Prolog
-Głupia kobieto! Myślisz, że twoje beznadziejne bazgroły są coś warte?! Żałosna... Nie becz! Pss jesteś śmieszna! Patrz jak te płótna płoną, są niszczone jak dwadzieścia jeden lat mojego życia z tobą!
-Proszę... Nie mów tak.- w bogato ozdobionym pomieszczeniu rozległ się dźwięk uderzenia. Czerwony policzek, słone bezbarwne łzy i ból duszy, który nigdy nie zniknie. Biedna zraniona duszyczka... Podjęłaś już decyzje?
-Żałosna.- nic cię tu nie trzyma.
Hejka
Ten rozdział jest króciutki, aby nadać troszkę klimaciku, następny będzie duższy ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro