Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🖤Rozdział 6🖤

- Chris to nie jest dobry moment na rozmowę. - próbował się wybronić Tom.

- Rano miałem po ciebie przyjść, żebyśmy razem poszli na plan. - powiedział Chris. - Domagam się wyjaśnień. I przy okazji, co to za facet?

- To mój...

- Chłopak. - wtrącił ni stąd ni zowąd Loki.

- Współlokator! - krzyknął Hiddleston, chcąc się wybronić.

- To w końcu chłopak czy współlokator? - zapytał lekko zmieszany aktor grający Thora.

- Omówmy może wszystko w domu. - zaproponował Tomas. - Muszę się czegoś napić.

Loki już podniósł palec, aby coś powiedzieć, jednak ten go wyprzedził dodajac:

- I nie mam tu na myśli żadnego wina czy nawet piwa.

Bożek zrobił minę zbitego psa. Nie zrobiło to większego wrażenia na Midgardczyku.

***

Po około pół godzinie Tom, Chris i rzekomy Jeremy byli już pod domem pierwszego z nich. W połowie drogi taksówką, zaczęło padać, a wręć niemiłosiernie lać. W pewnym momencie zachmurzenie niebo rozświetliła wielka błyskawica. Wychodząc z samochodu nieboskłon przecieła kolejna. Loki w tym momencie jęknął z przestrachu, nagle upadając na ziemię. Dwaj blondyni spojrzeli na niego zaskoczeni. Po chwili brązowowłosy podniósł się z klęczków, ale w tej samej chwili w ustach poczół metaliczny smak krwi. Padając zapewne uderzył nosem w chodnik, ale jako że był bogiem, nie poczół tego.

- Źle to wygląda. - stwierdził Chris, rzucając zmartwione spojrzenie Jeremiemu.

Ten tylko dotknął swojego nosa i spojrzał na czerwień na koniuszkach swoich palców. Przełknął ślinę i czym prędzej ruszył do środka mieszkania, w którym czekał już Hiddleston. Po chwili dołączył do nich także Hemsworth.

- Zajmij się nim, a ja zrobię herbatę. - polecił przyjacielowi Chris.

***

W łazience syn Laufey'a wrócił do swojej dawnej postaci. Wciąż jednak był chorobliwie blady, a z nosa ciekła krew. Ból dopiero teraz zaczął do niego docierać.

- Możesz trochę delikatniej? - warknął brunet, odsuwając się od blondyna.

- Oj proszę mi wybaczyć jaśnie książę, ale czy możesz wreszcie się zamknąć. To nie ja wystraszyłem się błyskawicy. Skoro żyjesz całe życie z Thorem, to powinieneś przywyknąć do tego typu wyładowań. I to samo dotyczy opatrywanie ci nosa.

- Najczęściej robiła to matka albo służąca. - odpowiedział mu z jawnym smutkiem.

Myślał, że go ukryje, ale się nie udało. Wyraz twarzy był obojetny, ale oczy wyrażały smutek, żal i najbardziej bolesną tęsknotę. Tęsknił za Friggą, układając w głowie scenariusz co się teraz dzieje w Asgardzie.

***

Kiedy już Tom skończył opatrywać boga kłamstw nos, ten był zmuszony z powrotem zmienić się w Jeremiego Hammonda. Ze zrzednietą nieco miną zszedł za towarzyszem po schodach. Obaj później usiedli z Chrisem przy stoliku z filiżamkami gorącej herbaty.

- Czym tym razem zechcesz mnie otruć, Hiddleston? - zapytał.

Było to jednak pytanie retoryczne. Herbata w białym małym kubeczku trochę wystygła, ale ciągle była gorąca. Nie była mocna, ale za to posłodziona sokiem malinowym. Przyjemny zapach się unosił w powietrzu. Kiedy wziął łyk prawie natychmiast wypluł ciecz na Toma. Filiżanka od razu wślizgnęła mu się z rąk, rozbijajac się na drobne kawałeczki, a napar rozbryzgując się ponownie na stół, ścianę i Chrisa. Gospodarz mieszkania zdążył sie schować, mimo to jego ciuchy pononownie były mokre.

Hemsworth przeżył dogłębny szok. On również był mokry.

- To są jakieś żarty?!

Tom wychylię się ze swojego ukrycia i spojrzał na niego z lekkim rozbawieniem.

- Nie. To tym razem była gorąca herbata.

- Jutro się już nie obudzisz! - zagroził i wyszedł z kuchni.

- Ej, Jem (czyt: Dżem)! Jak nazywa się sytuacja, w której ktoś próbuje cie zabić?! - krzyknął z uśmiechem Chris.

- Codzienność! - odkrzyknął Loki.

Potem usłyszeli już tylko trzask drzwi.

557 SŁÓW

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro