Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🖤Rozdział 3🖤

Obaj mężczyźni następnego dnia obudzili się dość wcześnie. Pierwszy wstał Tom, a godzinę później Loki. Ten drugi przywykł do miękkich łóżek i pierzastych poduszek, a nie do - według niego - marmurowego łoża z kamieniem zamiast poduszki i kocem niżeli kołdrą. Przez całą noc marzł, podczas kiedy ten pierwszy wyspał się po wsze czasy.

- Źle wyglądasz. - stwierdził Tom, patrząc na tymczasowego współlokatora z nikłym rozbawieniem.

Loki tylko warknął pod nosem. Miał wory pod zaczerwienionymi oczami i wydawał się bledszy niż wczoraj. Aktor postawił przed nim białą filiżankę z ciemną cieczą. Bożek spojrzał na parujący napój, krzywiąc się przy tym.

- Spróbuj. - zachęcił czarnowłosego, blondyn. - Dobrze Ci to zrobi.

Kawa nie była mocna, jedynie trochę gorąca, bo świeża. Para niosła ze sobą przyjemny zapach, od którego można było się uzależnić tak samo jak od wina. Asgardczyk zmierzył Brytyjczyka chłodnym wzrokiem, po czym drżącymi dłońmi wziął szklany przedmiot. Przez krótki moment wpatrywał się w kawę, ale po chwili wahania upił mały łyk. Niemal od razu nastąpiła u niego reakcja. Filiżanka nagle wypadła mu z rąk, rozbijając się na drobne kawałeczki, a napar rozbryzgując się na stół, ścianę i obu mężczyzn. Loki czując gorące krople na swojej skórze - uprzednio na ustach i w gardle - gwałtownie odskoczył. Mimo to jego ciuchy były mokre, a on sam starał się nie jęczeć z bólu. Istoty jego pokroju źle znosiły ciepło. On jednak w pewnym stopniu się na to uodpornił, ale na pewno nie na wrzątek.

Tom był w za dużym szoku, aby zareagować jakkolwiek. Kiedy pewna część kawy się na niego wylała, jego świeżo uprana biała koszula teraz przybrała kolor jasnego brązu - ugieru lub spisu. Czarne spodnie również się zmoczyły. Z oszołomienia wyrwał go krzyk Lokiego:

- Czy ty chcesz mnie zabić?!

Tom spojrzał na niego zaskoczony. Nie dolał tam przecież żadnej trucizny.

- O co ci chodzi? - spytał trochę zbulwersowany. - To zwykła kawa.

- Dolałeś tam wrzątek!

- Jesteś jakoś uczulony na kawę czy co... - chciał jeszcze coś dopowiedzieć, ale przypomniał sobie, że czytając scenariusz natknął się na scenę, w której Odyn mówi Lokiemu iż ten nie jest jego prawdziwym ojcem. - Aaaaa... rozumiem. Wybacz, zapomniałem.

Na twarzy zielonookiego malowała się złość i gdyby nie dzwonek do drzwi, niebieskooki zapewne leżał by teraz poszatkowany na jasnych panelach. Hiddleston starając się nie wzbudzić, żadnych podejrzeń kogoś po drugiej stronie drzwi, poszedł je otworzyć. Przed nim stał Chris Hemsworth.

- Cześć Thor... znaczy Chris. Cześć Chris. - wydukał trochę zmieszany nagłą wizytą kolegi z pracy. - Co tu robisz?

- Wpadłem tak po prostu. - odparł Hemsworth, szybko dodał widząc brudną koszulę Toma. - Widzę, że przeszkadzam.

- Tak, właściwie to faktycznie przyszedłeś trochę w nie odpowiednim momencie. Pa.

To powiedziawszy szybko zatrzasnął drzwi przed nosem blondyna.

435 SŁÓW

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro