Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2


  
    Kiedy tylko wyszedł z bolidu, po zakończeniu testów, jeden z mechaników poinformował mężczyzne, o oczekującym go Santiago w biurze. Charles zdjął kask, włożył go do bolidu i nie dając czekać dłużej szefowi, ruszył pewnym krokiem w stronę biura.

Po zwolnieniu poprzedniego szefa, Binotto, dużą zagadką stało się, kto teraz zasiądzie w biurze i będzie pilnował papierkowej roboty i nie tylko. Krążyły różnego rodzaju plotki, kto to mógłby być, jednak nikt nie spodziewał się że będzie nim 49-letni Włoch. Szczerzę, nie znał osoby, która by siedziała w motosporcie i nie słyszała o Santiago Arratore. Zwykle opowieści o nim były owiane nutą tajemniczości i grozy. Nikt nie wiedział z skąd się wziął, ani czy ma jakąkolwiek żonę czy dzieci. Monakijczyk dużo słyszał, że gdziekolwiek by się nie pojawił, tam zgarniał liczne sukcesy. liczył, że to co było mówione o licznych sukcesach mężczyzny w każdym innym zespole, pojawi się też i u nich, a także, że ekipa z Marranelo wreszcie stanie na nogi.

Do przebycia miał już tylko długi korytarz. Mijając to kolejne drzwi i obrazy spokojnym krokiem, pogrążył się w rozmyśleniach. Jego humor bardzo był zależny od tego, jak się bolid sprawował i czy wszystko idzie zgodnie z planem, jak sobie za cel ustawił. Na jego szczęście, bolid się dobrze sprawował i liczył na ciekawy sezon.

Nie mógł jednak tego samego powiedzieć, po kolejnej próbie naprawienia związku z Charlotte. Oboje stwierdzili, że ten związek nie ma sensu i potrzebuja kogoś innego. Nie czuli tego co kiedyś. Nie mogli się nawzajem zrozumieć, a przede wszystkim, Charles nie potrafił jej wybaczyć, że tak szybko pocieszyła się na Kubie z innym fagasem.

 Do rozstania z Siné, oliwy do ognia dodały jego wlasne myśli. Krążyły one wokół blondynki, którą spotkał na małym urlopie z kumplami na jachcie. Widzieli się zaledwie kilka dni. Nagle rozpłynęła się w powietrzu. Szukał jej, gdzie tylko mógł. Jednym z miejsc i najbardziej możliwym miejscem, gdzie mógł coś o niej się dowiedzieć, to była firma, w której pracowała. Niestety, to było jej ostatnie zlecenie, a jako stały adres podała Londyn. To tyle, co udało mu się dowiedzieć o blondynce z jachtu, pani Natalie Bennett. Poddał się. Nikt, nic nie wiedział o niej. Nawet rodziny tu raczej nie miała. Może jeszcze kiedyś przeznaczenie ich połączy? Nigdy nie wierzył w los i przeznaczenie. Był realistą, który za cel, postawił sobie zdobycie mistrzostwa i skupiał się w tym roku wyłącznie na tym.

A jednak, ten jeden raz chciał, żeby to było przeznaczenie.

Będąc już coraz bliżej celu, poczuł coś, a bardziej kogoś, na swojej klatce piersiowej. Była to kobieta średniego wzrostu z czapką na głowie. Jedyne co udało mu się zauważyć, to że miała blond włosy opadające na twarz. Akurat wychodziła z gabinetu szefa. Przez zderzenie z nim, dokumenty, które trzymała, spadły na ziemię, mieszając się. Nie widział jej twarzy, bowiem, jak tylko zobaczyła porozrzucane dokumenty, schyliła się, by je pozbierać.

   Natychmiast podążył wślad za dziewczyną i również zaczął zbierać dokumenty.

- To moja wina, zagapiłem się, a teraz pozwól, że ci pomogę. - powiedział. Zobaczył że blondynka się spieła, co go bardzo zdziwiło. W ciszy pomógł jej zbierać dokumenty. Wstał praktycznie w tym samym momencie co ona, podał jej papiery, na co wymamrotała ciche podziękowania. W momencie kiedy miał ją wyminąć ta wreszcie spojrzała na niego. Gdy tylko ich oczy się spotkały Charles zamarł. Nie mógł uwierzyć. Właśnie patrzył na twarz dziewczyny którą ostatni raz widział ponad pół roku temu. Szok jaki czuł był nie do opisania. Z jednej strony się cieszył, miał nadzieję na coś. W sumie to sam nie był pewny na co. Ale z drugiej w swojej głowie miał tyle pytań. Co tu robiła? Dlaczego zniknęła? Co się z nią działo?

Kiedy otrząsnął się z początkowego szoku chciał coś powiedzieć. Widać było że dziewczyna też była w zaskoczona ale nie aż tak jak on. Możliwe że się go spodziewała. Otworzył już usta żeby coś powiedzieć, gdy blondynka spojrzała gdzieś ponad jego ramię i uśmiechnęła się. Charles momentalnie odwrócił się patrząc w to samo miejsce co ona. Zobaczył dość wysokiego i postawnego bruneta w okularach przeciwsłonecznych.

- Gotowa mała? - odezwał się nieznajomy.
- Jasne Mase, już idę. Mam dokumenty dla twojego ojca, możemy wracać do domu. - odpowiedziała i wyminęła monakijczyka który stał jak zamurowany.

Kiedy tylko podeszła do chłopaka, ten zarzucił jej rękę na ramię i podążył do wyjścia, lecz zanim zdążyli zniknąć, odwrócił się do Charlesa i powiedział
- Udanego rozpoczęcia sezonu Leclerc.

Pomimo opuszczenia przez parę korytarza, dalej stał i patrzył w stronę w jaką odeszli. Po tym jakże krótkim spotkaniu miał jeszcze więcej pytań.
Miała kogoś? Nie wiedząc czemu na tą myśl zrobił się rozczarowany, wkurzony i smutny. Kto to był? Najwidoczniej on go znał. Szkoda tylko, że Charles nie mógł tego samego powiedzieć o nim. Nie mógł sobie darować, że jej nie zatrzymał, czegoś nie zrobił. Nie wiedział czy nadejdzie ponowne spotkanie.
Wkurzony wszedł do biura Santiago. Ten przywitał go ciepłym spojrzeniem. Coś do niego zaczął mówić ale kierowca go nie słuchał, cały czas myśląc o tajemniczej blondynce.

~*~

Pomimo upłynięcia całego dnia, miotały dalej nim negatywne emocje. Sam nie wiedział dlaczego. Nic go w zasadzie nie łączyło z dziewczyną, oprócz tej jednej nocy. Ale co miał zrobić jeśli cały czas o niej myślał, a dodatkowo kiedy przypominał sobie jej widok z tym facetem, robił się jeszcze bardziej spięty. Nawet starał się słuchać Lando, który o czymś opowiadał podekscytowany, lecz co chwilę jego myśli brały górę.

Siedzieli w kilkanaście osób w loży w jakimś hiszpańskim klubie. Chodź jego znajomi co chwilę wybuchali śmiechem lub szli potańczyć, on jednak cały czas od przyjścia do klubu, sączył tego samego drinka, będąc zamyślonym.

Cholera, ten widok...przetwarzał mu się przed oczami miliony razy. Kto to byl za facet klejący się do dziewczyny?

wyrwał go z transu głos 23-letniego Brytyjczyka.

- Ty królewicz, coś taki niemrawy? - zapytał. Gdy nie uzyskał odpowiedzi, wzrok skierował z parkietu na Carlosa, na co ten tylko wzruszył ramionami.
- Zachowuje się tak odkąd wrócił od Arratore. Praktycznie nic nie mówi tylko siedzi z miną jakby chciał kogoś zabić.

Charles tylko prychnął w myślach. Zachowywali się jakby go tu wcale nie było.

- Stary, coś z bolidem czy Dracula coś ci nagadał? - tym razem odezwał się George siedzący naprzeciwko Charlesa.
On prawie niewidlcznie się uśmiechnął, kiedy usłyszał to określenie. Cały paddock mówił tak na nowego szefa Ferrari. Nikt nie wiedział do końca kto to wymyślił, ale nazwano go dość trafnie. Był tak samo tajemniczy i momentami straszny. Szczerze mówiąc kojarzyło mu się to z Draculą z Hotelu Transylwania, co go jeszcze bardziej bawiło.
- WIDZICIE, JEDNAK MA UCZUCIA! UŚMIECHNĄŁ SIĘ! - krzyknął lekko wstawiony Alex. Lily która siedziała koło niego, uśmiechnęła się tylko przepraszająco.
- Aha, czyli to nie to. Dalej mnie to dziwi, jak Dracula może cię nie przerażać. - powiedział Pierre
- Mnie za to bałwany dziwi, dlaczego się go boicie.- odpowiedział Charles, saczac alkohol z literatki.
- NAWET GADA! - znowu krzyknął Albon.
- No coś ty? Jest człowiekiem, kto by się po nim tego spodziewał. - odpowiedział Max, dosiadając się do towarzystwa.
- No wiesz, zawsze mógłby być niemową. - stwierdził Lando podśmiechując.
- Szkoda że wy nimi nie jesteście idioci. - przewrócił oczami Hiszpan.
- Tym razem zgadzam się z Sainzem. - rzucił holender, po czym zapytał. - O czym właściwie jest mowa?
- Bo szanowny pan Leclerc od kilku godzin jest całkowicie nieobecny, a nikt nie wie o co chodzi. - wytłumaczył młodszy z kierowców Mercedesa. Po dłuższej chwili spojrzał na przyjaciela z przestrachem- NIE PIERDOL, ŻE CHODZI O SAMI WIECIE KOGO!?

Od czasu finalnego rozstania imię Charlotte zostało okrzyknięte mianem zakazanym w gronie znajomych Charlesa. Dlatego jest wymawiane jak imię samego Voldemorta.

- Mam nadzieję, że nie. - odezwała się Carmen. - Charles ona nie jest tego warta.
- Ona nie. - mruknął bez emocji, dalej obserwując parkiet.
Daniel spojrzał z zaciekawieniem na bruneta.
- Słuchajcie, jeśli Charles już zapomniał o tej idiotce, to jest tylko jedno rozwiązanie dlaczego się tak zachowuje. Pomyślcie, kiedy ostatni raz tak się zachowywał.

Wszyscy obecni zaczęli gorączkowo myśleć.
Trochę im to zajęło, bo czas nieubłagalnie leciał. Po chwili Carlos odezwał się.
- No, w podobnym stanie był kiedy po imprezie w Nicei wracaliśmy do Monako.
- No właśnie- pstryknął palcami w jego kierunku-To jest klucz odpowiedzi moi drodzy.
Wszyscy się popatrzyli na siebie z niewiedzą.
- Daniel skończ dawać nam zagadki i gadaj jeśli coś wiesz.
- No ludzie -westchnął-trochę wyobraźni. W środku imprezy znikają Charles i nasza tajemnicza blondyneczka. Ostatni raz byli widziani, kiedy wychodzili z klubu. Następnego dnia rano Charles wraca sam na jacht i pyta czy jej nie widzieliśmy,
poczym- łapie łyk alkoholu- staje się podobnym mrukiem jak tutaj.
- Myślisz że chodzi o blondi? - zapytał Lando.
- Czekajcie bo czegoś nie rozumiem, jaka Blondi? - zapytał z zaciekawieniem Max pochylając się do przodu, opierając łokcie na kolanach.
- Wiesz, że w sierpniu wyskoczyliśmy ekipą na wypad jachtem. Wynajęta firma nam dała do dyspozycji kapitana i 3 dziewczyny tak zwane stewardessy. Jedna z nich wpadła w oko Charlesowi, a jak już Daniel wspomniał, ostatniej nocy, przed powrotem oboje gdzieś zniknęli z tym, że Charles wrócił, ona nie. - wyjaśnił Pierre
- Nie można jej poprostu namierzyć? Mamy XXI wiek, nikt nie jest anonimowy. - stwierdził aktualny mistrz świata wymachując rękoma.
- Z tym, że nasza niejaka Natalie Bennet jak się przedstawiała, rozpłynęła się w powietrzu.
- Nie możliwe, musi mieć jakieś media społecznościowe. - do dyskusji włączył się Yuki.

Jeszcze chwilę wszyscy obecni wymyślali coraz to bardziej abstrakcyjne teorie. Charles nie mogąc już tego słuchać,nie wytrzymał i krzyknął.
- Spotkałem się z nią, okej!?
Całe grono zamilkło. Oczy wszystkich spoczęły na monakijczyku.
- Ale jak to? - pierwsza odezwała się Kika.
- Gdzie!?
- Kiedy!?
- Jak!?
- Rozmawiałeś z nią!?
Krzyki mieszały się ze sobą, tworząc jedną niespójną całość. Carlos miał dość tego hałasu. Zagwizdał, tym samym zwracając uwagę pozostałych.
- Dajcie chłopakowi się wypowiedzieć. Przy waszych krzykach nawet Horner miałby trudności z myśleniem.
- Dzięki Carlos.- powiedział Charles-Szedłem do Santiago, kiedy przy samym wejściu do jego gabinetu, wpadłem na kogoś. To była ona.- zawiesił się dopijając trunek.- Na początku jej nie rozpoznałem bo zasłaniała twarz. Kiedy na mnie spojrzała, byłem tak zaskoczony, że nie wydusiłem z siebie ani słowa. Gdy wreszcie chciałem coś powiedzieć, przyszedł po nią jakiś facet i razem odeszli.
Zagwizdał- Romeo się zakochał. - zaśmiał się Lando .
- I do tego jest zazdrosny. - tym razem to Max wydał z siebie stłumiony śmiech. Obaj natychmiast dostali za to po łbach. Pierwszy od Carmen, która siedziała między nim, a swoim chłopakiem, drugi natomiast od Kelly, która wróciła z baru.
Gdy obaj rozmasowywali swoje głowy reszta się zaśmiała.
- No dobra, przepraszam. - mruknął Lando. - A teraz opisz nam tego twojego rywala.
- Nie mam żadnego rywala. - mruknął, poczym westchnął i odpowiedział na zadane pytanie. - Miał koło 1,80. Coś koło mojego wieku, postawny z ciemno brązowymi włosami i lekkim zarostem. A no i miał na sobie niebieską koszulkę z logo jakiegoś klubu.
Jak tylko skończył, Lando spojrzał na niego i się roześmiał. Wszyscy obecni spojrzeli na niego jak na debila, nie rozumiejąc co tak go rozbawiło.

- Lando, dobrze się czujesz? - zapytał George.
- T-tak. - ledwo co odpowiedział bo cały czas się śmiał trzymając się za brzuch.
Czekali cierpliwie aż się uspokoi. W tym czasie Max zdążył zawołać kelnera by przynoiosl im kolejna porcje alkoholu. Kelner zdążył z zamówieniem przyjść i rozdać zamówienie. Wreszcie kierowca Mclarena usiadł normalnie, otarł łzy i odezwał się spokojnie.
- Chyba już wszystko wiem moi drodzy.
- Mianowicie? - zapytał Daniel.
- A mianowicie, to dzisiaj miałem ciekawą wizytę.
- Norris do rzeczy, nie mamy całego dnia. - mruknął Max poddenerwowany. Za co Charles mu w duchy podziękował. Miał już dość zgadywanek.
- Możecie kojarzyć, że kilka miesięcy temu brałem udział w pewnej kampanii, razem z pewnym piłkarzem.
- Lando jeśli za 5 sekund nie dowiemy się o co ci chodzi dostaniesz w łeb. - przerwał mu Carlos.
- No dobra, dobra. Mason Mount, mówi wam to coś?
- Pomocnik Chelsea? - zapytał Hiszpan, który był jednym z najbardziej obeznanych w piłce nożnej.
- Ten sam, złapaliśmy niezły vibe, piszemy czasami ze sobą, a dzisiaj do mnie zajrzał. Mówił, że przyjechał tu z kuzynką, która miała donieść jakieś ważne dokumenty swojemu ojcu.
- I co ma to wspólnego z Charlesem i jego Julią? - zapytał Alex.
- Boże, jak wy czasami wolno myślicie. - mruknęła Carmen, przewracając oczami, poczym podsunęła Charlesowi swój telefon, ze zdjęciem wspomnianego piłkarza. - To był on?
- Dokładnie on. Ale co to ma do rzeczy?
- Kelly, trzymaj mnie bo za chwilę wstanę i wyjdę z siebie. - mruknęła dziewczyna Georga.
Chłopcy spojrzeli na nią niezrozumiale, na co Lily tylko prychneła.
- Detektywów z was nie będzie. Słuchajcie kretyni. Usiłujemy wam powiedzieć, że Mason, którego widział Charles z Natalie to jej kuzyn, a nie chłopak. - wytłumaczyła.
- Ale czekajcie, czy w takim razie nie mieliby takiego samego nazwiska? - zapytał dotąd cichy Niemiec.
- Charles, sprawdź czy istnieje taka osoba jak Natalie Mount.
Charles wyciągnął swój telefon poczym wspisał wspomniane imię i nazwisko.
Wyskoczyło mu kilka artykułów, ale najbardziej jego wzrok przykuł ten o nagłówku "Natalie Camila Mount, co wiemy o młodszej siostrze piłkarza Chelsea Masona Mount?"
Przewinął w dół i zobaczył link do jej Instagrama. Wszedł w niego i jego oczom ukazało mu się masa zdjęć ślicznej brunetki, niestety nie była to jego blondyneczka chodź wiele by wskazywało że musi to być ona. To nie były oczy, ani twarz tej dziewczyny.
Pokręcił zrezygnowany głową.
- To nie ona. Co prawda istnieje Natalie Mount, ale jest ona jego siostrą, a do tego brunetką.
- Ty nie umiesz stalkować, oddaj mi to. - stwierdziła Carmen. Szatyn bez słowa sprzeciwu podał jej swój telefon. machnęła kilka razy palcami na ekranie, po czym wykrzyknęła. - AHA! Mam to. Amatorzy, pff.
- Ale jak ty to? - zapytał Russell.
- Naprawdę to was teraz interesuje? - westchnęła Kelly.
- Masz rację, Carmen, mów co masz.
- Otóż rzeczywiście nie szukamy Natalie Mount, szukamy jej kuzynki.
- Teraz to już nic nie rozumiem. - szepnął Lando.
- Znamy z Georgem Natalie. - stwierdziła.
- Znamy? - zapytał jej partner.
- Tak głupku, przypomnij sobie mecze na które chodziliśmy w Londynie. Spotykaliśmy się tam z nią czasami w strefie VIP. Jednego razu była z nią pewna blondynka, przedstawiła ją jako swoją kuzynkę. To było kilka lat temu więc nie skojarzyłam twarzy.
- Mów dalej.
- Na Instagramie Natalie znalazłam kilka zdjęć z różnych jachtów, miała na sobie strój z logo firmy od której wynajęliśmy jacht, co znaczy że tam pracowała. Znaczy to tyle, że teoretycznie była w tedy z nami na jachcie.
- Ale... - chciał przerwać jej monakijczyk, na co tylko machnęła ręką.
- Nie przerywajcie mi. Tylko teoretycznie, bo w według jej i Masona insta, byli w tedy razem w Londynie. Aha, żebym nie zapomniała. Nazwisko Bennet to nazwisko panieńskie jej babci od strony ojca. Na profilu naszych Brytyjczyków mamy jeszcze kilkadziesiąt zdjęć z rodzicami, ale także kilka z Draculą.
- ALE JAK TO Z DRACULĄ!? - krzyknął Alex, za co dostał po łbie.
- Mówiła nie przerwać. - powiedziała surowo Lily, kiedy jej chłopak spojrzał na nią z wyrzutem.
- Dzięki Lily. Wracając, jedno ze zdjęć przedstawia Draculę kilkanaście lat młodszego, który stoi koło swojej siostry, matki Masona i Natalie, a trzyma na rękach małą blondyneczkę, z którą jest więcej zdjęć już jak jest trochę większa. To zdjęcie jest podpisane jako "Wujek Santi i mała Cass". Co by oznaczało że Santiago Arratore jest bratem Debbie Arratore. Blondynka jest oznaczona pod nazwą @ar.cassie. Wchodząc na jej profil widzimy już całkiem dorosłą blondynkę o zielonych oczach. I chyba już ją gdzieś widziałam. Sam zobacz Charles.
Dziewczyna podała smartphona Leclercowi na co ten zmarszczył brwi i zdziwiony zerknął na jedno ze zdjęć z profilu dziewczyny.
- Przecież to... - nie dane mu było skończyć.
- Dokładnie Charles, to ona. Dziewczyna której szukamy, ale są też złe wieści. Ma na imię Cassandra Arratore i jest... - tym razem to Carmen przerwano.
- Córką Santiago Arratore, nowego szefa Ferrari...mojego szefa. - wydusił z siebie Charles.









~*~ *~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~



I jak wrażenia? rozdział wam się spodobał?


P.S jeśli gdzieś już pojawiła się informacja o oczach Cassie i były one inne niż niebieskie to przepraszam ale ta wersja jest prawidłowa.

Miłego czytania i race weeku. Pozdrawiam, wasza Zwariowana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro