Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Witajcie kochani!
Jak nie miałam internetu, dostałam ogromnej weny i napisałam sporo rozdziałów do przodu, dlatego trochę was rozpieszczę i zaczynając od dziś, przez następne dwa dni codziennie wstawię rozdział ^
Miłego czytania i koniecznie zostawcie opinię w komentarzu!

***

Następny tydzień minął spokojnie. Każdego ranka jadłyśmy, przygotowane przez panią Richardson, śniadanie. Ja całe dnie spędzałam w domu, od początku oglądałam wszystkie sezony American Horror Story, gadałam na rozmowie wideo z Sophie i ogółem 'żyłam w internecie'. Mama załatwiała ostatnie formalności, dotyczące domu i planowała jego remont. Osobiście nie popierałam tego pomysłu, lubiłam budynek taki jakim był. Staroświecki wygląd i staroświeckie umeblowanie tylko dodawały klimatu. Uważałam, że lepiej nic w nim nie zmieniać, żeby nie zniszczyć jego oryginalności. Wyróżniał się z całego miasteczka. Wszystkie domy były takie same, ale tylko ten jeden był tak stary, co było dziwne, bo skąd w miasteczku, mającym niecałe dwieście lat, wzięła by się taka zabytkowa budowla?

Mike tak jak obiecał mojej mamie przyszedł w sobotę i zajął się winoroślą dzięki czemu mogłyśmy w spokoju delektować się jedzeniem. We wtorek przyciął krzewy, rosnące pod płotem i uniemożliwiające osobie z zewnątrz zobaczenia terenu posiadłości. Za każdym razem mu towarzyszyłam, okazało się, że mamy mnóstwo wspólnych tematów i w wielu sprawach się zgadzamy! Podczas gdy on pracował, ja opowiadałam mu o imprezowej rzeczywistości w Rooden, rozmawialiśmy też o muzyce (tak jak przewidziałam był prawie takim samym fanem Green Daya, jak ja), filmach i wielu innych sprawach. Był pierwszą osobą jaką bliżej poznałam w miasteczku (nielicząc Ellen) i już miałam z nim super kontakt! Nie było mi dane poznać nikogo więcej, ponieważ tak jak wcześniej wspomniałam: głównie siedziałam w domu.

W czwartek Mike przyszedł po raz kolejny. Tak samo jak w poprzednie dni, przyniósł ze sobą torbę ogrodniczą ze sprzętem. Miał na sobie podarte jeansy i pogniecioną koszulkę z Nirvaną za co polubiłam go jeszcze bardziej! Brązowe włosy co chwila odgarniał z czoła, gdyż przeszkadzały mu w pracy.

- To co tam mówiłaś? - zapytał, równocześnie siłując się z gałęzią starej sosny, którą próbował doprowadzić do porządku.

- Mówiłam, że moja mama już planuje remont posiadłości.. chciałam odciągnąć ją od tego pomysłu, ale jest nieugięta! A ten dom wygląda przecież kapitalnie i z zewnątrz, i wewnątrz... Naprawdę nie wiem o co jej chodzi.. Ten dom przecież jest domem z duszą i historią! To aż czuć!

- Wiesz, tak teoretycznie dopiero planuje.. może nie ma sensu panikować? Jeszcze może zmienić zdanie, po prostu się nie poddawaj i walcz do końca! Najwyżej zorganizujemy strajk głodowy i nie będzie miała wyboru! - Słysząc to, roześmiałam się.

- Świetny pomysł, to na pewno ją przekona!

- Bez dwóch zdań! - W tym momencie gałąź w końcu ustąpiła.

- Swoją drogą zastanawiałem się, czy może chciałabyś się stąd wyrwać? - zapytał, patrząc na mnie pełnym nadziei wzrokiem. Wywróciłam oczami, jasne, że bym chciała! Ale nie znałam tu nikogo oprócz niego, a nie chciałam, żeby moja mama miała więcej powodów do robienia sensacji. I tak nadmiernie ekscytowała się za każdym razem gdy rozmawiałam z Mike'em.. to nie tak, że go nie lubiłam! Broń Boże! Po prostu... Nie lubiłam go w TEN sposób. On mnie zresztą też. Miał dziewczynę i doskonale o tym wiedziałam, bo wielokrotnie mi opowiadał. Także jak liczyliście na coś więcej między nami, to muszę was rozczarować...

- No weź, nie daj się prosić! Razem z Erice i moim przyjacielem chcemy zrobić sobie w ten weekend noc strachu! No wiesz.. zbliża się pełnia, rozpalimy ognisko, poopowiadamy straszne historie.. będzie zajebiście!

- Brzmi serio świetnie, ale.. wiesz, to twoja dziewczyna i twój przyjaciel! Ja ich w ogóle nie znam, ciebie znam niecały tydzień i nie chcę wam przeszkadzać. Macie swoją paczkę, a ja nie chcę wam krzyżować planów. - odparłam po chwili namysłu.

- Meeeeeel! Czy ty musisz tak się doszukiwać? Przyjdź na tą noc i tyle, a nie barykadujesz się w tym domu jak w fortecy! - jak widać Mike się uparł. I chociaż go polubiłam, to po prostu wstydziłam się iść na imprezę, na której będę znała tylko jego. Poza tym pewnie zajmie się swoją dziewczyną, a co ja wtedy miałabym robić? Odmawiając, chciałam po prostu uniknąć niezręcznej sytuacji, a nie uniknąć spotkań z ludźmi.

- Ale ty jesteś uparta! - stwierdził brunet i zajął się kolejną gałęzią. Po jego minie wywnioskowałam, że był trochę obrażony, a przecież nie chciałam go urazić! Lubiłam poznawać nowych ludzi, ale.. nie w grupie! W Rooden miałam tylko Sophie, nie byłam popularna w przeciwieństwie do niej. Ona każdego dnia imprezowała, szalała za każdym przystojnym chłopakiem i do tego była cheerleaderką, a ja? Nikt nie mówił 'Melanie Roseman'.. mówili 'przyjaciółka Sophie'. Nigdy mi to nie przeszkadzało, bo nie lubiłam być w centrum uwagi. Gdybym poszła na noc strachu z pewnością bym w nim była... Możecie uznać mnie za aspołeczną, szarą myszkę, ale to zupełnie nie tak! Samej ciężko mi powiedzieć jak..

- Przepraszam Mike, zrozum, że nie mam ochoty i tyle.. - mruknęłam, a chłopak wzruszył lekceważąco ramionami, udając, że zajmuje się pracą. Westchnęłam cicho.

- Wejdę do domu, obiecałam pani Richardson, że pomogę jej z obiadem.. - skłamałam i skierowałam się w kierunku budynku. Zawsze tak robiłam.. gdy atmosfera robiła się gęstsza natychmiast się wycofywałam.

***

Na obiad Ellen podała kaczkę. Zjadłam ze smakiem, ale łatwo dało się zauważyć, że chociaż ciałem byłam w jadalni, to duchem gdzieś zupełnie indziej. Myślałam o propozycji Mike'a.. był moim jedynym znajomym tutaj, a jeżeli miałam mieć ich więcej, to może faktycznie powinnam się zgodzić na noc strachu? Przecież nie będzie tam tłumu ludzi, a tylko najbliżsi przyjaciele chłopaka...

- O czym tak rozmyślasz Melanie? - spytała mama, jedząc swoją porcję.

- Ymm.. o niczym ważnym, Mike już poszedł? - chciałam szybko zmienić temat.

- Tak, ale wcześniej wspomniał coś o tym, że chcecie sobie urządzić ognisko - zaczęła i wtedy już wiedziałam, że skoro powiedział mojej mamie, to nie miałam wyboru..
- Jeżeli o mnie chodzi, nie ma problemu! Mike to miły chłopak i na pewno nie jest taki jaki był Drake.. - Na dźwięk imienia mojego byłego aż podskoczyłam. Drake... Poznałam go w Rooden, był jednym z wielu znajomych, których Sophie poznała na imprezach. Tak się złożyło, że on mnie pocałował, bo liczył, że jestem łatwa, a ja się w nim zauroczyłam. Pech chciał, że nieźle się na tym przejechałam. Drake był typem imprezowicza, który zabawi się dwa tygodnie z jedną dziewczyną, a kolejne dwa z drugą. Z tego co mówiła Sophie, byłam jedyną, której nie udało mu się przelecieć, a uwierzcie, że próbował! Po Drake'u nie miałam już chłopaka, może dlatego, że bałam się powtórki?

- Mamo nie wyobrażaj sobie za wiele.. Mike ma dziewczynę, ją też zaprosił i jeszcze jakiegoś przyjaciela.

- Ma dziewczynę? - zainteresowała się.

- Tak, są razem szczęśliwi, więc błagam, przestań już..

- To dlatego nie chcesz iść? Będziesz zazdrosna? - dopytywała, a ja zaczynałam się denerwować.

- Nie, nie dlatego! Po prostu nie mam ochoty! Tak ciężko to zrozumieć? - Mama nic już nie powiedziała, wiedziała, że nie warto. Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwała Ellen.

- Może ktoś chce dokładkę?

CDN.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro