Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Candy Pop uleczony

Wszystko trochę trwało, i Madeleine musiała zużyć niemało swojej energii, ale w końcu, na szczęście, wszystko jej się udało. W kwestii Candy'ego wszystko też zostało w końcu wyjaśnione, rozwiązane i doprowadzone do końca. Teraz Madeleine, chociaż trochę już opadła z sił, to musiała spotkać się ponownie ze swoimi przyjaciółmi. To akurat było tą łatwiejszą i przyjemniejszą przez to kwestią, ich ponowne, spokojniejsze spotkanie. Jednak żywiła również nadzieję, że ich również uda jej się naprawić. Chociaż może to nieodpowiednie słowo... Ukoić ich ból i cierpienie i pomóc im, aby sami już nie cierpieli, i nie wywoływali więcej cierpienie i bólu u innych, niewinnych ludzi, tak sam jak Candy. Madeleine odprężyła się na krótko, po czym skupiła się i wezwała do siebie Jasona i Jacka, na odległość, tak jak kierowała ich życiami w mniejszym lub większym stopniu do tej pory.

~*~

Jason i Jack "poczuli", że coś się zmieniło. Jednak żaden z nich nic na ten temat nie powiedział. Chyba nie wiedzieliby, co powiedzieć do siebie, bo nie wiedzieli nawet, co sami myślą, czują, ani co zrobią w całej tej sytuacji. Stali więc nadal w ciszy, jedynie w środku przeżywając to wszystko i martwiąc się, aż w końcu "poczuli" coś jeszcze. Poczuli, czy też może raczej usłyszeli, wezwanie od Madeleine. Od razu obaj zrozumieli, że są przez nią znów oczekiwani, i obaj zareagowali na to niemal natychmiast. Rzucili się z powrotem w stronę budynku, i jednocześnie wpadli do jego wnętrza, gdyż żaden nie zamierzał odczekać ani chwili dłużej.

- Madeleine! - to również zawołali praktycznie jednocześnie, obaj z ogromnym przejęciem.

Skupili swój wzrok od rzazu na świetlistej postaci ich przyjaciółki w centrum tego wszystkiego.

- Jesteś cała! - zawołał z ulgą uradowany Jason.

- Co za szczęście! - dodał Jack, również z ulga, i również uradowany.

Madeleine uśmiechnęła się na ich widok, a nawet lekko roześmiała.

- Mnie też miło ponownie widzieć waszą dwójkę - odparła.

Jeszcze przez dłuższą chwilę przyglądali się z ulgą i zachwytem swojej przyjaciółce, jednak wkrótce coś zaczęło do nich docierać. Jack rozejrzał się po chwili w lekkim szoku, Jason zaś od razu się odezwał, chociaż niechętnie poruszał ten temat... Ale nieobecność błazna w tej chwili martwiła go być może nawet bardziej niż jego wcześniejsza obecność.

- A gdzie Candy? - spytał więc Jason.

Madeleine wzięła wdech i wyjaśniła im wszystko. Jason i Jack słuchali z ogromną uwagą opowieści dziewczyny, która chwilę trwała. W końcu zakończyła całą swoją opowieść.

- Cóż, bywa i tak - skomentował Jason.

- Może teraz będzie szczęśliwszy - dodał Jack.

Zabrzmiało to nawet trochę troskliwie, chociaż Jack tak naprawdę w najlepszym wypadku, był teraz obojętny względem Candy'ego. Zdecydowanie bardziej obchodził go los Madeleine i cała ta sytuacja wokół nich.

- Z pewnością - zgodziła się zaraz Madeleine.

Jason i Jack zaraz jednak przeszli nad tym do porządku dziennego i skupili się na swojej radości z faktu odzyskania ich najdroższej przyjaciółki.

- Jak to dobrze, że teraz ty do nas wróciłaś! - zawołał Jack.

- W twoim domu nic się nie zmieniło, będziesz mogła od razu w nim zamieszkać! W warsztacie też nie zmieniłem nic od czasu twojego... zniknięcia! Ale teraz to już nieważne! Najważniejsze i absolutnie najlepsze jest to, że do nas wróciłaś! - zawołał, szczerze uradowany Jason, a Jack całkowicie podzielał z nim tą radość.

Słysząc to wszystko, Madeleine przybrały zmartwiony wyraz twarzy.

- Ależ... Bardzo mi przykro... - zaczęła smutno Madeleine.

Jason i Jack spojrzeli na nią w szoku i zmartwieni.

- Co? Co masz na myśli? - spytał w szoku Jason, bo on pierwszy opanował się względnie i zdołał się odezwać.

- Cóż... Ja... Ja z wami nie zostanę. Niestety, ale nie mogę - wyjaśniła Madeleine.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro