Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jason, daj spokój


-Wiedziałem!-zawołał Jason. W jednej chwili jego bursztynowe oczy zmieniły kolor na zielony, ręce stały się czarne, a na dłoniach pojawiły się pazury. Lalkarz wstał, ale nie zdążył nawet dojść do klowna, kiedy usłyszał głos Madeleine:

-Jason, daj spokój-dziewczyna mówiła niesamowicie spokojnym tonem. Jakby w ogóle nie obeszło jej to, że omal nie została otruta.

-Daj spokój?! Daj spokój?! Jason, daj spokój?! Mam dać sobie spokój, podczas gdy on prawie cię otruł?! Prawie mi cię odebrał, a ja mam dać spokój?! I jeszcze zachowujesz się tak spokojnie, jakby nic się nie stało!-zawołał lalkarz.

-Bo nic się nie stało. Jack, doceniam to, że mnie jednak nie otrułeś. A ty, Jason, nie denerwuj się tak. Obiecałeś mi-powiedziała Madeleine.

-Ale jak mam się nie denerwować, kiedy on...on...-Jason patrzył z wściekłością to na klowna, to na swoją przyjaciółkę.

-Poczekaj chwilę-Madeleine zwróciła się do Jack'a. Nim ten zdążył odpowiedzieć, podeszła do Jasona i...przytuliła go. Ta dziewczyna chce zginąć-pomyślał Jack, którego cała ta sytuacja mocno zainteresowała.

-No przecież nic się nie stało, idioto. Uwierz mi, że jeśli ktoś by mnie zabił i przez to nie mogłabym już więcej z tobą chociaż porozmawiać, to nawiedzałabym tę osobę do końca jej życia, a potem nawet po śmierci, gdzieś tam w zaświatach, bym jej dokuczała. Gdyby tobie coś mogło się stać, pewnie też byłabym zdenerwowana, ale proszę cię, uspokój się już...-lalkarz jeszcze długo wyglądał na niesamowicie wściekłego, ale, ku zdziwieniu Jack'a, nie odepchnął dziewczyny i nie rzucił się na niego, tylko po chwili odwzajemnił uścisk Madeleine, a po dłuższej chwili zaczął się uspokajać. Kiedy w końcu się od siebie odczepili, Jason miał ręce normalnego koloru, ale nadal posiadał pazury, a jego oczy były bardziej zielone niż żółte. Jack był naprawdę zaskoczony tym, że lalkarz zdołał się uspokoić. Znał go od dawna i wiedział, jak wybuchowy potrafi być i że kiedy się zdenerwuje, niemożliwe jest uspokojenie go. A przynajmniej tak mu się wydawało aż do teraz.

Madeleine uśmiechnęła się do Jasona, po czym odwróciła się w stronę Jack'a, podeszła do niego i zjadła niezatrutego cukierka, którego dla niej wyczarował, cały czas się przy tym uśmiechając. Jasonowi zaś scena ta przypomniała inne wydarzenie. Kiedy poznał Madeleine, był taki okres, gdy chciał z niej zrobić swoją lalkę. Lalkarz, choć teoretycznie pogodził się z tym, że Madeleine nie zrezygnuje dla niego z całego swojego dotychczasowego życia, nadal tego właśnie pragnął. I przyszło mu na myśl, żeby zmienić ją w lalkę, jak inne osoby. Tylko że Madeleine miała chyba niezwykły dar jasnowidzenia, bo któregoś dnia powiedziała mu, że gdyby zrobił z niej lalkę, nie miałaby mu tego za złe. A mówiła to z taką szczerością i ufnością, że Jasona chyba po raz pierwszy w życiu ogarnęły wyrzuty sumienia. Bo on faktycznie chciał zmienić ją w zabawkę i zatrzymać tylko dla siebie, mimo że wcześniej obiecał tego nie robić, a ona mu ufała na tyle, żeby coś takiego powiedzieć...nie bała się śmierci ani jego, twórcy zabawek, który dla większości ludzi był potworem. To nie był pierwszy ani ostatni raz, kiedy przekonał się, jak wyjątkowa jest Madeleine...a teraz właśnie ta sytuacja mu się przypomniała. Teraz, kiedy jego najlepsza na świecie, jedyna niezamieniona w lalkę przyjaciółka, zajadała się słodyczami wyczarowanymi przez Laughing Jack'a.

Klown z kolei, choć starał się tego po sobie nie pokazać, był niezwykle zaskoczony. Wiele osób otruł swoimi cukierkami, ale zazwyczaj to były naiwne dzieci. A ta tutaj Madeleine wzięła je od niego nawet po tym, jak przyznał się, że chciał ją otruć.

-Są pyszne! Jason, powinieneś spróbować! A tak w ogóle, jaki film obejrzymy?-zapytała Madeleine.

-Nie wiem. Zgadzam się na to, co ty chcesz. A i tak gwoli ścisłości, nie wezmę do ust tych słodyczy-odparł Jason.

-Ja bym z chęcią obejrzał jakiś horror. Najlepiej gore-powiedział Jack. Jason skrzywił się, gdy usłyszał tę propozycję.

-Hm...niezła propozycja...A może...-oczy Madeleine poszerzyły się i rozbłysły. Po chwili Jason pojął, o czym pomyślała.

-Nie. Nie to. To jest nudne, a ty będziesz po tym tylko płakać-odparł lalkarz.

-O co chodzi?-zapytał klown.

-Obejrzymy "Titanica"? Najlepiej obie części!-zawołała dziewczyna.

-Co to za film?-zapytał Jack.

-Nie znasz go?-zdziwiła się dziewczyna.

-Zazwyczaj zabijam...zabijałem ludzi, a nie oglądałem z nimi filmy. Nie znam ich zbyt wielu-powiedział Jack, ignorując ostrzegawcze spojrzenie, które posłał mu Jason.

-To jest przepiękny film o prawdziwej miłości. Zgadzam się, dla kogoś, kto nie lubi takich rzeczy, może być nudny, ale przecież ty i tak się zgodziłeś obejrzeć to, na co ja będę miała ochotę, prawda Jason? Jack, co ty na to?-zapytała Madeleine, zwracając się do klowna.

-Za wiele chyba nie zaryzykuję, jeśli się zgodzę-odparł klown, nie wiedząc nawet, na co tak naprawdę wyraził zgodę.

-Ale...-zaczął Jason, ale Madeleine natychmiast przerwała mu, prosząc i błagając, aby zgodził się na obejrzenie właśnie tego filmu. W końcu lalkarz uległ i dziewczyna wyjęła z szafki, w której trzymała płyty z muzyką i filmami, odpowiednie opakowanie. Obie części filmu, którym zamierzała zniszczyć właśnie psychikę obydwu towarzyszących jej istot, miała bowiem na DVD.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro