☬.10.☬
2 miesiące później
Spojrzałam na Sebastiana. Wtulona w Aleka bawiłam się palcami jego ręki.
-bellamy przyniesiesz mi lody?
-i kanapki z serem? oczywiście
Emma nagle zatrzymała się w swoim rozwoju i wpasowywuje się w towarzystwo bliźniąt.
Gdy Olivier się potknął próbowałam wstać do niego.
-lila nie... możesz w każdej sekundzie zacząć rodzić
-mój syn się przewrócił.
-a to pierwszy raz?
-ale..
-nie
Do pokoju wbiegł Magnus ..
-miałem taką wizję że zaraz...
Nie skończył bo poczułam skurcz, krzyklam z bólu a moje oczy zabłysły.
-sebastian to już.
Ten podnisusl głowę z nad rysunku mnie tylko z tym tatuażem i rzucił się.
-alek zanieśmy ją na ten stół.
-nie!-krzykłam i poczułam skurcz...-kamień! skrzydlata... dolina teraz
Wyjęczałam u zaczęłam się świecić.
-do gabinetu-powiedzial Alek
-alek nie trzeba ją tam zanieść bo jeśli nie spełnimy jej rzyczeń może się wkurzyć a teraz jest najsilniejsza by mogła ochraniać siebie i dziecko Magnus portal prosto na głaz wszyscy ścigać buty bellamy weź Crystal i emmę Olivier leć po jace i izzy są na dworze
Wszyscy zaczęli biegać a ja jęcząc zsotalamnpodniesioananoezez nich obojga i zaniesiona przez portal. Byalm w wodzie. Zobaczyłam głaz była pełnia Eryk poszedł za mną z plecakiem który był gotowy od tygodnia. Położyli mnie na kwiatach i się zaczął koszmar.
Godzina później
Przestałam w końcu krzyczeć. Izzy trzyma róże a Sebastian nadal trzyma moje dłonie z których opada siła ... Alek się wyrywa do mnie ale Magnus go przytwierdzili do skały.
Było po wszystkim , podniosłam się i oparłam o Sebastiana.
-daj mi ją-wysalpalalm a Eryk obmywjaav ja w wodzie owinął ją w coś i podał mi. Ta otwarła oczy... były takie jak te Aleka.
Rok później
Izzy zawijała moje włosy tak samo jak Crystal, fryzura która chcą mi zrobić jest ciężką może zbyt ciężką. Wplątały mi we włosy wianek od Aleka a bellamy nałożył mi na ręce pierścienie. Jeden rod herondale, drogi lightwood i ostatni który stworzył Magnus na prośbę aurory z rodu Bane. Olivier malował moje paznokcie a Emma czyściła mi moje buty za to Nina już starsza która międzyczasie została parabatai Crystal malowała mnie.
Dzień ślubu ma być wyjątkowy tak? Ten będzie bo przyjdą wszystkie rasy poprostu Magnus uznał że to jak robić mi ślub to z rozmachem i tak cały świat cieni zostanie zaproszony do idrisu... W dzisiejsza pełnię mam się pobrać z alekiem... miłością mojego życia. Nasz ślub będzie na dworze a gdy się idzie ulicą wszędzie są kable i głośniki... jak kilka tysięcy osób ma przyjść na uroczystość to wiadomo że musi to być wszędzie.
-to jest wiekszy rozmach niż ślub Luisiany dobry tysiąc lat temu.
-nie moja wina to Magnus z clave oni płacą ja korzystam...
-ale mają rację kiedy to anielica żeni się z błogosławionym? Raz na całe życie więc jak robić to z rozmachem skurwysyny.
Do pokoju wszedł Alek ale izzy go wypchnęła.
-czego chcesz? nie wolno widzieć panny młodej dzień przed ślubem bo to pecha przynosi.
-juz ją widziałem...
-no właśnie !
-to głupi przesąd przyziemnych
-mhm. co chcesz
-jace się pyta czy Ivan stoi w pobliżu czy w klanie bo nie wie czy się wypięknieć i udawać twardego czy iść tylko pięknym.
-nie wiem!-krzykłam -ma być podobno przy Agnes
-Oke-odkrzykl a izzy zamknęła drzwi.
-czy tylko ja uważam że to pretekst?
-nie-powiedzieli bracia.
Z uśmiechem spojrzałam na suknie.
-no dziewczyno na reszcie po tym wszystkim możesz ubrać złotą suknie i zapieprzac na ołtarz.
-yeah.
Wymruczałam i wstałam dziewczyny pomogły mi wejść w białą suknię świecąca w nocy ze złotymi zdobieniami.
Godzinę później stałam w pomieszczeniu z którego za chwilę mam wyjsc. Crystal złapał moją dłoń.
-jesteś gotowa?
-jak nigdy.
Magnus jako mój ojciec złapał mnie pod rękę.
-jeśli teraz ktoś wejdzie i zniszczy te ceremonię tak jak ty ją zniszczyłaś alekowi to rozpierdole piekło.
-magnus... nikt nie rozpierdole mojego święta.
Uśmiechłam się i usłyszałam muzykę.
Zostałam tylko ja Magnus chłopcy Emma i Crystal. Drzwi się otworzyły a ja zobaczyłam całe miasto wypełnione ludźmi. Oraz Aleka. stał tam w białym garniturze ze złotymi zdobieniami. Uśmiechał się. Jego złote oczy przebijały blask księżyca. Chłopcy ruszyli a za nim dziewczęta i ja z Magnusem.
Aurora izzy jace Eryk wszyscy poeowru wszyscy stali przed podestem na który wałaśnie weszłam. Stanęłam przed Alekiem który wygalasz jakby miał się śmiać z tego co się dzieje. Cichy brat zaczął ceremonię.
Nadszedł ten czas nałożyłam na rękę Aleka pierścionek a on na moją rękę tam gdzie były sygnety pierścień zaręczynowy ... bellamy i Olivier podali nam Stellę. Księżyc był w zenicie a ja narysowałam na ręce Aleka najważniejszą runę w świecie cieni. Gdy nasze dłonie się złączyły rozniusl się blask wierzę zabłysły i runy też. Alek przyciągł mnie do siebie wpił się w moje usta. Ten pocałunek był jak ten pierwszy. Pełen namiętności. Jednak nie trwało to długo w gwizdach i oklaskach rozbrzmiał alarm.
Demoniczne wierzę wariowały i to nie Sebastian który stał obok. Przez ochronę przebił się dziwny stwór a za nim wleciały inne. Stwór stanął w tłumie ludzi którzy się odsunęli. Nikt nie był uzbrojony.
-ile razy trzeba cię zabić -krzykłam... demonem była sama Lilith matka demonów.
-mówi to ta kontra dwa razy z grobu wstała.
Ruszyła w moją stronę a ja stworzyłam łuk i wyciągałam skrzydła. Przyszła po Crystal nie mnie. Wycelowalam w nią i pierwsza strzała poleciała ... Ta wsnisola się w górę a powiew wiatru przewalił ludzi. Alek złapał mnie za rękę.
-idz z dziećmi...
-nie Alek nawet w dzień mojego ślubu są problemy. Zrobiłam sobie miecz i wzniosłam się w górę ruszając za Lilith.
-nawet w mój dzień chcesz spieprzyć wszytko?
-zabrałaś mojego syna!
-to nie był twój syn!
Wysyczalam.
Zaczęłam ją atakować, gorzej gdy nie ma się podłoża ale atakowałam. Moje runy zzcaely się świecić a ja stanęłam w białym ogniu.
-Eryk! TARCZA!
Wykrzyczałam przymierzając się do ostatniej rzeczy jaką mogłam ją zaatakować. wszyscy czarownicy i Sony zdolne do zrobię ja nam odizolowanie stowzyly gromadę i zaczęli tworzyć ją Lilith nie mogła się skupić... jej wzrok spoczywał na Sebastianie i Crystal. Wykorzystałam to i wbiłam w jej serce miecz. Zaczęłam krzyczeć używałam moejgo daru i języka aniołów. Lilith się rozpadała. Wsadziłam głębiej miecz... w tedy nastała eksplozja.
Odrzuciło mnie a że zasięg był zmniejszony wszytko wróciło z podwójną siłą. coś przebiło moje ciało zaczęłam spadać. Moje skrzydła były spalone... czas byłam we krwi... spadałam.
Alec pov
Patrzyłem jak spada a wszyscy się roztapili a ja biegłem i w tedy się wzniolem na moich skrzydłach złapałem ją. Zobaczyłem Sebastiana i moje dzieci oraz izzy biegnąca z małą różą.
Oczy Lili były zamglone ale nadal patrzyła na mnie. Biała suknia była we krwi. Jej wlsoy spalone tak jak skrzydła. Padłem na ziemię razem z nią. Demony się wycofały a ja spojrzałem na nią.
Lilia pov
Tym razem to był koniec. Uśmiechłam się i wtulilam w Aleka.
-kocham cię mój męzu-z moich oczu polynely łzy, przybiegli moi najbliżsi.-sebastian szkoda że nam się nie ułożyło, może w innym życiu.-usmiechlam się i złapałam jego dlon która miała osiem serc tak jak moja.
-bell Olivier opiekujecie się Emma Crystal i różą to wasza rodzina-naplułam krwią ale nadal si uśmiechałam.
-lila nie umierasz będzie dobrze...
-nie Magnus zmartwychwstałym raz może czas odejść serii a nie wrócić jak zawsze
Eryk zaczęła używać magi a izzy rysowała iratze razem z Crystal.
-bylsicie moja rodziną i mimo tego wszystkiego kochałam was zawsze ... myślę że nie byłam już zła przez te 6 lat ale smutna że was nie widzę może to mnie tak dobijało i te sztuczne przekonanie że niemchce was znac-znow zaplułam krwią.
Czułam jak opadam z sił moja skóra zbladła i runy zaczęły znikać jakby ich nigdy tam nie było. Oczy Aleka zgasły jakby umierał ze mną.
-izzy pamiętasz jak chciałam tańczyć? oto mój wystep-zasmialam.sie i wytarłam krew z twarzy- zatańczenia że sama śmiercią mój ostatni taniec...
Złapałam twarz Aleka i pocałowałam go ostatnimi siłami.
-dowidzenia Aleksander- puściłam jego dłoń i zamknęłam oczy... odpłynęłam... nie było już niczego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro