Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Hejka naklejka
wyjechałam z dziadkami na działkę, więc jak możecie się domyślać, mam dużo czasu na pisanie i naladowalam baterie weny. Rozdział dość krótki, bo tylko 800 słów, ale myśle, ze  ważny i sporo mówiący o postaci Mike'a.
Miłego czytania i konieczne zostawcie opinie w komentarzu!
Jest tu ktoś w ogóle jeszcze?
all the love
olszi

***

Nie zasnęłam już więcej.
Mike nie spał tamtej nocy wcale. Co jakis czas chodził do kuchni po kawę, a wracając z piątym kubkiem, przyniósł mi jakieś zioła na uspokojenie, bo od sytuacji, ktora miała miejsce o czwartej nad ranem wciąż byłam roztrzęsiona. Nie ważne jak bardzo próbowałam - nie potrafiłam uspokoić oddechu i dreszczy, które raz po raz atakowały moje ciało.

Ojciec Michaela wyszedł do pracy przed ósmą, myśląc oczywiście, że śpimy.
Zaskoczeniem było gdy niecałe pół godziny później rozległ się dzwonek do drzwi.

- Kto to? - zapytałam zdezorientowana. Brunet odłożył dziennik i swoje notatki na bok.
- Pewnie tata czegoś zapomniał, pójdę otworzyć.
- A twoj tata przypadkiem nie miał kluczy? - Gdy to powiedziałam, mięśnie na zmęczonej twarzy chłopaka napięły się. Ruszył do drzwi, wiec poszłam za nim. Zeszliśmy po drewnianych schodach na parter, Mike otworzył.

Naszym oczom ukazała się Erice.
Włosy jak zwykle spięte w koński ogon, była w dresach i za dużej bluzie najpewniej należącej do jej chłopaka. Była bez makijażu, wiec można było zauważyć opuchnięte, najprawdopodobniej od płaczu, oczy.

- Erice? Co ty tu robisz o tej porze? - chłopak był w wyraźnym szoku.
- Czekam na wyjaśnienia. - odparła dziewczyna. Przypomniałam sobie o ich kłótni, której nie powinnam widzieć. Przez wszystkie wydarzenia zapomniałam zapytac o nią ogrodnika.
- Mówiłem ci, ze nie ma co wyjaśniać - odpowiedział i chciał zamknąć drzwi, ale brązowowłosa uniemożliwiła mu to.
- Nigdzie się nie wybieram dopóki nie wyjaśnisz wczorajszych wydarzeń. Cokolwiek się dzieje, przejdziemy przez to razem. - Czułam, ze nie powinnam na to patrzeć, to była ich sprawa, ich rozmowa, której, tak jak wczorajszej kłótni, nie powinnam być świadkiem.
- To ja może pójdę na górę... - mruknęłam i zaczęłam kierować się w stronę schodów.

- Melanie? - w głosie Erice słychać było niedowierzanie. Silnym kopniakiem otworzyła sobie drzwi, a Michael nawet nie protestował.
- Czy to przez nią? - spytała. Widziałam, ze zbierało jej się na płacz.
- Jest coś pomiędzy wami? - Oboje natychmiast zaprzeczyliśmy.
- Spotkałem ją wczoraj jak błąkała się po miasteczku, bo nie miała kluczy do domu, a jej mama wraca dopiero jutro, więc zgodziłem się, żeby przenocowała.
- To najgłupsze wytłumaczenie jakie mogłeś wymyślić! Myślisz, że naprawdę w to uwierzę? Że jestem tak głupia? - Chłopak chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Zrobiłam parę kroków w ich stronę.
-  Erice, to zupełnie nie tak jak ci się wydaje. On mówi prawdę. Pomiędzy mną a Mike'em nic nie ma. On po prostu mi pomógł. - Słysząc swoje słowa, wiedziałam, ze dziewczyna w nie nie uwierzy. Chociaż oboje mówiliśmy prawdę to brzmiało to jak naprawdę beznadziejne tłumaczenie się.
- Jeśli tak to dlaczego, do cholery jasnej, jesteś w jego ubraniach? Naprawdę mam uwierzyć, że wcale ze sobą nie spaliście? - W tamtym momencie mnie zatkało. Nie byłam w stanu wykrztusić z siebie słowa. Mike także się nie odezwał. Milczenie było dla Erice potwierdzeniem jej słów.
- Tak myślałam. - powiedziała cicho, a później najzwyczajniej w świecie się rozpłakała. Nie próbowała zgrywać silnej. Podeszła do bruneta i potrząsnęła nim, trzymając go za koszulkę.
- Kurwa, dlaczego? Nie pytam dlaczego mnie zdradziłeś, pytam dlaczego nie zerwałeś ze mną od razu? Dlaczego ty jebany idioto? - W jej głosie było słychać ogromne cierpienie. Nie próbowałam jej wyprowadzać z błędu, to zaszło za daleko. Było za późno.
Michael wciąż milczał, patrząc w podłogę, jego niesforne, brązowe włosy opadały na twarz, wiec nie było widać reakcji na słowa brunetki.
- I ja się kurwa w tobie zakochałam - zaśmiała się smutno, a później rozległ się głośny plask. Dziewczyna otwartą dłonią uderzyła chłopaka z całej siły w policzek. Nie mogłam patrzeć na scenę, która rozgrywała się przed moimi oczami. Przyłożyłam dłoń do ust.
Erice ruszyła do wyjścia i na odchodne rzuciła:
- Mam nadzieję, ze jesteś z siebie dumna, Melanie. - Później drzwi zamknęły się za nią.

Wtedy pierwszy raz zobaczyłam jak Mike płacze.

Podbiegłam do niego i mocno go objęłam. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i trwaliśmy w tym uścisku przez parę minut. Potem puścił mnie i otarł ręką łzy.

- Dlaczego nie protestowałeś? - zapytałam cicho.
- Tak będzie lepiej dla niej...
- Nie rozumiem.
- Mel, zobacz co się z nami dzieje. Zostało mi niewiele czasu, a tobie jeszcze mniej! Tak będzie lepiej. Wolę, żeby myślała, że ją zdradziłem niż żebym  miał ją wciągnąć w te gówno. Poza tym co miałem powiedzieć? „To nie tak jak myślisz, my tylko rozpracowujemy nadnaturalną istotę, która za najwyżej dwa tygodnie nas zabije"? Nie ma opcji, nie mógłbym jej tego zrobić. Poszedłem do niej wczoraj, bo od tygodnia wymigiwałem się od spotkań i nie mogłem tego ciągnąć w nieskończoność. Powiedziedzialem jej, ze musimy się rozstać, że ma nie pytać dlaczego tylko mi zaufać, że tak będzie lepiej. Nie posłuchała. - łzy znów zaczęły spływać po jego policzkach, a ja po prostu westchnęłam. Zachował się dobrze. Erice o tym nie wiedziała i miała się nigdy nie dowiedzieć. Nie dowie się też o tym, ze Mike wcale jej ze mną nie zdradził. I to właśnie ta niewiedza ją ochroni.

- Chodźmy - wykrztusił przez łzy chłopak.
- Muszę skończyć notatki. - Dodał i nie czekając na mnie, poszedł na górę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro