🖤Rozdział 20🖤
Wszyscy zawsze widzieli w nim tylko kłamcę, mordercę, zbrodniarza, jeńca, niewolnika lub sługę. Odyn posługiwał się nim jak kartą przetargową, Thanos natomiast zmusił go do ataku na Nowy York, aby zdobyć Tesserakt. Gdzie on ma wolną wolę? Czy ma jakiś wybór? Jaka jest jego rola? Czy jego przeznaczeniem faktycznie jest stanąć po stronie Heli? Czy da się zmienić przeznaczenie?
Da się.
- Możecie mieć mnie za kogo chcecie, ale ja wiem kim jestem. - powtarzał książę, za każdym razem gdy wychodził z pałacu.
Miał i ma wiele wad, ale nie ma istoty bez zalet. On je także miał i widzieli to jedynie mieszkańcy miasta.
Kiedyś kiedy szedł do gospody, podbiegła do niego mała siedmioletnia dziewczynka. Była urocza. Miała błyszczące brązowe oczka, króciutkie ciemne włoski i smutną twarzyczkę. Była ubrana w bialutką, ale lekko przybrudzoną sukieneczkę, a w ręku ściekała pluszowego króliczka. Loki zawiesił na niej swój wzrok i po chwili namysłu, ukląkł pytając:
- Co tu robisz?
- Zgubiłam się. Boje się.
Mogła mieć jakieś pięć latek. Miasta zapewne dobrze nie znała, więc noc mogła być dla niej mniej bezpieczna niż dla dorosłych. Najgorsze było to, że najpewniej nie pamiętała jak wrócić do domu. Loki patrzył na nią przez krótki moment, a później uśmiechnął się przyjaźnie. Postanowił zrezygnować z gospody. Coś mu kazało, zaprowadzić tę małą do domu. Mógł poprosić kogo innego, ale ulice świeciły pustkami.
Po dwóch dniach poszukiwań, rodzice dziewczynki się odnaleźli. Mieszkali na drugim końcu miasta, a ojcem dziewczynki był jeden ze strażników pałacowych. Wielkie było jego zdziwienie, gdy ujrzał swoją córeczkę na rękach znienawidzinej przez siebie osoby. Mimo nienawiści, był wdzięczny księciu za sprowadzenie małej do domu. Loki tylko grzecznie skinął głową i odszedł.
***
Asgard jest nazywane złotym miastem, ale mimo to znajdują się ludzie, którym brakuje monet na jedzenie czy picie. Kiedyś królestwo tętniło życiem i urządzano na rynku uroczystości z byle powodu. Teraz natomiast każdy dba tylko o siebie i swoje rodziny.
Czasami jednak w mieście pojawiał się młodzieniec w zielonym płaszczu i wrzucał biednym parę monet. Każdy kto go kiedyś spotkał znał go i wiedział, że ten zbrodniarz ma serce ze szczerego złota. Jego złe tytuły wynikały jedynie z popełnionych błędów. Mieszczanie i służba go kochała, lecz strażnicy pałacowi nienawidzili. Cóż na to poradzić.
***
Loki miał w młodości wielu nauczycieli i każdy odchodził po tygodniu, a w najlepszym wypadku po miesiącu. Do końca wytrzymał tylko jeden - Simir. Należał do grupy potężnych magów, którzy przeszli na emeryturę.
Pewnego dnia on i Frigga spotkali się przed Przybytkiem Nauki. Loki i Thor musieli przejść ,,egzamin ostateczny", aby zakończyć naukę w asgardzkiej szkole. Jak się zapewne domyślacie, obaj chłopcy wygrali. Jednak na najmłodszego z braci nikt nie zwracał uwagi, prócz dwójki widzów. Królowa zaraz po złożeniu gratulacji blondynowi, wróciła do bruneta. Wtedy też Simir zaproponował mu, aby swoją edukację magii kontynuował u niego. Oferta była kusząca, ponieważ młody książe mógłby się uczyć też zaklęć czarnomagicznych. Bardzo chciał się uczyć nowych rzeczy, ale czuł, że Simir ma w tym interes. Musiał wybierać, ale ostatecznie po długim zastanawianiu zdecydował, iż nie przyjmie propozycji najlepszego maga w Asgardzie i zachować lojalność wobec matki.
***
Po tym incydencie z Simirem, Loki zaczął się zastanawiać czy podjął dobrą decyzję. Thor oraz jego przyjaciele wyjechali na łowy, a Odyn kazał drugiemu synowi jechać z nimi. Mimo niechęci, dosiadł konia i ruszył za bratem na oklep. Kiedy dotarł na miejsce, na skraju lasu dojrzał wgłębienia w ściółce leśnej. Zastanawiał się do kogo mogły należeć tak wielkie ślady, lecz odpowiedź sama do niego dotarła. Z głębi boru wydobył się przeraźliwy ryk. Na jego dźwięk prawie podskoczył w miejscu. Chciał wracać, ale coś go trzymało w miejscu.
- Na wszystkie świętości. - westchnął i pogoniła konia do galopu między drzewa. - Raz na jakiś czas mogę uratować tym bezmózgom życie.
Zdążył w nieodpowiednim momencie. Potworem okazał się był wielki kot, przypominający midgardzkiego kuguara. Bestia była jednak ciemno brązową, a na grzbiecie miała złoty pancerz. Nie można jej było zranić w żaden znany wojownikom sposób. Z magiczną puma mógłby sobie poradzić doświadczony i potężny mag. Gdzie ja znajdę takiego maga? - to była jedyną sytuacja w życiu Lokiego, kiedy zapomniał, że on również jest potężnym czarownikiem.
- Loki! - z zamyślenia wyrwał go głos, wgniecionego w ziemię Thora.
Stworzenie spojrzało w stronę czarnowłosego wtedy i ryknąwszy przeraźliwie, ruszyło szarżą na niego. Zielonooki analizował w trymigach wszystkie możliwe opcje pokonania potwora, ale gdy ten skoczył na niego, on rzucił pierwsze lepsze zaklęcie. Zamknął oczy oczekując na atak. Przewrócił się pod naporem czegoś, a gdy otworzył oczy, zobaczył kociako.
- Nigdy więcej zaklęć wieku.
Powiedziawszy to wstał i jednym płynnym ruchem, wyrzucił kotka w głąb lasu.
- Wykazałeś się od... - zaczął blondy, ale nie zdążył, gdyż Loki sprzedał mu cios w nos.
- Nigdy więcej nie będę ratował ci życia. Zrobiłem to z litości.
Oczywiście, skłamał. Uratował brata, mimo że się bał i wiedział, że zasługę pokonania Kuguara przypadnie nie jemu.
***
Każdą wolną chwilę najmłodszy książę lubił spędzać w bibliotece, tonąc pośród najróżniejszych ksiąg. Jednak kiedy już nawet książki wydawały mu się nudne lub też jego brat doprowadzał go do szewskiej pasji, syn Laufey'a wybierał się za mury pałacu. Do miasta.
Tam mieszczanie witali go z uśmiechem na twarzach, a dzieci prosimy go, aby pokazał im jakaś sztuczkę. On natomiast z przyjemnością spełniał ich prośby. Sprawiało mu to dużo radości, a jeszcze więcej widok uśmiechniętych poddanych. Kochał to robić. Kochał dawać im radość. Kochał magię.
Pewnego razu spotkał Sigyn. Była ona przyjaciołką Mirian - jego przyjaciółki. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Starał się codziennie ją rozbawiać i z czasem doprowadził do tego, że przypadkiem wyznał swoje uczucia wobec niej. Później się okazało iż dziewczyna odwzajemniła jego uczucia. Kochała go takiego jakim był.
930 SŁÓW
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro