Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI. ,,Dawna historia...".

Wstałeś rano na pzeciwko Marinette. Dziewczyna głęboko spała. Jej granatowe włosy były roztrzepane na wszystkie strony. Odgarnąłeś je jej i patrzyłeś na nią ciepło.

Po około godzinie Mari się obudziła. Ziewnęła i przeciągnęła się. Spojrzała na ciebie.  

-Hej- miała lekką ranną chrypkę.

-Cześć dziubasku- uśmiechnąłeś się.

Zachichotała.

-Dobra,wstawaj i ubieraj się. Ja też się przebiorę i pójdę dla nas po śniadanie- puściłeś jej oczko,wybrałeś ubrania i poszedłeś po ubrania. Przebrałeś się,wziąłeś szybko zrobioną jeszcze drugą wersję śniadania dla Mari i pobiegłeś do swojego pokoju.

Postawiłeś na jedzenie na biórku. Poszukałeś wzrokiem Mari,ale jej nie było. Dopiero po chwili weszła  do pokoju już ogarnięta (czyli ubrana,itp.,dop.aut). Miała na sobie granatowe dżinsy i czarną bluzkę z rękawem 4/4 z nadrukiem. Włosy miała spięte w kok.

-Wyglądasz pięknie- rzekłeś.

-A dziękuję- dała ci buziaka w policzek.

Po zjedzonym śniadaniu postanowiliście się przejść. Ubraliście bluzy i ruszyliście w stronę parku. Szłeś z Marinette w przyjemnej ciszy obok siebie. Widziałeś jak inni nastolatkowie ciągle patrzą się na Marinette. Powoli cię to wkurzało.

-Chyba zaraz im coś zrobię jak się nie przestaną na ciebie gapić- szepnąłeś jej na ucho,na co dziewczyna uśmiechnęła się od ucha do ucha.

-Och mój rycerzu czyż nie mogą patrzeć?- zapytała spokojnie.

Spojrzeliście na siebie. Zacisnąłeś usta w kreskę.

-Nie.nie.mogą.- powiedziałeś- Działają mi na moje biedne nerwy...

-Eh- westchnęła- Przyspieszmy- zaproponowała na co pokiwałeś twierdząco głową.

Byliście w twoim miejscu. Położyliście się na trawie. Leżałeś na plecach a Marinette leżała na twoim brzuchu plecami. Obejmowałeś ją w pasie,ona zaś trzymała cie za ręce.

-(imię)?

-Tak Mari?

-Z-zostaniesz...

Miałeś już w tej chwili milion odpowiedzi w głowie. Byłeś bardzo ciekaw.

-Z-zostaniesz moim...chłopakiem?- powiedziała niepewnie i cicho.

-E...a...Tak!- w końcu wypowiedziałeś to słowo,które nie mogło ci przejść przez gardło.

Dziewczyna zapiszczała. Odwróciła się w drugą stronę,będąc nad tobą i była szczęśliwa. Jej oczy błyszczą radością,ciekawością i ciepłem.

-Chciałam cie się jeszcze zapytać,czy...

-Oczywiście! Zostanę twoim mężem tak idealnym jak Adrien,heheh- zaśmiałeś się. (XD,co tu się wyprawia?!-dop.aut.).

-Nie o to mi chodziło!- roześmiała się- Chciałam się spytać czy miałeś kiedyś już dziewczynę?

Wpatrywałeś się w jej morskie tęczówki z fioletowymi refleksjami. Uśmiech nie zchodził ci z twarzy.

-Jesteś moją drugą.

Zaskoczyło to Mari.

-A co się stało,że już nie jesteś ze tamtą?- była zaciekawiona i wpatrywała się w ciebie oczekując odpowiedzi.

-No bo...ona mnie zdradziła z innym chłopakiem. Pamiętam nawet jak powiedziała mi prosto w twarz,że ,,Przychodziłam do ciebie tylko po to,żeby jakoś zmniejszyć swoją nudę i żeby się dowiedzieć jak to jest mieć drugą połówkę. A i bym zapomniała,to co między nami było to nic nie znaczyło. Potraktuj to po koleżeńsku albo zapomnij. A teraz sorry,ale spóźnię się na autobus. O,Dominik na mnie czeka. To narazie (imię)". To wszystko...- głos ci się załamywał na samo wspomnienie...

-Przepraszam,nie powinnam pytać. Tak strasznie mi przykro. Nie chciałam!- przytuliła cie.

Usiedliście. Nadal cie przytulała. To było dla ciebie bardzo bolesne przeżycie. Obdarzyłeś pewną dziewczynę szczerym,gorącym uczuciem a ona wyznaje ci,że byłeś TYLKO dla niej pocieszeniem i zabawką. To jest tak,jakby Ci wsadziła nóż w plecy,a raczej serce. Twoje serce cierpiało przez rok. Dopiero potem się powoli goiło.                      

-Jak sobie przez ten czas radziłeś?- zapytała Mari.

Westchnąłeś.

-Na początku...było mi ciężko i...BARDZO mnie to bolało...potem...zacząłem jej unikać,mniej rozmawiać. Po czasie zapomniałem o niej,dzięki czemu moje serce się zrasta- uśmiechnąłeś się do niej lekko.

-To smutne. Bardzo smutne.

Pocałowała cie. Oddałeś pocałunek.

-Mmmm...A co to było?- zapytałeś z uśmieszkiem.

-A to tak na poprawę humoru heheheh- zaśmiała się i puściła oczko.- Chyba powinniśmy już wracać,nie sądzisz?

-Hym...okej. Wracamy.

Dziewczyna pomogła ci wstać. Nagle wpadł ci do głowy pewien pomysł. Odwróciłeś się do niej. Skrzyżowałeś ręce na klatce i stanąłeś na przeciwko. Mari była zdziwiona.

-E... (imię)? Dlaczego nie idziemy?

-Chcesz na barana?- uśmiechnąłeś się.

-Jasne!

Już po chwili miałeś Marinette na barana (ale nie na ramionach,bo by go przewróciła czy coś xD,dop.aut). Przez całą drogę się śmialiście. Marinette za to ciągle powtarzała,że wyglądacie głupio i ludzie się patrzą,ale ty się tym zbytnio nie przejmowałeś.

Gdy doszliście do domu od razu coś zjedliście i poszliście oglądać film.



I jak rozdział? ^^

Jak myślicie,co będzie w następnych rozdziałach?

Ja jestem ciekawa xD.

Do następnego Mordki! :D

Bayo! ^^        

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro