🖤Rozdział 23🖤
- Gdzie on jest? - pytała się ciągle Frigga, powoli zaczynając panikować.
Nie znaleźli Lokiego i nie wiedzieli co się z nim dzieje już od dwóch lub trzech dni. Królowa próbowała nawiązać z nim połączenie telepatyczne, na marnę jednak. Nabrała jednak pewnych podejrzeń, wolała jednak upewnić się, że nie są one prawdziwe. Pozostało im jeszcze odwiedzić Avengersów i w razie potrzeby jeszcze Nilfheim, Alfheim i dwie osoby w Asgardzie.
Frigga nie spała od świtu. Thor jeszcze o tej porze smacznie chrapał, a ona postanowiła wcześniej upewnić się, że ma słuszne pojerzenia. Zaraz po umyciu się i ubraniu, zgarnąła z szafy jakieś ubrania syna i kiedy tylko na zegarze wybiła szósta, cisnęła ubraniami w blondyna. Ten niemal od razu podniósł się do siadu.
- Wstawaj. Ubieraj się, śniadanie i idziemy. - powiedziała blondynka.
Thor nie zdążył nic powiedzieć. Kiedy kobieta wyszła na chwilę, on zdążył się ubrać. Później razem zjedli śniadanie i wyszli z pokoju.
***
- Loki tu jest?
To było pierwsze pytanie jakie zadał gromowładny, kiedy stanął przed Avengersami. Oni patrzyli na niego zmieszani, smutni, a jednocześnie całkiem obojętni ale i zadowoleni.
- Zdziwisz się, ale tak. Jest tu. - odezwał się Steve Rogers.
Frigga uniosła brwi zaskoczona. Nie czuła jego energii, ale jakoś inną, zła, negatywną, mroczną. Takiej nie czuła odkąd jej mąż uwięził Helę. Ta jednak była nieco słabsza. Wolała jej nie lekceważyć. Ruszyła z synem i jego przyjaciółmi długim korytarzem, następnie wsiadła do windy i zjechała nią w dół kilka pięter. Zatrzymali się na -7 pietrze. Kiedy drzwi się otworzyły wszyscy weszli to ciemnego pomieszczenia, w którym znajdowała się szklana, podświetlona cela. Nie była jakoś klaustrofobicznie mała. W środku stał wysoki, szczupły mężczyzna. Miał czarne włosy, wyraźnie zarysowane kości policzkowe, a ubrany był w czarno-zielony płaszcz ze złotymi zdobieniami, czarną koszulę i spodnie oraz złoty pas przełożony przez ramię. Stał do nich tyłem, że splecionymi za plecami dłońmi. Wydawał się nie wiedzieć o obecności Avengersów i Friggi w sali, jednak wiedział o nich.
- Widzę, że mam gości. - powiedział z przekąsem, odwracając się do nich przodem.
Na jego twarzy widniał złośliwy uśmiech. W niebieskich oczach błyszczał podstęp.
- To nie on. - pokręciła przecząco głową królowa, wychodząc na przeciw czarnowłosemu.
354 SŁOWA
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro