Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🖤Rozdział 41🖤

Prawie środek filmu. Wszyscy się cieszyli, że udało im się nagrać tak dużo scen w tak krótkim czasie. Tom jednak nie myślał o tym. Od tygodnia zastanawiał się czemu Loki, zachował się wobec niego tak paskudnie. Czemu zachował się tak wobec Mary? Jego myśli krążyły tylko wokół tego jednego dnia. Z zamyślenia wyrwał go głos Jaimie Alexander - aktorka odgrywająca rolę Sif, przyjaciółki Thora.

- Choć, za chwilę zaczynamy.

Warknął coś pod nosem i poszedł na swoje miejsce.

- Akcja! - powiedział reżyser.

Zaczęli nagrywać. Tom przeszedł przez długi korytarz, na którym końcu znajdowała się błękitna Szkatuła. Starał się zagrać to raz, a dobrze. Wtedy będzie mógł wrócić do domu i odpocząć. Marzył tylko o tym. Podniósł Szkatułę obiema rękami, ciężko oddychając i mając cichą nadzieję, że to co widział na Jotuheimie, było tylko zwidami lub po prostu pod wpływem silnych emocji, magia wymknęła mu się spod kontroli. Przeliczył się.

- Przestań! - krzyknął ze schodów Odyn, Anthony Hopkins.

Loki wstrzymał oddech na chwilę. Wciąż jednak stał plecami do Wszechojca.

- Jestem przeklęty? - spytał drżącym głosem.

- Nie. - odpowiedział król, a książę równie drżącymi dłońmi, co przed chwilą z powrotem postawił urnę na swoje miejsce.

- Więc kim jestem? - znów spytał, licząc na szczerość z ust Odyna.

- Moim synem. - odpowiedział siwowłosy.

Czarnowłosy odwrócił się w jego stronę. Jego twarz była w jednym z odcieni niebieskiego, a oczy błyszczały rubinowym płomieniem. W niektórych miejscach takich jak czoło i policzki, widniały srebrne znaki, przypominające runy. Z daleka nie dało się odczytać emocji z jego twarzy. Jedno było pewne : prawda wyszła na jaw. Chłopak zwrócił swe krwisto czerwone spojrzenie w stronę jednookiego. Błękitna skóra pokryta srebrnymi runami zaczęła znikać ustępując bladej cerze.

- I czym jeszcze? - kolejne pytanie, zielonooki powoli zaczął podchodzić do schodów. - Z Jotunheimu nie zabrałeś tylko Szkatuły, prawda?

Między Odynem, a Lokim zapadła cisza. Dopiero po chwili król zdecydował się przemówić. Wiedział, że nie da rady już wbić kłamstwa do głowy Lokiego. Pozostało mu tylko wyznać resztę prawdy.

- Nie. Po bitwie udałem się do świątyni, a tam znalazłem dziecko. Małe jak na potomka olbrzyma, ale mimo tak dużej różnicy, był on z pewnością synem... Laufey'a.

- Synem Laufey'a? - powtórzył Loki, nie dowierzając słowom władcy Asgardu.

Jego wzrok utkwił w punkcie gdzieś z boku, a następnie ponownie spojrzał na rozmówcę.

- Tak.

- Dlaczego, przelawszy tyle krwi Jotunów... Dlaczego mnie zabrałeś?

- Byłeś tylko niewinnym dzieckiem.

- Nie. Miałeś w tym jakiś cel. Jaki?

Tom odgrywając tę rolę czuł jak buzują w nim emocje, głównie gniew i wściekłość. Czuł się, jakby wszystko to działo się w realnym świecie, a nie było tylko scenką, którą puści w zapomnienie. Emocje były prawdziwe i stojący nieopodal Kenneth dobrze o tym wiedział. Chciał to wykorzystać.

- POWIEDZ!!! - ryknął mężczyzna tak, że echo odbiło się od sztucznych ścian.

- Miałem nadzieję, zapewnić pokój między Asgardem a Jotunheimem - odparł aktor, trochę wystraszony. Przez jego wypowiedź przewinęło się ciche ,,Co?", pełne zawodu i niedowierzania. - Ale to już nieważne.

- Więc jestem tylko kolejnym łupem, kartą przetargową, jedną z tych, które zdobyte na jednej z wojen, można rzucić gdzieś w kąt? - wszystkie zabezpieczenia do tej pory trzymające negatywne emocja na wodzy, w jednej chwili puściły. Zielonooki kontynuował swoją wypowiedź, ignorując słowa Anthonego. - Teraz już wiem dlaczego Thor buł twoim faworytem. Nieważne jak bardzo byś mnie kochał, nie pozwoliłbyś Lodowemu Olbrzymowi zasiąść na tronie Asgardu!

Sytuacja błyskawicznie się rozluźniła, gdy grający rolę Odyna, myślami wrócił do scenariusza i zgodnie z jego treścią, udał, że jest chory. Loki stał teraz nad nim z oczami we łzach. Miał już dość wszystkiego. Scena była godna pochwały, ale musiał powiedzieć jeszcze jedna kwestię.

- Straż! Straże, błagam pomóżcie!

Chwilę po tym reżyser krzyknął:

- Cięcie!

Hiddleston odetchnął z ulgą i nie czekając na słowa pochwały czy pytanie ,,Czy coś się stało?", szybkim krokiem zszedł ze sceny. Anthony pozbierał się z podłogi i odprowadził blondyna wzrokiem. Chris poszedł za nim do szatni. Czekała ich długa rozmowa.

631 SŁÓW

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro