Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

·~♡~·

Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem przed siebie. Przed chwilą wyszedłem od fryzjera. Podjąłem dość drastyczny krok, by ściąć moje długie włosy. Było mi żal, gdy fryzjerka zbliżyła maszynkę do mojej głowy i wykonała pierwszy ruch. Myślałem wtedy, że trzeba coś zmienić w życiu, a dokładnie na okazję, która zbliżała się wielkimi krokami, a jeszcze dokładniej chodziło o dzisiejszą, pierwszą rocznicę ślubu z Kellinem! Stolik już został zarezerwowany w bardzo drogiej francuskiej restauracji. Do romantycznej kolacji pozostało kilka godzin, więc szybko wsiadłem za kółko samochodu i ruszyłem wprost do domu, by wziąć kąpiel.

Kellina nie było w domu, bo chciał się przygotować na rocznicę u naszej koleżanki Danielle. Oboje chcemy zrobić na sobie piorunujące wrażenie, więc nie chcieliśmy patrzeć na siebie, gdy szykowaliśmy się na spotkanie.

Auto zostało zaparkowane w garażu, a ja ruszyłem do szafy znajdującej się w garderobie, by przygotować wyprasowaną wcześniej koszulę. Z komody wyciągnąłem ręcznik kąpielowy oraz bieliznę i wszedłem do łazienki.

Zaraz po wejściu do pomieszczenia przejrzałem się w lustrze. Nowa fryzura do mnie pasowała, sprawiała, że wyglądałem o dziesięć lat młodziej. Gdy skończyłem się przeglądać i podziwiać, zrzuciłem z siebie czarny podkoszulek na ramiączka, odsłaniając tym samym mój umięśniony tors. Następnie rozpiąłem guzik i rozporek w moich podartych krótkich dżinsach, a potem zsunąłem je z siebie, tym samym zostając tylko w samych bokserkach. Ubrania wrzuciłem do pralki, a razem z nimi resztę brudnych ciuchów z kosza na pranie. Przed włączeniem urządzenia ściągnąłem z siebie bieliznę oraz skarpetki, umieściłem je w pralce, a następnie ją uruchomiłem.

Stałem na środku łazienki kompletnie nagi i gdy miałem już wchodzić do kabiny prysznicowej, zadzwonił mój telefon znajdujący się w salonie na etażerce. Głośność dzwonka była dostatecznie wysoko ustawiona, bym mógł usłyszeć sygnał wydawany przez urządzenie, nawet gdybym brał prysznic. Woda nie była w stanie zagłuszyć mojego telefonu.

Wybiegłem z łazienki, by odebrać. Mój penis kołysał się we wszystkie strony i delikatnie uderzał o uda. Podniosłem komórkę z blatu i odebrałem. To była Danielle.

- Halo? - powiedziałem po naciśnięciu zielonej słuchawki. - Hej Danielle, co tam?

- Hej Vic, jak tam przygotowania do kolacji? - spytała z zaciekawieniem. - Bo właśnie teraz Kellin wszedł do łazienki i bierze prysznic.

- Przygotowania super, właśnie też miałem iść się myć, już wchodziłem i telefon zaczął dzwonić, pomyślałem „może to coś ważnego", więc odebrałem.

- Dobra, więc ja nie przeszkadzam już. Chciałam dowiedzieć się tylko jak tam. Leć myć jajca, pa. - rozłączyła się, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. „I jak tu jej nie lubić?" pomyślałem.

Wróciłem do łazienki i wskoczyłem do kabiny prysznicowej, zamknąłem ją i puściłem na ciało wodę w temperaturze letniej. Chwyciłem w jedną dłoń mydło, a w drugą gąbkę. Namydliłem gąbkę i zacząłem pocierać przedmiotem o tors, potem nogi, ręce. Spłukałem z siebie białą pianę i na dłoń nalałem sobie troszkę szamponu do włosów. Delikatnie wmasowywałem płyn w skórę głowy.

Po wyjściu z kabiny wziąłem ręcznik i zacząłem się wycierać, a potem przewiązałem sobie ręcznik w pasie. Zajrzałem do apteczki i wyciągnąłem z niej maszynkę i piankę do golenia. Nałożyłem piankę na poliki i okolice ust i szybkim ruchem wykonałem pierwsze pociągnięcie. Dalej już poszło szybko. Pod koniec czynności zaciąłem się nad wargą, dlatego, że się spieszyłem. Jeszcze dokładniej przetarłem ciało ręcznikiem i założyłem krwistoczerwone bokserki.

Ciepłe powietrze z suszarki leciało wprost na moje włosy. Było ono bardzo przyjemne, ścięcie włosów było okropne, ale przynajmniej teraz szybciej będą suche.

Uśmiechnąłem się pod nosem i założyłem koszulę. Pierwszy raz w życiu pięknie wymodelowałem swoje włosy. Kiedyś było to tylko przeczesanie i założenie na głowę czapki.

Wyszedłem z łazienki i udałem się po spodnie leżące na łóżku w sypialni. Wciągnąłem je na nogi i zapiąłem guzik, a następnie rozporek.

Czas bardzo szybko minął. Dostrzegłem zegar, który wskazywał godzinę osiemnastą. Byłem prawie spóźniony do restauracji, prawda, mam jeszcze pół godziny, ale samo dotarcie do miejsca, w którym mamy mieć kolację rocznicową zajmie mi dwadzieścia minut. „Cholera" - pomyślałem.

Wydarzenie jest dla nas oboje ważne. W końcu to pierwsza rocznica ślubu. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli się spóźnię to Kellin, może się obrazić. Będzie mi później mówić, że „zaniedbujesz mnie", „nie myślisz o nas poważnie, skoro odwalasz takie coś". Czasem mam dosyć jego pierdzielenia. Rzeczą ludzką jest spóźnienie się, chociaż z jednej strony jego rozumiem.

Nie tracąc ani chwili dłużej wyszedłem z mieszkania, chwytając parasol. Za oknem słyszałem padający deszcz. Wiatr był niesamowicie silny, przeginał drzewa, prawie je łamiąc. Na całe szczęście nic się nie stało.

Już po oddaleniu się o parę metrów od domu wiatr wygiął mi parasolkę, tym samym łamiąc jej wszystkie druty. „Przeklęta parasolka za piętnaście dolarów!" - denerwowałem się w myślach, jedynie bluzgałem pod nosem.

Cały mokry wkroczyłem do restauracji. Ludzie patrzyli się na mnie jak na ducha. „Nigdy mokrego faceta nie widzieliście?!" - mruknąłem pod nosem. Kelner był tak miły i zaprosił mnie zaplecze, bym mógł się wytrzeć i osuszyć.

Wróciłem na salę i usiadłem przy zarezerwowanym wcześniej stoliku. I czekałem. Zegar wybił godzinę wpół do siódmej, a jego nadal nie było. „Przecież to nie w jego stylu". Poczułem wibracje w kieszeni kurtki. Była to Danielle.

- Halo?

- Vic! Stało się coś okropnego! - mówiła, przełykając gorzkie łzy. - Kellin miał wypadek. Obawiam się, że śmiertelny. - zamarłem.

- Ale jak to „chyba"? - wydukałem.

- Bo nie chcieli mi powiedzieć nic więcej. Vic, przyjedź jak najszybciej, wypadek był przy markecie „Samosara", trzy ulice od waszej restauracji. Jestem w drodze.

- Dobra, już jadę, ale jak się dowiedziałaś?

- Wykręcił do mnie numer i gdy odebrałam, było słychać huk, jakby zderzenie.

- Już wiem wystarczająco. Idę tam.

- Okej, czek... - rozłączyłem się.

Ta wiadomość była dla mnie czymś, co mnie rozbiło.

Powiedziałem menadżerowi sali, że odwołuje rezerwację, bo muszę pilnie wyjść, a koszty uregulujemy potem.

Biegłem tyle, ile sił miałem w nogach. Po parunastu minutach dotarłem na miejsce wypadku. Auto było całkowicie zmasakrowane. Nadjeżdżająca ciężarówka nie miała szans wyhamować.

Ktoś zawiadomił karetkę, która w tej chwili przyjechała. Sanitariusze poszli do wraku samochodu i wyciągnęli zmiażdżone ciało mojego męża. Zapakowali go w czarny plastikowy worek. Jeden z nich podszedł do mnie.

- Czy to jest pański parter? - spytał sanitariusz.

- Raczej już był... ale tak.

- Bardzo mi przykro, że coś takiego się stało. Proszę przyjąć moje kondolencje.

- Dziękuję.

- Proszę się trzymać panie Fuentes. Wszystko się ułoży. Do widzenia.

- Do widzenia.

Przez jeszcze długi czas patrzyłem na odjeżdżającą karetkę, w tym czasie na miejsce wypadku przyjechała rudowłosa Danielle. Nic nie mówiła, tylko mnie przytuliła.

- Wszystko będzie dobrze Victorze.

Łzy napłynęło mi do oczu, bo chyba właśnie teraz zrozumiałem, co tak naprawdę się stało. Byłem w bardzo wielkim szoku.

Danielle zawiozła mnie do siebie do domu. Zaparzyła melisy oraz dała mi tabletki na uspokojenie. Bardzo się i mnie troszczyła. Dała mi suche ubrania na przebranie i położyłem się na kanapie, natychmiast usnąłem.

Rano gdzieś koło godziny ósmej wstałem i bez słowa wziąłem tabletki, popiłem je wódką i wyszedłem, a to wszystko, gdy Danielle spała. Pojechałem na most. Stanąłem na krawędzi. Ludzie się zebrali wokół.

- Jaki idiota!

- Coś ty i tak nie skoczy.

Ludzie drwili ze mnie. Nikt mi nie chciał nawet pomóc, aż w końcu skoczyłem. Spadając do wody, uderzyłem głową o ostry kamień. Moje ciało zabrał nurt, a leki i alkohol sprawiły, że organy wysiadły. Nie było ratunku.

Tam z góry usłyszałem, że to Danielle przecięła hamulce w aucie Kellina, bo „nadal mnie kochała". To było okropne z jej strony, ale skąd wiedziała, że tak wszystko się potoczy? Teraz siedzi w areszcie i oczekuje na wyrok. Pragnę, by dostała dożywocie i do końca swego marnego życia cierpiała...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro