🖤Rozdział 42🖤
Toma bardzo zdenerwował wybryk Lokiego z zeszłego tygodnia i w tej chwili nie potrafił już myśleć o niczym innym. Pośpiesznie zdjął z siebie przebranie, przypominające mu o tym, że cholerny bóg kłamstw tkwi w jego życiu. Dlaczego Bóg nie nastał go na Chrisa, lub kogokolwiek?! - myślał. Prawie podarł kostium, ale nie obchodziło go to. Chris chciał z nim porozmawiać, ale blondyn nie miał ochoty na rozmowę. Nie chciał wyładowywać swoich emocji na przyjacielu, wystarczy, że zrobił to na Anthonym Hopkinsie, który miał minę jakby właśnie przeżywał zawał.
Hiddleston przeprosił kolegę, a następnie pobiegł do samochodu. Gniew dość często przysłaniał zdrowy rozsądek, ale nie w przypadku Toma. Choć, było blisko. Blondyn wsiadł do auta, włożył kluczyki do stacyjki i zacisnął dłonie na kierownicy, gotów ruszyć w każdym chwili. Przed oczami stanął mu obraz karambolu.
- Boże... - westchnął, zdejmując dłonie z kierownicy.
Chwilę zajęło mu uspokojenie się. Nie wiedział, czemu się tak denerwuje. Pierwszy raz czuł gniew z powodu takiej drobnostki. Uspokoił się znacznie i powoli ruszył do domu.
***
Kiedy przyjechał, spostrzegł, że światła w jego mieszkaniu są pogaszone. Był wieczór i słońce już prawie zaszło, a zazwyczaj o tej porze Loki siedział u siebie w pokoju i czytał książkę. Dziś chyba poszedł wcześniej spać, co wydało się aktorowi podejrzane, ale też nieco go uspokoiło.
Wchodząc do pokoju odetchnął. W salonie panował pół mrok. Światło ostatnich promieni słonecznych próbowało przebić się przez zasłonięte rolety. Niebieskooki mimo to znalazł sofę i bez namysłu walnął się na nią.
- Nie za wygodnie? - odezwał się nagle całkiem z nikąd głos Lokiego, na który Tom ani drgnął.
- Być może. - westchnął aktor
- Ciężki dzień? - spytał bożek, podchodząc bliżej sofy.
- Skąd ta pewność?
- To widać i czuć.
Hiddleston usłyszał pstyknięcie nad uchem i w pokoju od razu zapaliło się światło. Całe pomieszczenie było pięknie wysprzątane i wymyte. Tom aż wstał z wrażenia i rozejrzał się po pokoju.
- Surprise... - zaśmiał się Loki, niespodziewanie stając za Tomem.
- Jest jakaś okazja? Czy znowu chcesz się na mnie mścić za nic? - Thomas w końcu otrząsnął się z lekkiego szoku.
- Znaj moją litość i doceń, że brudziłem sobie specjalnie ręce, tylko po to, abyś mógł sobie odpocząć.
- Cóż, jestem Loki miło zaskoczony. I ...
Nie dokończył, ponieważ... dostał poduszką w twarz. Ponownie przeżył szok. Ten szybko jednak minął i ostatnie co mężczyzna zobaczył to krążącego wokół niego bożka z poduszką w ręce. Taki nie właściwy ruch oznaczał tylko jedno... wojnę na poduszki.
- Więc tak chcesz się bawić?
Aktor powoli podszedł do schodów, a następnie czym prędzej po nich wbiegł, uciekając przed poduszką, rzuconą przez bruneta. Wpadł do swojego pokoju, zamykając drzwi Lokiemu tuż przed nosem. Szybkim krokiem podszedł do swojego łóżka i zgarnął dwie poduszki. Gdy otworzył drzwi, obaj rozpoczęli bitwę na poduszki. Zaczęli się śmiać i okładać nimi po twarzach oraz plecach. Po kilku godzinach całe górne piętro było w pierzach, a oni sami leżeli w salonie - Loki na kanapie, a Tom na fotelu. Obaj pióra mieli wszędzie - we włosach, na ubraniach i na twarzy.
490 SŁÓW
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro