Rozdział 5
Hejka kochani!
Ja wiem, z akcja mega wolno się rozwija, ale uwierzcie mi: wszystko mam w głowie ułożone i niebawem pojawią się pierwsze wzmianki o Slendym i ekipie 8)
A teraz?
Życzę miłego czytania!
Koniecznie zostawcie opinię w komentarzu!
***
Ona mi nie da spokoju!
- No i co z tego? Ja pierdole, Mel, ty szary szczurze!
- Raczej szara myszko - Zaśmiałam się do ekranu. Był późny wieczór, po skończeniu trzeciego sezonu American Horror Story, zadzwoniłam do Sophie aby opowiedzieć jej o propozycji Mike'a, mamie i wszystkich innych rzeczach.
- Dupa, a nie myszka! Posłuchaj teraz uważnie szczurku! Masz szansę poznać osoby, z którymi po wakacjach będziesz chodziła do jednej klasy! Prędzej czy później i tak ich poznasz, więc czemu nie znaleźć sobie paru sojuszników już teraz? Jak ty chcesz spędzić lato?! Chyba nie w domu, oglądając seriale?- Blondynka zaczęła się śmiać. Dla niej wszystko było takie proste.. była ładna, atrakcyjna, pewna siebie, charyzmatyczna i wszyscy ją lubili! Łatwo nawiązywała znajomości, nie to co ja... miałam marne metr sześćdziesiąt cztery centymetry wzrostu, niespecjalnie długie nogi, falowane, kruczoczarne włosy, ciemnozielone oczy. Do tego byłam nienaturalnie blada i miałam chyba zanik piersi..
Nigdy nie lubiłam tłumów, zamiast iść na imprezę wolałam spędzić wieczór w domu. Zupełne przeciwieństwo Sophie.
- Szczerze mówiąc właśnie taki miałam plan - odpowiedziałam na pytanie przyjaciółki. Gdyby nie to, że dzieliła nas kamera i kilkadziesiąt kilometrów, najpewniej teraz dostała bym kuksańca.
- Powinnaś wyjść do ludzi! Zaczynam sądzić, że u nas robiłaś, to tylko dlatego, że cię zmuszałam! - Wolałam nie mówić jej, że dokładnie tak było, dlatego wzruszyłam ramionami.
- Idź się zabaw dziewczyno! Wyrwij tego Mike'a, albo jego przyjaciela, zaszalej z dziewczyną ogrodnika i baw się jak przystało na szesnastolatkę! Bo na razie przynosisz wstyd naszemu rocznikowi! - Przewróciłam oczami.
- Zastanowię się, okej? - Tym razem zrobiła to Sophie.
- Zawsze tak mówisz debilko! Ale niech będzie... Zdzwonimy się po weekendzie i opowiesz mi wszystko ze szczegółami!
- O ile w ogóle tam pójdę..
- Pójdziesz, pójdziesz, miłej zabawy! Teraz muszę kończyć, bo przyjechała Kora z chłopakami, jedziemy do Black Rose!
- Baw się dobrze! Pozdrów Korę, buziaki! - pożegnałam ją i rozłączyłam się. Black Rose był ulubionym klubem mojej przyjaciółki, Kora była naszą koleżanką jeszcze z podstawówki, była prawie taka sama jak Sophie, dwie imprezowe królowe Rooden!
Westchnęłam i zamknęłam komputer. Może faktycznie powinnam pójść na noc strachu? Przecież nie mogło być tak źle jak to sobie wyobrażałam! Sophie miała trochę racji.. po wakacjach będę chodziła tu do liceum, najpewniej z Mike'em i jego przyjaciółmi, w końcu chłopak był moim rówieśnikiem. Dlaczego miałabym odsuwać ich od siebie całe wakacje skoro potem i tak będziemy na siebie skazani w szkole?
Właściwie chyba za bardzo to roztrząsałam.. za dużo myślałam na ten temat! Przecież wystarczyło po prostu się zgodzić! Czemu chociaż raz nie mogłabym działać spontanicznie tak jak zawsze robiła to Soph? Ja wszystko dokładnie analizowałam, każde za i każde przeciw...
Westchnęłam cicho, raz się żyje prawda?
DO: MIKE OGRODNIK
zgadzam sie:/
OD: MIKE OGRODNIK
wiedziałem;)) przyjade po cb w sobote wieczór, wez picie, śpiwór itd
DO: MIKE OGRODNIK
ok, dobranoc
OD: MIKE OGRODNIK
branoc Świeczko!!!
***
Jeszcze raz upewniłam się, że mam wszystko co potrzebne.
Plecak z ubraniami na następny dzień, wodą oraz starym śpiworem, w którym spałam kiedy jeszcze byłam harcerką.
Mike miał być po mnie o dwudziestej, a że spóźniał się piętnaście minut, byłam zdenerwowana. Stresowałam się przed poznaniem jego przyjaciela i dziewczyny. Chciałam żeby mnie polubili i wielokrotnie wyobrażałam sobie co im powiem. Znając życie jak przyjdzie co do czego, to nie będę w stanie słowa z siebie wykrztusić.
- Kochanie? - drzwi do pokoju się uchyliły i zajrzała przez nie mama.
- Mike już przyjechał - oznajmiła, a ja poczułam jak mój żołądek robi gwałtowny obrót. Chwyciłam plecak i zbiegłam po schodach na dół, zdziwiłam się kiedy nikogo nie zastałam w holu.
- Czeka przed bramą, leć już i baw się dobrze! - pożegnała mnie rodzicielka, przytulając mnie mocno. Cieszyła się, że tak szybko znalazłam sobie znajomych i tym razem nawet oszczędziła mi kazań na temat alkoholu, papierosów i narkotyków.
- Postaram się - zapewniłam ją, nie będąc pewną swoich słów, a następnie wyszłam z domu i skierowałam się w stronę bramy. Niebo było już prawie całkowicie czarne i można było dostrzec gwiazdy, świecące dumnie w oddali. Letni powiew wiatru kołysał drzewami, jakby chciał ukołysać je do snu. Ptaki już nie ćwierkały, panowała cisza, którą przerwały tylko moje kroki. Widziałam światła samochodu za bramą, gdy tam doszłam zauważyłam Mike'a, opierającego się o furgonetkę z rękoma założonymi na piersi. Jego włosy jak zwykle były w totalnym nieładzie, a oczy błyszczały z podekscytowania.
- Jesteś wreszcie - ucieszył się na mój widok, wziął ode mnie plecak i wrzucił go do auta.
- Przypominam tylko, że to ty się spóźniłeś - zauważyłam, a on pokręcił z rozbawieniem głową i wskazał mi tylne siedzenia.
- Wsiadaj - polecił, a sam poszedł zająć miejsce kierowcy. Gdy wsiadłam do wozu ogarnęło mnie zaskoczenie i wewnętrzna panika. Na siedzeniu obok Mike'a siedziała dziewczyna. Pewnie jego dziewczyna. Erice. Nie mówił mi, że przyjedzie z nią! Czułam, że panikuję, co jeżeli źle coś powiem??
Wtem Erice odwróciła się w moją stronę, przeżyłam kolejny szok. Przecież to dziewczyna z kawiarni! Ta, która przepraszała mnie za ciekawską mamę! Brązowe włosy, tak jak wtedy, miała spięte w koński ogon. W jej także brązowych oczach dostrzegłam ciekawość i zainteresowanie, miała zgrabny nos i zaróżowione policzki. Czerwona szminka świetnie podkreślała jej pełne usta, a biała koszulka niemały biust. Zdecydowanie była atrakcyjna.
- Hejka Melanie - uśmiechnęła się przyjaźnie. Uśmiech też miała śliczny. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc jak zawsze w takich sytuacjach po prostu się uśmiechnęłam. Musiałam wyglądać idiotycznie! Nawet nie odpowiedziałam 'hej'!
- Mike sporo o tobie opowiadał, myślę, że możemy się dogadać - mrugnęła do mnie. Jej chłopak odpalił silnik i ruszył.
- Ale się jaram na tą noc! - zawołała wymachując rękoma.
- Jedziemy teraz po Jake'a?
- Mhmm - przytaknął Mike, skręcając w jakąś uliczkę. Wydawał się być skupiony na prowadzeniu.
- Jake to nasz wspólny przyjaciel, mieszka niedaleko centrum, straszny z niego debil, więc się nie zdziw, bo to ścierwo ma trociny zamiast mózgu - wytłumaczyła mi brunetka. Poczułam się jakbym słyszała Sophie, a Erice naprawdę ją przypominała! Może nie z wyglądu, ale ze sposobu w jaki mówiła i gestykulowała. Dalej jechaliśmy w ciszy, pogrążyłam się w rozmyślaniach. Oni się wszyscy znali, ja byłam obca i tak też się czułam. Samochód zatrzymał się na podjeździe, drzwi po mojej prawej stronie niespodziewanie się otworzyły i do pojazdu z łoskotem wpadł jasnowłosy chłopak. Zrozumiałam, że to Jake.
- Elo chujki - rzucił na przywitanie i ułożył się wygodnie na fotelu, czułam się jakby wcale mnie nie zauważył.
- Morda, zrobiłbyś dobre wrażenie - upomniała go Erice, a Mike roześmiał się. Dopiero po uwadze dziewczyny, blondyn zwrócił na mnie uwagę.
- Hej, hej jestem Jake, ich przyjaciel gej - przywitał mnie. Jego słowa nieźle mnie zaskoczyły.
- Żartowałem! Żebyś widziała swoją minę! - roześmiał się na cały głos, a mi zrobiło się strasznie głupio i poczułam jak na policzki wypływają mi rumieńce.
- Mówiłam ci przecież, trociny zamiast mózgu - mruknęła brązowowłosa.
- Ja przynajmniej w ogóle mam coś we łbie - odgryzł się Jake, Erice mu odpowiedziała i zaczęli się kłócić. Ciężko było mi ocenić czy to przyjacielska sprzeczka, czy naprawdę się tak nie lubili. Ich krzyki przerwała muzyka puszczona przez Mike'a.
- Ohh, zamknijcie się wreszcie - mruknął. Szybko rozpoznałam puszczony kawałek. 'American Idiot' od Green Day. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, byłam pewna, że chłopak celowo puścił piosenkę mojego ulubionego zespołu. Zaczęłam cicho śpiewać.
- Znasz ten kawałek? - zainteresował się Jake.
- Green Day to moja obsesja - wyznałam nieśmiało. W błękitnych oczach nastolatka zobaczyłam uznanie.
- Już cię lubię! Erice, powinnaś się uczyć od koleżanki! A nie tych swoich gwiazdeczek słuchasz! - i znów zaczęli się kłócić. Nie słuchałam ich zbytnio, patrzyłam przez okno, słuchając piosenki. Może ta noc nie będzie taka zła jak wydawało mi się jeszcze parę minut temu?
Po chwili Mike zatrzymał furgonetkę i oznajmił, że dojechaliśmy na miejsce.
CDN.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro