Rozdział 12
Pierwsze wrażenie jej nie myliło, miał w sobie pewien magnetyzm. Czuła, że będzie miała z nim kłopoty. Mimo to podała mu dłoń i również się przedstawiła:
– Ania.
Twarz mężczyzny rozciągnęła się w uśmiechu. Wyglądał na 24 lata. Wysoki, nieźle zbudowany, blond włosy lekko się kręciły. Mogła śmiało przyznać, że wyglądał jak łamacz kobiecych serc.
Zwiastował kłopoty. Tym bardziej że w dłoni miała formularz zgłoszeniowy na wyścigi.
– Do zobaczenia na torze – powiedziała, uśmiechając się łobuzersko, po czym wyszła, nie oglądając się za siebie.
Kierowała się z powrotem do ojca. Była tak pochłonięta myślami, że nawet nie zwracała uwagi na niezwykle auta, które mijała.
Dopiero gdy zobaczyła Ines i jakiegoś chłopaka rozmawiających z jej ojcem, znów skupiła się na tym, co wokół niej się dzieje.
– Cześć Ines – powiedziała, witając się z przyjaciółką.
Dziewczyna wyszczerzyła się i przedstawiła chłopaka stojącego obok.
– Aniu poznaj Gilberta.
Dopiero gdy usłyszała jego imię, zdała sobie sprawę, kim tak naprawdę jest. Tym niezwykłym i dawnym przyjacielem. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż przyjaciółka i podała dłoń.
– Miło mi cię poznać.
– Ciebie również. Sporo o tobie słyszałem – odparł chłopak. Ania miała okazję się mu przyjrzeć. Wysoki, ciemniejsza karnacja, kręcone włosy w kolorze czekolady, brązowe oczy i pełne usta. Zdecydowanie był przystojny.
Aż nie mogła się powstrzymać i zerknęła na Ines, konspiracyjnie mrugając przy tym.
– Przyszliście jako startujący, czy obserwujący?– zapytała Ania, patrząc to na przyjaciółkę to na jej towarzysza.
– Ja wolę się nie wychylać, a Gilbert się nie ściga – wyjaśniła od razu Ines.
– W porządku, to trzymajcie za mnie kciuki – zaśmiała się Ania.
– Oczywiście, choć z tego, co widzieliśmy, masz niezłą konkurencję – stwierdziła dziewczyna, wskazując na kilka aut za nimi.
Ania zerknęła i zamrugała zdziwiona. Aż żałowała, że nie rozglądała się, wracając.
– Oj tak. Jest kilka ładnych silników – stwierdził Gilbert.
Ania uśmiechnęła się lekko i zachęciła chłopaka, by mówił dalej.
– Widziałem kilka ładnie stuningowanych japończyków, Chargera HEMI, Corvette z 1974. A uwierz mi, ten siedmiolitrowy potwór ma kopa. Było chyba też nieźle uturbione BMW serii piątej.
Na jego słowa coraz szerzej się uśmiechała. Nie bała się konkurencji, bo nie zależało jej na wygranej. Chciała pokazać, co umie i po prostu spróbować swoich sił. A obserwowanie takich aut to, była dla niej przyjemność.
Była też zaskoczona wiedzą Gilberta. Wszystkie auta które wymienił miały minimum 430 koni mocy.
– A ty czym jeździsz?– zapytała z ciekawością.
– Buick Riviera II z 1970.
Ania znała to auto jedynie z opowieści. Ponad pięć metrów długości, ponad dwa szerokości i olbrzymi silnik o pojemności siedmiu litrów. Czyste trzysta koni. Bez turbin i ulepszeń.
– Piękne auto – przyznała. Nie musiała nawet go widzieć, by to stwierdzić.
– Wiedziałam, że się dogadacie – stwierdziła Ines, przerywając. Patrzyła na nich z równie szerokim uśmiechem – A teraz wybaczcie, ale wyścigi zaczynają się za niedługo, a musimy jeszcze zająć miejsca.
Chwilę później się pożegnali i ruszyli w kierunku trybun.
– Widzę, że powiększa i się liczba przyjaciół – zauważył jej ojciec.
– Niesamowite ile tu osób lubi i zna się na samochodach – powiedziała, rozglądając się dookoła.
Mężczyzna zrobił zamyśloną minę.
– Wcale nie tak dużo. Część osób tu jest tylko, bo lubi to oglądać. Ty po prostu od początku otaczasz się w tych kręgach. To dlatego masz takie wrażenie. Poznajesz znajomych, twoich przyjaciół.
Ania spojrzała na niego zaciekawiona. Jednak nie usłyszała więcej wyjaśnień. Ustawili auto i wyciągnęli potrzebne rzeczy. Chwilę później byli gotowi.
Najpierw miała startować mocniejsza klasa. Dragstery. Auta stworzone specjalnie do wyścigów na ¼ mili. Tam moc jest liczona w tysiącach koni mechanicznych.
Ania nie mogła się oprzeć obejrzeniu kilku takich wyścigów.
Rozgrzewanie opon. Hałas. Mocny zapach palonych gum.
Czuła jak serce bije jej szybciej. Jednak dopiero gdy zobaczyła z jaką szybkością rozpędzają się dragstery, była zachwycona. Pół sekundy do setki. Niektóre miały ulepszone zwykłe silniki spalinowe. Inne miały odrzutowe.
To było niesamowite i hipnotyzujące.
Dopiero gdy stanęła koło niej Amelia, odwróciła wzrok od toru.
– Widzę, że tobie też się podoba – stwierdziła czarnowłosa.
Ania skinęła jedynie głową, z szerokim uśmiechem.
– Czuję, że będziesz się tu pojawiać częściej – dodała Amelia.
– Zdecydowanie. Nawet jeśli sama nie będę startować, to muszę to jeszcze kiedyś zobaczyć. Nigdy nie widziałam takich bestii na żywo – mówiła zachwycona.
– Oj uwierz mi, dopóki tym nie jedziesz, to jesteś zachwycona – stwierdziła Amelia z powagą – Gdy siadasz w środku, czujesz jedynie strach. Widziałam też kilka wypadków. Nie chciałbym takim startować. To już jest przesada. Nie dość, że kolosalna moc, stosunkowo słaba przyczepność, to dodatkowo spala 10 litrów paliwa na sekundę.
Widząc jej minę i słysząc ton, miała pewność, że za tym kryje się coś więcej.
– Co się stało?
Amelia zamrugała kilka razy, zdziwiona. Chwilę milczała. Dopiero gdy dwa dragstery wręcz przeleciały ćwierć mili, usłyszała głos przyjaciółki.
– Mój znajomy startował za kierownicą podobnej maszyny – powiedziała, wskazując brodą na tor – Był jednym z najlepszych. To on mnie zaraził miłością do samochodów. Mimo zwycięstw ciągle ulepszali silnik i zwiększali moc. Wszystko szło gładko do pewnego momentu. Stracił przyczepność, zarzuciło nim tak, że milimetrami minął przeciwnika i uderzył w bandy. Przeżył, ale wylądował na wózku.
– Przykro mi – powiedziała Ania. Nie mogła sobie nawet wyobrazić co czuła dziewczyna. A co dopiero jej znajomy. Do końca życia na wózku.
– Za mocno gonił za prędkością – stwierdziła ze złością Amelia.
– Dlatego wolisz zwykłe auta?
– Je nie można ulepszać w nieskończoność. Każde ma jakieś ograniczenia. Zresztą, jeśli mają jeździć po zwykłych drogach, nie można przesadzić – wyjaśniła.
I tu musiała jej przyznać rację. Nawet jeśli zwiększało się moc i tuningowało, to każdy silnik miał jakieś ograniczenie. Czasem większe, czasem mniejsze.
Po chwili obie zeszły z trybun i wróciły na parking dla zawodników.
– Ktoś z naszych znajomych startuje? – zapytała z ciekawością Ania, zmieniając temat.
– Oprócz Willa, chyba jeszcze kilkoro znajomych jego i Indiego – odparła po chwili zastanowienia.
Wtedy przypomniała sobie o pewnym chłopaku którego poznała.
– A znasz może Isaaca? Blondyn o fiołkowych oczach – zapytała Ania. Dopiero gdy zobaczyła ciekawość wypisaną na twarzy przyjaciółki, zrozumiała, że mogła sobie odpuścić opis.
– Czyli już go poznałaś. To mój dawny znajomy. I rywal Willa. Zdolny i nieco kochliwy, ale nieszkodliwy. Jest w porządku. – wyjaśniła z psotnym uśmiechem – Rozumiem, że zrobił na tobie wrażenie?
Widząc to Ania, wywróciła oczami.
– Nie. Jednak miał niezwykłe oczy, dlatego go zapamiętałam. – Jednak coś ją zaciekawiło. – Mówisz, że jest rywalem Willa?
Amelia skinęła głową i wyjaśniła:
– Na każdym wyścigu, starają się pokonać. Obaj są naprawdę dobrzy. Mało kto może ich pokonać. I choć Isaac i tak jest lepszy w wyścigach na ćwierć mili, to Will wciąż próbuje go pokonać. Nie wiem czemu się, tak nie lubią.
Ania uśmiechnęła się szeroko. Oczy jej zabłysły, a w głowie tworzył się plan. Amelia najwyraźniej też to zauważyła, bo pomachała przecząco głową.
– Nie igraj z nimi. Nie warto się między nich wtrącać.
– Nie zamierzam ich ani godzić, ani zaogniać konfliktu. Po prostu czasem warto mieć pewne osoby bliżej siebie. Zwłaszcza gdy są wrogami, twojego wroga – wyjaśniła, uśmiechając się złowieszczo.
Nie miała konkretnego planu. Po prostu zamierzała się z nim lepiej zapoznać. Może dowiedzieć się, dzięki niemu kilka słabości Willa.
– Czemu tak się nie lubicie? – zapytała z rezygnacją.
Ania wzruszyła ramionami.
– Teoretycznie mamy zawieszenie broni. Jednak on potrafi mnie zdenerwować jak nikt inny. Czasem wystarczy jedno jego zdanie, bym miała ochotę złamać mu nos.
– A ja myślałam, że Will potrafi być sympatyczny – stwierdziła poważnie Amelia. Początkowo Ania wzięła to za żart. Jednak dziewczyna mówiła to jak najbardziej na serio.
– Jaki według ciebie jest na co dzień?– zapytała, rozumiejąc, że czarnowłosa zna go z całkiem innej strony. Tej nieznanej dla niej.
Tym razem Amelia wzruszyła ramionami.
– Nieco impulsywny, dobrze wychowany, sympatyczny. Indi i Will są całkiem zżyci. Nie jest też głupi, bo jest raczej prymusem. Czasem tylko ma problem z bójkami.
Te słowa ją naprawdę zaskoczyły. Prymus? Dobrze wychowany? Chociaż słowo impulsywny, naprawdę do niego pasowało.
– Szkoda, że ja nie poznałam go z tej lepszej strony – stwierdziła pod nosem Ania.
– Może nie dałaś mu okazji – zauważyła dziewczyna, uśmiechając się krzywo.
Nie mogła zignorować tych słów. Trafiały w samo sedno. Od początku się kłócili, nie dając sobie szansy.
Westchnęła cierpiętniczo i spojrzała ciekawie na przyjaciółkę.
– W porządku. Zapamiętam i spróbuję zmienić trochę podejście do niego – obiecała.
Amelia uśmiechnęła się szeroko. Widać było w jej oczach szczerą radość. Klapnęła Anię pocieszająco po plecach i powiedziała:
– I to są dobre wieści, a teraz leć, się przebierz i pokaż im, co potrafisz.
***
Gdy konkurencja dragsterów się skończyła, na start zaczęły wjeżdżać zwykłe auta. Choć widząc niektóre z nich, Ania nie mogła określić je jako zwykłe.
Mocne silniki, turbiny, wielkie kompresory* wystające ponad maski. I nawet gdy auto wyglądało normalnie, jego osiągi już takie nie były.
Ania, stojąc w kolejce i czekając na swoją kolej, obserwowała rywali. Koło niej stał Pontiac GTO trzeciej generacji. Pamiętał jeszcze lata siedemdziesiąte, ale był w świetnym stanie.
Świetnie słyszała jego basowe bulgotanie silnika. Niektórzy mogliby pomyśleć, że taki staruszek nie powinien w ogóle startować w wyścigach. Jednak miała okazję widzieć przed kilkoma minutami, podobne auto w akcji. Takich rywali lepiej nie ignorować. Ponad siedem litrów pojemności i kompresor.
Nie wiedziała, czy da radę go pokonać. Liczyła tylko na to, że da radę szybciej się rozpędzić. Miała mniejszą masę auta.
Złapała mocniej kierownicę i westchnęła. Już dawno nie denerwowała się przed wyścigiem.
Przymknęła oczy i skupiła się na aucie, tym co ćwiczyła. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała przed siebie. Zamierzała cieszyć się tym dniem w pełni, nawet jeśli przegra.
Gdy nadeszła jej kolej, zerknęła w bok na przeciwnika. Chłopak był trochę starszy od niej. Puścił do niej oko.
Mimowolnie wywróciła oczami.
Rozgrzała nieco opony, zostawiając za sobą dym. Gdy już się ustawiła, położyła dłoń na gałce skrzyni biegów i skupiła się na światłach. Nie mogła zawalić startu.
Patrzyła na rząd świateł. Czerwony, żółty, sekunda i zielony. Wystartowała natychmiast. Miała dobry start.
Lepszy niż przeciwnika. Był z tyłu. Jednak gdy i on zaczął nabierać prędkości, zaczął ją doganiać.
Ania jednak była skupiona na torze. Idealna zmiana biegów, wykorzystywanie pełnej mocy silnika.
Pontiac jej nie dogonił.
Co prawda nie mogła zobaczyć swojego wyniku na tablicy, ale wiedząc, że wygrała, wyszczerzyła się szeroko.
Gdy wróciła na plac, od razu podbiegł do niej ojciec. Uchyliła szybę, wciąż uśmiechając się szeroko.
– Jak wynik?
– 11,2 sekundy. Brawo, zostawiłaś go daleko za sobą – zawołał jej ojciec radośnie.
– Nie tak daleko, ale dzięki – odparła, mrugając do niego.
Wtedy tuż koło niej stanął Pontiac. Wysiadła z auta w tym samym momencie, co drugi kierowca.
– Gratuluję, nie spodziewałem się po takim autku, takich osiągów – przyznał chłopak, podając jej dłoń.
– Jest szybszy, niż wygląda – przyznała zadowolona i uścisnęła mu dłoń.
– Jestem Dirk – przedstawił się chłopak. Był o wiele wyższy od niej, szczupły i z prostymi włosami za ucho. Przypominał jej głównego bohatera Planety Skarbów.
– Ania. Byłeś naprawdę dobrym przeciwnikiem, powodzenia w dalszych wyścigach – powiedziała, puszczając mu oczko tak jak on niedawno.
Chłopak zaśmiał się serdecznie.
– Dzięki i również powodzenia.
_____________________
*Kompresor w samochodzie jest stosowany w celu sprężenia powietrza i zwiększenia ilości powietrza, kierowanego do cylindrów. Dzięki większej ilości powietrza, kierowanego do komór spalania, kompresor zwiększa moc silnika i równocześnie wpływa na mniejsze zużycie paliwa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro