Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kapitan Nowisk

Z wielkim trudem odnaleźli gniazdo smoków w zagajniku. Okazało się bowiem, że wcale nie był taki mały jak mówiono. Zatrzymali się w odległości, z której widzieli smoki, ale one ich nie słyszały. Starali się obmyślić strategię, która pozwoli im wygrać i jak najmniej zniszczyć ich ciała. Mieli chrapkę na dodatkowe diamenty za niektóre organy.
'Oczy, język i serce. Oczy, język i serce...' Łukasz wciąż sobie je wymieniał w głowie aby przez przypadek podczas walki ich nie uszkodzić. Po godzinie udało im się przygotować najbardziej efektowny plan. Najpierw Kuba miał w pojedynkę zająć białego smoka, który był bardziej agresywny od zielonego pobratymca a w tym czasie Łukasz i Arek mieli za zadanie zabić drugiego. Po pokonaniu go mieli dołączyć do Nowiska. Plan nie miał żadnej dziury. Przewidzieli wszystko! Jak i kiedy zaatakować, skąd i z jaką szybkością. Dokładnie zastrzegli nawet miejsce, w które trzeba było uderzyć jako pierwsze. Zabrali się do działania. Najpierw, zgodnie z założeniem, Kuba zwrócił uwagę białego smoka i odciągnął go tak, aby nie mógł wspomóc zielonego. Następnie Łukasz i Arek wspięli się na kamienną półkę przy leżu zielonego i Arek zaatakował smoka strzałem z łuku. Kiedy bestia skupiła się na nim, Łukasz skoczył i swoim mieczem rozpruł mu trzewia. Ryk smoka niestety dotarł do białego, co sprawiło, że ten zawrócił. Na szczęście Kuba to przewidział. Świadomi zbliżającego się zagrożenia postanowili żwawo przejść do kolejnego etapu, którym było uśmiercenie zielonego poprzez równoczesny atak z obu stron w głowę. Ognista strzała przebiła jego prawą skroń a wodny miecz utkwił w lewej. To wystarczyło aby bestia padła. Nieubłaganie zbliżał się moment konfrontacji z agresywnym smokiem. Cała siła jaką zebrał smok podczas szarży miała zatrzymać się na półce skalnej, na której wciąż stał Arek. Diskus w tym czasie miał zaatakować jego szyję od prawej strony. Kiedy dokładnie takie manewry przyniosły oczekiwany przez Kubę skutek, smoczy brzuch został niechroniony. Kuba rzucił się z impetem na bestię i tu zdarzyło się coś, czego nie przewidział. Smok nagle się obrócił i odbił Kubę swoim skrzydłem. Padając na ziemię musiał się mocno uderzyć, ponieważ długo nie wstawał. Wiedząc, jak ważne jest zabicie białego Łukasz postanowił skorzystać z okazji i spadając w dół wbił miecz w trzewia bestii. Ledwie udało mu się ominąć serce! Okazało się, iż cięcie było na tyle silne, że smok upadł zaraz obok Kuby. Obaj koledzy zbiegli się przy Nowisku. Klęcząc obok, Łukasz klepnął go w policzek, co stało się bodźcem budzącym Kubę. Ledwie otworzył oczy.
- Co z organami?- zapytał wiszącego nad nim Łukasza.
- Nie wiem. Chyba całe. Staraliśmy się.- odpowiedział Diskus.
- Wydobądźmy je.- rzucił i szybko podniósł się z gleby.
- Ja zajmę się sercami a wy oczami i językami.- nakazał i zabrał się do wypatraszania smoków. Kiedy już mieli wszystkie ekstra płatne elementy wrócili do miasteczka. Już przy brami zatrzymał ich mocno zdziwiony strażnik.
- Udało wam się!?-
- Jak widać tak. I nawet mamy coś gratis.- uśmiechnął się Kuba, puszczając oko w stronę mężczyzny. Po chwili zorientował się, że mogło to wyglądać trochę dwuznacznie ale już było za późno aby przeprosić. Weszli do Akademickiej Gildii i kładąc na stół resztki ze smoków, Kuba upomniał się o zapłatę.
- Naprawdę wam się udało! Mogę zobaczyć zawartość?- zapytała kobieta za stołem.
- Oczywiście. Proszę potwierdzić prawdziwość naszych słów i jakość organów.- zezwolił Kuba.
- Doskonale! Nawet nie uszkodzone! Zapłacę wam cztery diamenty za zabicie smoków, cztery za organy i jeden za ich jakość.- Kobieta wybiegła po diamenty. Przekazała im je do ręki i z pełną powagą w głosie zapytała.
- Potrzebujecie coś jeszcze?- Kuba uśmiechnął się. Wyobraził sobie... Wyobraził sobie ją jako NPC z gry MMO. Skończyła jedną interakcję i nagle wróciła do pierwotnego pytania. Mimo wszystko Nowisk jednak myślał dalej poważnie.
- Wie pani może gdzie możemy kupić jakąś większą latającą łódź?-
- Jest u nas handlarz latającymi łodziami ale nie wiem czy ma coś teraz na sprzedaż. Zapytajcie go. Powinien być w salonie gildii.- powiedziała.
- Powiedz jeszcze proszę jakich cen możemy się spodziewać?- poprosił Łukasz.
- Za łódź klasy smoka zapłacicie do czterech sztuk złota. Za klasę lewiatana musicie dać około dziesięciu diamentów a za klasę tytana ceny zaczynają się od dwudziestu diamentów.- wyjaśniła. Mężczyźni podziękowali i udali się w stronę salonu gildii. Łatwo rozpoznali handlarza łodziami ponieważ miał przy sobie stojącą tablicę z namalowaną latającą łodzią.
- Witaj. Chcemy kupić latającą łudź.- Kuba zaczął bez owijania w bawełnę.
- Przykro mi.  Mam tylko jedną i w dodatku zniszczoną łódź klasy lewiatana.- przyznał mężczyzna.
- Pokaż nam.- poprosił Nowisk. Podstarzały handlarz wstał i gestem poprosił aby goście wyszli z nim. Poszli na tyły budynku. Stał tam wielki statek. Tylka część lewej burty była zniszczona. Była tam wielka dziura.
- Co prawda może latać ale trzeba odciąć wszystkie dwa pokłady w tej części statku, co bardzo pomniejsza ładowność.- opisał handlarz.
- Nic nie szkodzi. Dla nas jest ok. Porozmawiajmy o cenie.- poprosił Nowisk.
- Normalnie, chciałbym za niego jakieś jedenaście diamentów ale w takim stanie...- mężczyzna urwał wypowiedź przyglądając się zniszczeniom. Podrapał się po brodzie i powiedział.
- Oddam wam tą łódź za siedem diamentów.- powiedział z miną człowieka, który właśnie stracił część zarobku z własnej winy.
- Doskonale. Bierzemy.- Teraz to Kuba był kupcem, który zacierał ręce. Weszli do środka i zwiedzili wszystkie dwa podpokłady i pokład. Zniszczenia faktycznie były spore. Zajmowały niemal jedną szóstą pokładu - a były dwa.
- Na każdym z podpokładów zmieści się trzydzieści, trzydzieści pięć osób, co razem daje ładowność do siedemdziesięciu osób. Przy tych zniszczeniach przewieziecie co najwyżej czterdzieści pięć osób.- wyliczył handlarz.
- Na razie nam nam wystarczy. Czy może jeszcze kilka godzin tutaj poczekać?- zapytał Kuba przekazując diamenty staremu właścicielowi łajby.
- Oczywiście. Ale zabierzcie go możliwie jak najszybciej.- zgodził się handlarz. Cala trójka gości zza okrągłej granicy poszła na targowisko. Niespodziewanie z jednego ze stanowisk dobiegły krzyki.
- Ty leniwa kobieto! Rusz się!- odezwał się męski głos.
- Przepraszam.- odpowiedziała jakaś kobieta.
- I zabierz tą marudną smarkulę z moich oczu!- znowu mężczyzna krzyknął.
- Odczep się od nas!- piskliwy głosik dziesięcioletniej dziewczynki roszedł się po okolicy. Na chwilę głosy przycichły i zanim znowu zaczęła się kłótnia, zarówno Kuba jak i Łukasz rozpoznali w tej dyskusji znajome głosy. Ruszyli biegiem.
Zatrzymali się przy jakiś stoisku z jedzeniem i zobaczyli jak stary kupiec wydziera się na kobietę i dziewczynę.
- Dagmara?!-
- Asia?!- Kuba i Łukasz krzyknęli jednocześnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro