IV. ,,Nocleg".
Było około godziny 20.50. Kiedy przyszedłeś do Biedronki z propozycją. Siedziała na łóżku i nad czymś intensywnie myślała.
-Hej,Bieronko- szturchnąłeś ją lekko w ramię. Nic.- Biedronko!- mocniej szarpnąłeś.
Ladybug potrząsła głową i spojrzała na ciebie.
-Przepraszam, zamyśliłam się.- po chwili dodała- Nie mam gdzie się zatrzymać...- spojrzała na ciebie smutnym wzrokiem- A...tobie nie chcę robić problemów...
-Właściwie to z tą propozycją do ciebie przyszłem. To...zostajesz na noc?- założyłeś ręce na klacie i ustałeś przed nią.
-Naprawdę mogę?
Pokręciłeś głową (pozytywnie,dop.aut).
-Dziękuję ci bardzo!- rzuciła ci się na szyję i cie mocno przytuliła.
W momencie kiedy cię przytuliła,spełniło się kolejne twoje marzenie. Twój uśmiech był w kształcie banana. Odwzajemniłeś przytulasa.
-E... (t.imię),mógłbyś mnie już puścić?
-Ach,tak.
Puściłeś ją.
-To...- spojrzałeś się na swoje łóżko i zarumieniłeś się,ale opanowałeś rumieńce - Będziesz spała na kanapie.
Wskazałeś na małą,ale wystarczająca kanapę w kącie pokoju.
-Yyy,sorry! Znaczy ty będziesz spała w moim łóżku a ja będę spał na kanapie- podrapałeś się nerwowo po karku i odwróciłeś wzrok.
-Okej. M...może...- spojrzałeś na Marinette. Podrapała się po brodzie - Może...zostaniemy przyjaciółmi??
Patrzyłeś na nią w zaskoczeniu. Wpatrywałeś się w jej fiołkowe oczy i czarne rzęsy,które idealnie pasowały do jej oczu. Miała przepiękne oczy.
-Halo??
-J - Jasne.
Marinette zaśmiała się i spojrzała na ciebie podejrzliwie z uśmieszkiem.
Czyżby się domyśliła,o co chodzi? Czy może inaczej? Może wie,że mi się podoba? Dobra lepiej przygotuję jej spanko,pomyślałeś.
Po przygotowaniu noclegu dla siebie (na kanapie),przyniosłem dla nas kanapki z sałatą,pomidorem i ogórkiem. Do tego wziąłem dwie herbaty w kubku tak,aby rodzice nie widzieli, ale ciiii.
-Proszę,to dla ciebie Biedronko- postawiłeś tacę z kanapkami i herbatą. Usiadłeś przy biurku,a Marinette wzięła sobie krzesełko i się dosiadła.
Już po paru minutach,gdy zjedliście kanapki,Marinette wyznała:
-M...przepyszne. Kto je robił?
-N-no ma się ten talent do kanapek,nie?- zaśmiałeś się. Marinette też się dołączyła.
-Ale na serio,bardzo dobre.
Pokiwałeś głową w uznaniu.
-M...to teraz poszukamy ci jakieś piżamy- powiedziałeś - Chodź,Mari.
Stałeś przy otworzonej szafie i szukałeś jakiś ubrań. Marinette podeszła i położyła ci rękę na ramieniu. W myślach myślałeś tylko o tym,aby cię przytuliła i szeptała ciepłe słówka,o których tak skrycie marzysz. Jeździłeś wzrokiem po ubraniach i w końcu znalazłeś. Wyciągnąłeś czarny podkoszulek i czarne spodenki do kolan. Podałeś je Marinette.
-To są twoje piżamy,Mari- uśmiechnąłeś się.
-E...- zaśmiała się nerwowo- A czy...nie masz może przypadkiem jakiejś siostry,wtedy byśmy od niej pożyczyli te ubrania,hym?
-Dlaczego niby?- zmarszczyłeś brwi.
-Bo są dla mnie za duże.
-E tam- machnąłeś lekceważąco ręką- Będą dobre,zobaczysz.
-Jeżeli...- popatrzyła ci w oczy- Nie znajdziesz dla mnie jakiś innych ubrań to nie dam ci przytulasa na dobranoc- Zbliżyła się do twojego ucha i szepnęła- Wiem,że lubisz mojego przytulasa. Więc?- odsunęła się na bezpieczną odległość. Ręce miała z tyłu i stała na palcach.
Wtedy,kiedy do ciebie szeptała, zarumieniłeś się i odwróciłeś szybko. Przetarłeś rękoma twarz. Marinette położyła ci ręce na ramionach,a ty zastygłeś w bezruchu,a twoje serce szalało.
-No to jak będzie?- zapytała,chichocząc cicho.
Byłeś zakłopotany. Nie spodziewałeś się takich reakcji Marinette/Biedronki.
-E no...ten...a...- byłeś zmieszany i jeszcze bardziej się zarumieniłeś. Czujesz jak cie palą twoje puliki- O-okej. Z-znajde coś dla ciebie.
Szybkim krokiem,można nawet rzec truchtem zszedłeś do pokoju twojej mamy. Znalazłeś w jej szafie dobre (tak myślałeś) ubrania,jak na Marinette. Szybko pobiegłeś na górę. Przed wejściem trochę się opanowałeś i powtarzałeś w myślach ,,Cholerne hormony nastolatków -,-". Pewnym siebie krokiem wszedłeś do swego pokoju. Zamknąłeś za sobą drzwi. Odwróciłeś się i zobaczyłeś,że Mari wyszła na balkon.
-Em,hej. Mogą być takie?
Dziewczyna odwróciła się do ciebie i uśmiechnęła.
-Tak. Będą dobre. Chyba naprawdę lubisz - lubisz moje przytulasy.
Wzięła twojej mamy ubrania.
-Em...Gdzie tu jest...
-Łazienka?
-Yhym?
-Zaprowadzę cie,ale po cichu. Jest około północy i rodzice śpią- poinformowałeś ją.
-Spokojnie (t.imię). Za piętnaście minut wracam.- pstryknęła cie w nos,a następnie ja zaprowadziłaeś.
Tak jak dziewczyna mówiła,przyszła po tych 15-stu minutach. Była ubrana w granatowe spodenki i różowy podkoszulek w czarne kocie łapki. Swoje granatowe włosy rozpuściła,a tobie zaparło dech w piersiach. Patrzyłeś na nią jak na ósmy cud świata.
-Dobra. Teraz ty zmykaj- ponagliła cie.
Bez słowa zabrałeś tą piżamę,jaką dzisiaj rano miałeś [(czarny podkoszulek i czarne bokserki ( ͡° ͜ʖ ͡°) )XDDDD co ja tu wyprawiam x"D,dop.aut]. Po dziesięciu minutach wróciłeś. Zamknąłeś po cichu drzwi. Położyłeś się na kanapie. Zamknąłeś oczy,ale...Poczułeś jak coś cie łaskocze po twarzy. Jakby...włosy?!? Otworzyłeś zaskoczony oczy i zauważyłeś nad sobą jakaś postać. Po krótkim przyjrzeniu się,była to Marinette.
-Ej, (t.imię). Śpisz?
-Nie,ale miałem zamiar. Dlaczego ty tu...
Nie dokończyłeś,bo Marinette zatkała ci usta palcem.
-Miałam ci przecież dać przytulasa,nie pamiętasz? Miałeś mi przynieść odpowiednie ubrania i mam,więc przytule cie. Ja dotrzymuje słowa.
Wstałeś,opierając się rękoma. Rozszerzyłeś ręce i Marinette cie przytuliła.
-Naprawdę lubię kiedy to robisz- powiedziałeś,uśmiechając się. Choć mało prawdopodobne,że było cokolwiek widać (ciemno jest,dop.aut).
-Nie jesteś taki zły,za jakiego cie miałam- powiedziała,wciąż trwaliście w uścisku.
-A mam być zły?- złapałeś ją za ramiona i przyciągnąłeś,że siedziała obok ciebie.
Prychnęła.
-Dziecko,a ile ty masz lat?- zadała pytanie.
-(t.wiek). A ty?- zapytałeś ze zwycięskim uśmiechem. (powiedzmy,bo przecież nie znam twojego wieku,co nie? A w serialu Mari skończyła 14 lat,ale tutaj daje jej 15,żeby nie było jak co,dop.aut).
-15- oznajmiła dumnie.
-Aha. Okej. Dobra,koniec,idziemy spać. Dobranoc- rzekłeś.
Położyłeś się. Mari szepnęła ,,Dobranoc,mój ty kocie". A następnie się zaśmiała.
-Miłych snów,moja Księżniczko.
Zaśmiałeś się w duchu.
Zasypiając myślałeś o jej ubiorze. Mari będąc w krótkich ubraniach wygląda tak pięknie,seksi i pociągająco. M...A jakby tak jeszcze dała mi całusa,to byłbym w pełni szczęśliwy. W krótce potem,zasnąłeś.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
981 słów. Wow. Hehe,trochę tego jest.
XD ta moja za bardzo bujna wyobraźnia dała się tutaj ponieść,XDDD.
I jak ci się podoba rozdział? ^^
Piszcie w kom.
Czytasz dajesz gwiazdkę lub koma.
No to do następnej części!
Bayo Mordki! ;* <3 ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro