Rozdział 22
Jak postanowiła, tak zrobiła. Następnego dnia zadzwoniła do Isaaca i poprosiła, żeby się spotkali. Zgodził się bez jakiegokolwiek pytania.
Dlatego wieczorem, po lekcjach, pojechała do miasta.
Zaparkowała koło tak znanej sobie restauracji i weszła do środka. Tam od razu rozpoznała blond czuprynę Isaaca.
– Cześć – powiedział, wstając i delikatnie ją przytulając.
Ania mimowolnie uśmiechnęła się na jego gest. Usiadła naprzeciw niego i spojrzała mu prosto w oczy. Jak zwykle ubrany elegancko, ale swobodnie. Czarna koszula rozpięta pod szyją i wypuszczona ze spodni. Do tego dżinsu i adidasy. Naprawdę dobrze wyglądał. No i oczy, które zawsze ją hipnotyzowały. Zastanawiała się, od kiedy stał się powiernikiem jej bolączek i wątpliwości. Kiedy to postanowiła poradzić się go w kwestii Willa. W końcu, jaką miała gwarancję, że był wobec niej całkowicie szczery.
Chłopak jakby widząc jej wątpliwości, spoważniał i spytał:
– Co się dzieje Aniu? O czym chciałaś porozmawiać?
Jego zmartwienie ją rozbrajało. Postanowiła przejść od razu do rzeczy.
– Ostatnio usłyszałam o pewnych wydarzeniach i chciałam się spytać, czy coś o tym wiesz – wyznała szczerze.
Isaac lekko zmarszczył brwi.
– O co dokładnie ci chodzi?
– Usłyszałam wczoraj, że ktoś włamuje się do mechaników i okrada ich z części.
– I pomyślałaś, że to Will?– zapytał, odgadując jej myśli.
– Tak. Co prawda mam wielką nadzieję, że to nie on, ale mimowolnie ta myśli mi się nasunęła – przyznała.
– Nie mam pojęcia Aniu. Sam też o tym słyszałem, ale nic więcej nie wiem. Jednak jeśli chcesz, mogę popytać – zaproponował, patrząc na nią uważnie.
Ania odpowiedziała prawie od razu.
– Byłabym naprawdę wdzięczna.
Isaac uśmiechnął się wyrozumiale.
– Nie ma sprawy. Powiedz mi jednak wpierw, co pomiędzy wami było?
Ania nie rozumiejąc za bardzo, zmarszczyła czoło.
– Nie wiem, co masz na myśli, ale jeśli chodzi ci o to, czy byliśmy parą, to nie. Byliśmy jedynie znajomymi. Nic więcej.
Isaac wyglądał na szczerze rozbawionego.
– Jesteś pewna? Bo od pewnego znajomego, usłyszałem, że Will od pewnego czasu jest nieźle przybity. Zachowuje się jak struty pies.
Ania się skrzywiła. Nie chciała o nim słuchać. Z zimnym spojrzeniem, odparła:
– To jego zmartwienie. Może się zatruł. Mnie nic do tego.
Isaac zaśmiał się cicho.
– Znałem kiedyś pewną dziewczynę. Wredna, pyskata, a ścigała się jak zawodowiec. Jednak miała jedną słabość. Miała miękkie serce. Do którego nie dopuszczała byle kogo. A jak już dopuściła, a ktoś ją zdradził, nie wybaczała. Uważam, że dobrze robiła. Bo wartościowe dziewczyny nie powinny zadawać się z chłopakami, którzy łamią serce.
Ania zaśmiała się, patrząc z zaskoczeniem na Isaaca.
– Znam tę dziewczynę?
– Myślę, że mogłaś ją spotkać – odparł, mrugając do niej porozumiewawczo – A teraz co powiesz na kawę i ciasto?
– Bardzo chętnie – odparła z uśmiechem.
***
Siedzieli razem jakiś czas. Miłą atmosferę, zepsuł im dopiero telefon Ani. Dzwoniła do niej Amelia. Mieli kryzysową sytuację.
Od razu pożegnała się z Isaaciem i ruszyła.
Z szybko bijącym sercem wjechała na parking pod jednym z większych sklepów z częściami. Tam był już Indi, Amelia i jeden z członków ich klubu.
Mało znała Sama. Wiedziała jedynie, że jeździł genialnym BMW E34 M5 serii piątej. Lubił go tuningować.
Zaparkowała obok Mitsubishi i z pytającą miną, zbliżyła się do przyjaciół.
– To opowiadajcie, co się dzieje.
Indi rzucił Troyowi krzywe spojrzenie i powiedział:
– Sam opowiadaj, w co się wpakowałeś.
Chłopak skrzywił się, ale po chwili na jego twarzy pojawiło się zmieszanie.
– To nie tylko moja wina, jasne – odparł od razu, jednak miną Indiego od razu go uciszyła. – Zamówiłem turbinę – zaczął wyjaśniać, patrząc na Anię – Nie byle jaką. Zapłaciłem zaliczkę i dziś przyjechałem odebrać zamówioną część. Jednak na miejscu okazało się, że nie tylko ja wpłaciłem zaliczkę. Pojawił się jakiś błąd i do jednej części jest dwóch kupców. Za bardzo nie dało się tego rozwiązać, bo ani ja, ani on nie chcieliśmy się wycofać, albo czekać. No mnie i tego drugiego gościa trochę poniosło.
Przy ostatnim zdaniu, spuścił wzrok i podrapał się nerwowo po karku. Ania jednak czekała na dalszy ciąg.
– Pokłóciliśmy się, a potem doszło do rękoczynów. Padły trochę głupie słowa i – w końcu się zaciął. Nie wiedział co dalej powiedzieć.
– Co powiedziałeś? Albo co on powiedział? – zapytała Ania.
– Okazało się, że jest z klubu Willa – wyjaśnił, a Ania zdębiała – Zaczął wołać, że my wszyscy w klubie jesteśmy gamoniami, i weź pod uwagę, że użyłem grzeczniejszego zamiennika. On nie był kulturalny. No to ja też zacząłem go i jego klub wyzywać. Wtedy on wykrzyknął, że zmiażdży mnie w każdym wyścigu, nawet bez tej turbiny. A ja na to, że spotkamy się na torze.
To nie była łatwa sytuacja. Jeśli ktoś to słyszał, a na pewno ktoś się znalazł, to sprawa się rozniesie. A wtedy wyścig to tylko kwestia czasu. I to nielegalny wyścig. A tak być nie mogło. Nie mogli łamać prawa. Nie, kiedy byli powiązani z klubem. Bo wtedy oberwą wszyscy. Akurat to wiedziała. Miała tylko nadzieję, że Sam nie jest głupi.
Rzuciła krzywe spojrzenie chłopakowi.
– Ugryźć się w język nie mogłeś? – zapytała zła. Po chwili jednak nieco się uspokoiła i spojrzała na Indiego. – Trzeba się dogadać z tym chłopakiem. Wiemy jak się z nim skontaktować?
– Myślę, że tak. A nawet jeśli będzie z tym problemu, to dowiemy się wszystkiego poprzez Willa – odpowiedział Indi z grobową miną.
Ania na jego słowa się skrzywiła.
– Zawsze to jakiś sposób – stwierdziła kwaśno, po jej spojrzenie przeniosło się na Sama. – Nawet nie myśl o nielegalnym wyścigu z tym gościem. Jak to zrobisz, to wyprzemy się jakichkolwiek znajomości z tobą. Jednak jak będziesz współpracował, to ci pomożemy i damy wsparcie, rozumiesz?
Chłopak nieco się uspokoił i pokiwał twierdząco głową. Najwyraźniej wiedział, co lepiej wybrać.
Ania z zadowoleniem skinęła głową, ustalili jeszcze kilka szczegółów i Sam odjechał. Wtedy została sama z Indim i Amelią.
– Nie jest tak tragicznie, jak myślałam, a może uda się z tym chłopakiem dogadać, wtedy w ogóle będzie dobrze – powiedziała.
– Na szczęście Sam nie zgrywa odważnego i nie wyrywa się do wyścigu. Pytanie, jak ten drugi – odparła Amelia.
– Nie byłoby w tym żadnego problemu – wtrącił się Indi – Gdyby nie to, że przez ich głupotę, ludzie myślą, że będzie nielegalny wyścig pomiędzy dwoma klubami. A mówmy sobie szczerze, taki wyścig, jak sama nazwa mówi, jest nielegalny. A my nie chcemy, żeby nasz klub był powiązany z łamaniem prawa. Wtedy automatycznie dostaniemy zakaz udziału w większości imprez. A tym bardziej w Bitwie Klubów. Oni organizują to właśnie po to, żeby powstrzymać nielegalne wyścigi. A my jako założyciele klubu, dostaniemy po tyłku jeszcze bardziej.
Wtedy Ania zdała sobie sprawę, że sprawa rzeczywiście źle wygląda i trzeba zażegnać kryzys. I to najłagodniej jak się da.
– Czyli co? Rozmowa z Willem? – zapytała skrzywiona.
– Niestety, ale prędzej czy później to będzie konieczne – odparła Amelia.
– Ale zawsze z nim możecie rozmawiać wy – odparła z nadzieją.
Czarnowłosa spojrzała pytająco na chłopaka.
– Niby tak – odpowiedział Indi, wzruszając ramionami.
Ania nieco odetchnęła. Dogadali się, że Indi najpierw spróbuję skontaktować się z chłopakiem bezpośrednio zamieszanym w sprawę, a potem zobaczą co dalej.
Dlatego chwilę później pożegnali się, a Ania skierowała się do domu.
Wiedziała, że założenie klubu i pilnowanie tego wszystkiego nie będzie łatwe, ale nie sądziła, że spotka się z czymś takim. Pozornie błaha sprawa, okazała się poważniejsza, niż można było sądzić.
Cieszyła się, że nie jest z tym sama. Miała w końcu przyjaciół. Liczyła, że Indiemu uda się coś uzgodnić. Bo nie chciała problemów już na samym początku istnienia Blue Cars.
Jakiś czas później wjechała na plac przed domem. Robiło się już ciemno, ale widziała wciąż świecące się światła w warsztacie. Uśmiechnęła się lekko i ruszyła w stronę, gdzie spodziewała się znaleźć ojca.
Zajrzała przez uchylone drzwi. Przed maską Dodga zobaczyła sylwetkę mężczyzny.
– Co robisz? – zapytała, wchodząc do środka.
– Sprawdzam silnik. Nierówno pracuje – odpowiedział, nie podnosząc nawet głowy.
Dziewczyna stanęła obok niego i równie utkwiła wzrok w częściowo rozebranym silniku. Domyśliła się, że część już sprawdził. Zauważyła też, że wymieniał właśnie świece.
Dawno nie widziała pierwszej generacji Dodga Rama. Tak właściwie to nigdy na żywo. A ten egzemplarz był w naprawdę dobrym stanie wizualnym. 1991 rok produkcji, przedłużona kabina, silnik 5.2 litrów pojemności V8.
– A masz pomysł, co to może być? – zapytała z ciekawością.
– Pierwszy pomysł legł, na razie sprawdzam najbardziej prawdopodobne i zobaczymy – odpowiedział, wymieniając świece i przewody.
– A może warto wymienić też filtry powietrza – zaproponowała.
Mężczyzna pokiwał twierdząco głową.
– Na pewno nie zaszkodzi, ale wątpię by aż tak, wpłynęło to na pracę silnika – odparł po namyśle.
Ania uśmiechnęła się krzywo. Miała już zaproponować następny pomysł, ale uprzedził ją ojciec.
– A ty co dziś porabiałaś?
– Troszkę się działo, najpierw szkoła, potem spotkanie z Isaaciem, a na koniec kłótnia, między dwoma członkami rywalizujących klubów samochodowych.
Mężczyzna zagwizdał z wrażenia.
– To miałaś dziś ciekawie. A Isaac, to ten chłopak co zajął drugie miejsce w wyścigach równoległych?– zapytał, udając pozorną obojętność. Jednak już miała okazję poznać go trochę.
– Tak. A co?
– Nic. Chciałem tylko wiedzieć, czy o tego Isaaca chodzi – odpowiedział, wciąż tym samym tonem.
– Spokojnie tato, chciałam się go tylko o coś podpytać – rzuciła, domyślając się co tak naprawdę, chodzi mu po głowie.
Mężczyzna podniósł wzrok i spojrzał na nią zdziwiony.
– Przecież nic nie mówiłem.
– Ale pewnie pomyślałeś – rzuciła, po czym dała mu całusa w policzek i ruszyła do domu.
Słyszała za sobą jeszcze śmiech ojca. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Zdała sobie sprawę, że w tym miejscu, z tymi ludźmi, naprawdę czuła się jak w domu. W tamtym momencie była wdzięczna matce. Ta myśl ją nieco zaskoczyła. Nigdy nie podejrzewała, że przyzna swojej matce, z którą prawie zawsze się kłóciła, przyzna rację w stu procentach.
Po drodze do pokoju życzyła dobranoc ciotce i ruszyła pod prysznic.
Jakiś czas później, gdy miała już iść spać, dostała SMS-a od Indiego.
„Był problem z rozmową z chłopakiem, musiałem porozmawiać z Willem. Chce się dogadać, ale dał warunek, że musisz przy tym być. Daj znać, co mu powiedzieć.”
Ania zacisnęła szczęki ze złości. Nie podobało się jej to, ale wiedziała, co jest ważniejsze. Westchnęła i odpisała:
„W porządku.”
Czuła, że najbliższe dni będą naprawdę ciężkie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro