Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV. ,,Nocleg".

Było około godziny 20.50. Kiedy przyszedłeś do Biedronki z propozycją. Siedziała na łóżku i nad czymś intensywnie myślała.

-Hej,Bieronko- szturchnąłeś ją lekko w ramię. Nic.- Biedronko!- mocniej szarpnąłeś.

Ladybug potrząsła głową i spojrzała na ciebie.

-Przepraszam, zamyśliłam się.- po chwili dodała- Nie mam gdzie się zatrzymać...- spojrzała na ciebie smutnym wzrokiem- A...tobie nie chcę robić problemów...

-Właściwie to z tą propozycją do ciebie przyszłem. To...zostajesz na noc?- założyłeś ręce na klacie i ustałeś przed nią.

-Naprawdę mogę?

Pokręciłeś głową (pozytywnie,dop.aut).

-Dziękuję ci bardzo!- rzuciła ci się na szyję i cie mocno przytuliła.

W momencie kiedy cię przytuliła,spełniło się kolejne twoje marzenie. Twój uśmiech był w kształcie banana. Odwzajemniłeś przytulasa.

-E... (t.imię),mógłbyś mnie już puścić?

-Ach,tak.

Puściłeś ją.

-To...- spojrzałeś się na swoje łóżko i zarumieniłeś się,ale opanowałeś rumieńce - Będziesz spała na kanapie.

Wskazałeś na małą,ale wystarczająca kanapę w kącie pokoju.

-Yyy,sorry! Znaczy ty będziesz spała w moim łóżku a ja będę spał na kanapie- podrapałeś się nerwowo po karku i odwróciłeś wzrok.

-Okej. M...może...- spojrzałeś na Marinette. Podrapała się po brodzie - Może...zostaniemy przyjaciółmi??

Patrzyłeś na nią w zaskoczeniu. Wpatrywałeś się w jej fiołkowe oczy i czarne rzęsy,które idealnie pasowały do jej oczu. Miała przepiękne oczy.

-Halo??

-J - Jasne.

Marinette zaśmiała się i spojrzała na ciebie podejrzliwie z uśmieszkiem.

Czyżby się domyśliła,o co chodzi? Czy może inaczej? Może wie,że mi się podoba? Dobra lepiej przygotuję jej spanko,pomyślałeś.               

Po przygotowaniu noclegu dla siebie (na kanapie),przyniosłem dla nas kanapki z sałatą,pomidorem i ogórkiem. Do tego wziąłem dwie herbaty w kubku tak,aby rodzice nie widzieli, ale ciiii. 

-Proszę,to dla ciebie Biedronko- postawiłeś tacę z kanapkami i herbatą. Usiadłeś przy biurku,a Marinette wzięła sobie krzesełko i się dosiadła.

Już po paru minutach,gdy zjedliście kanapki,Marinette wyznała:

-M...przepyszne. Kto je robił?

-N-no ma się ten talent do kanapek,nie?- zaśmiałeś się. Marinette też się dołączyła.

-Ale na serio,bardzo dobre.

Pokiwałeś głową w uznaniu.
-M...to teraz poszukamy ci jakieś piżamy- powiedziałeś - Chodź,Mari.

Stałeś przy otworzonej szafie i szukałeś jakiś ubrań. Marinette podeszła i położyła ci rękę na ramieniu. W myślach myślałeś tylko o tym,aby cię przytuliła i szeptała ciepłe słówka,o których tak skrycie marzysz. Jeździłeś wzrokiem po ubraniach i w końcu znalazłeś. Wyciągnąłeś czarny podkoszulek i czarne spodenki do kolan. Podałeś je Marinette.

-To są twoje piżamy,Mari- uśmiechnąłeś się.

-E...- zaśmiała się nerwowo- A czy...nie masz może przypadkiem jakiejś siostry,wtedy byśmy od niej pożyczyli te ubrania,hym?

-Dlaczego niby?- zmarszczyłeś brwi.

-Bo są dla mnie za duże.

-E tam- machnąłeś lekceważąco ręką- Będą dobre,zobaczysz.

-Jeżeli...- popatrzyła ci w oczy- Nie znajdziesz dla mnie jakiś innych ubrań to nie dam ci przytulasa na dobranoc- Zbliżyła się do twojego ucha i szepnęła- Wiem,że lubisz mojego przytulasa. Więc?- odsunęła się na bezpieczną odległość. Ręce miała z tyłu i stała na palcach.

Wtedy,kiedy do ciebie szeptała, zarumieniłeś się i odwróciłeś szybko. Przetarłeś rękoma twarz. Marinette położyła ci ręce na ramionach,a ty zastygłeś w bezruchu,a twoje serce szalało.

-No to jak będzie?- zapytała,chichocząc cicho.

Byłeś zakłopotany. Nie spodziewałeś się takich reakcji Marinette/Biedronki.

-E no...ten...a...- byłeś zmieszany i jeszcze bardziej się zarumieniłeś. Czujesz jak cie palą twoje puliki- O-okej. Z-znajde coś dla ciebie.

Szybkim krokiem,można nawet rzec truchtem zszedłeś do pokoju twojej mamy. Znalazłeś w jej szafie dobre (tak myślałeś) ubrania,jak na Marinette. Szybko pobiegłeś na górę. Przed wejściem trochę się opanowałeś i powtarzałeś w myślach ,,Cholerne hormony nastolatków -,-". Pewnym siebie krokiem wszedłeś do swego pokoju. Zamknąłeś za sobą drzwi. Odwróciłeś się i zobaczyłeś,że Mari wyszła na balkon.

-Em,hej. Mogą być takie?

Dziewczyna odwróciła się do ciebie i uśmiechnęła.

-Tak. Będą dobre. Chyba naprawdę lubisz - lubisz moje przytulasy. 

Wzięła twojej mamy ubrania.

-Em...Gdzie tu jest...

-Łazienka?

-Yhym?

-Zaprowadzę cie,ale po cichu. Jest około północy i rodzice śpią- poinformowałeś ją.

-Spokojnie (t.imię). Za piętnaście minut wracam.- pstryknęła cie w nos,a następnie ja zaprowadziłaeś.

Tak jak dziewczyna mówiła,przyszła po tych 15-stu minutach. Była ubrana w granatowe spodenki i różowy podkoszulek w czarne kocie łapki. Swoje granatowe włosy rozpuściła,a tobie zaparło dech w piersiach. Patrzyłeś na nią jak na ósmy cud świata.

-Dobra. Teraz ty zmykaj- ponagliła cie.

Bez słowa zabrałeś tą piżamę,jaką dzisiaj rano miałeś [(czarny podkoszulek i czarne bokserki ( ͡° ͜ʖ ͡°) )XDDDD co ja tu wyprawiam x"D,dop.aut]. Po dziesięciu minutach wróciłeś. Zamknąłeś po cichu drzwi. Położyłeś się na kanapie. Zamknąłeś oczy,ale...Poczułeś jak coś cie łaskocze po twarzy. Jakby...włosy?!? Otworzyłeś zaskoczony oczy i zauważyłeś nad sobą jakaś postać. Po krótkim przyjrzeniu się,była to Marinette.

-Ej, (t.imię). Śpisz?

-Nie,ale miałem zamiar. Dlaczego ty tu...

Nie dokończyłeś,bo Marinette zatkała ci usta palcem.

-Miałam ci przecież dać przytulasa,nie pamiętasz? Miałeś mi przynieść odpowiednie ubrania i mam,więc przytule cie. Ja dotrzymuje słowa.

Wstałeś,opierając się rękoma. Rozszerzyłeś ręce i Marinette cie przytuliła.

-Naprawdę lubię kiedy to robisz- powiedziałeś,uśmiechając się. Choć mało prawdopodobne,że było cokolwiek widać (ciemno jest,dop.aut).

-Nie jesteś taki zły,za jakiego cie miałam- powiedziała,wciąż trwaliście w uścisku.

-A mam być zły?- złapałeś ją za ramiona i przyciągnąłeś,że siedziała obok ciebie.

Prychnęła.

-Dziecko,a ile ty masz lat?- zadała pytanie.

-(t.wiek). A ty?- zapytałeś ze zwycięskim uśmiechem. (powiedzmy,bo przecież nie znam twojego wieku,co nie? A w serialu Mari skończyła 14 lat,ale tutaj daje jej 15,żeby nie było jak co,dop.aut).

-15- oznajmiła dumnie.

-Aha. Okej. Dobra,koniec,idziemy spać. Dobranoc- rzekłeś.  

Położyłeś się. Mari szepnęła ,,Dobranoc,mój ty kocie". A następnie się zaśmiała.

-Miłych snów,moja Księżniczko.

Zaśmiałeś się w duchu.

Zasypiając myślałeś o jej ubiorze. Mari będąc w krótkich ubraniach wygląda tak pięknie,seksi i pociągająco. M...A jakby tak jeszcze dała mi całusa,to byłbym w pełni szczęśliwy. W krótce potem,zasnąłeś.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
981 słów. Wow. Hehe,trochę tego jest.

XD ta moja za bardzo bujna wyobraźnia dała się tutaj ponieść,XDDD.

I jak ci się podoba rozdział? ^^

Piszcie w kom.

Czytasz dajesz gwiazdkę lub koma.

No to do następnej części!

Bayo Mordki!  ;* <3 ^^                     

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro