Rozdział 10
Ania wiedziała, że sprawa była bardzo delikatna. Tym bardziej była wzruszona i wdzięczna, że Ines jej zaufała. Czuła też, że nie może zostawić dziewczyny z tym wszystkim samej.
– Ines – powiedziała, delikatnie dotykając dłoń przyjaciółki – Dziękuję, że nam zaufałaś. Nie zawiedziemy cię, obiecuję.
Amelia od razu dołączyła się do jej słów, również obiecując, że nic nikomu nie powie.
– Wiedz też – dodała Ania po chwili – Bardzo chętnie ci pomogę. Zrobię co trzeba i pomogę ci ich odnaleźć.
Ines jedynie przytuliła się do niej mocno. Amelia podeszła z drugiej strony i również się do nich przytuliła.
– Ja też pomogę – dodała od siebie.
Były więc teraz we trzy. Po chwili, gdy już się od siebie odsunęły, Ania powiedziała:
– To teraz już rozumiem twoje prywatne nauczanie. A tak z czystej ciekawości, Gilbert zna twoją tajemnice?
Ines przytaknęła głową.
– Tak. Wie wszystko.
– Mówiłam, że są ze sobą blisko – szepnęła Amelia konspiracyjnie, próbująca przy okazji trochę je rozweselić.
Ines prychnęła śmiechem.
– Uparta jesteś – powiedziała, patrząc na czarnowłosą.
– Owszem i się tego nie wstydzę – odparła pewna siebie.
Rozmawiały ze sobą do późnej nocy. Przewijały się różne tematy. Począwszy od miłosnych, przez szkolne, skończywszy na motoryzacji i zbliżających się wyścigach na ¼ mili.
Wtedy to Ania dowiedziała się, że jeden z nich będzie w ich okolicy. I choć Amelia i Ines nie zamierzają w nich startować, to ich opowieści i zachęty sprawiły, że sama poważnie zaczęła się zastanawiać nad udziałem w nich.
***
Następnego dnia, gdy pożegnała przyjaciółki od razu ruszyła do garażu. Był weekend więc jej ojcu pomagał Indi. Obaj pracowali nad MG. Uśmiechnęła się na ten widok szeroko. Nigdy nie pomyślałby, że będzie mieć takich przyjaciół i rodzinę. Oparła się bokiem o otwarte drzwi i przyglądała się ich pracy. Wymieniali właśnie przednie zawieszenie. Gdy jej ojciec zaczął wychodzić spod auta, chcąc po coś sięgnąć, uprzedziła go i spytała:
– Co ci podać?
Mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na nią zdziwiony.
– Podaj klucz nasadowy, leży na półce z narzędziami.
Podała mu od razu i zerknęła przy okazji co aktualnie wymieniają. Szło im naprawdę dobrze, a sytuacja nie wyglądała tak tragicznie jak wyglądało na pierwszy rzut oka.
– Za kilka dni będzie skończony – pocieszył ją Indi.
Ania uśmiechnęła się szeroko.
– Dzięki, to dobra wiadomość. A właśnie mam do was pytanie. – Zaczęła dość niepewnie. – Jak myślicie, jak wyzdrowieje i MG będzie skończone, mogłabym wystartować w wyścigach na ¼ mili?
Zarówno jej ojciec jak i Indi przerwali na chwilę pracę.
– Ja się na razie nie wtrącam – zaznaczył chłopak, wracając do pracy. Ewidentnie nie chciał podpaść swojemu szefowi.
Jej ojciec za to zamyślił się chwilę.
– To całkiem inne wyścigi niż te do których cię przygotowuje. Nie wiem czy to dobry pomysł. I nie wiem czy MG da radę. Trzebaby było trochę podkręcić silnik i potrenować. Jesteś pewna, że chcesz wystartować?
Ania była naprawdę zaskoczona. Spodziewała się zakazów, serii argumentów przeciw lub nawet słów, że to kompletna głupota. Tymczasem usłyszała rozsądne argumenty i pytanie.
– Liczę się z tym, że to całkiem inna kategoria.
Myślę jednak, że chciałabym przynajmniej spróbować. Nie nastawiam się na podium.
Mężczyzna pokiwał głową i spojrzał na Indiego.
– Startowałeś kiedyś w tych wyścigach? Bo podejrzewam, że dużo się zmieniło od kiedy ja w takich startowałem.
Chłopak zaśmiał się cicho.
– Zmienia się cały czas. I tak startuje czasem. I sądzę, że dałaby radę. I mogę pomóc w jej przygotowaniu. Może w końcu ktoś pokona mojego pewnego siebie braciszka.
Ania stężała. Nie brała pod uwagę Willa jako przeciwnika. Nawet przez chwilę nie pomyślała o tym, że może się tam z nim spotkać. Choć mogła się tego spodziewać. Nie wiedziała jednak, czy chcę znów się z nim zmierzyć.
Spojrzała jednak na Indiego i ojca, i doszła do wniosku, że coś takiego nie może jej zniechęcić. Nie podda się, nawet jeśli jej przeciwnikiem będzie sam Sèbastien Loeb*.
Jej ojciec spojrzał na nią i powiedział:
– Szykuj się więc na dużo pracy i wysiłku. Na razie jednak musisz szybko wyzdrowieć. Nie nadwyrężaj się więc.
Pokiwała ochoczo głową i stwierdziła z uśmiechem:
– Oczywiście, tymczasem będę wam pomagać jak mogę czyli podawać narzędzia.
***
W czasie naprawy auta i powracania do zdrowia Ania jeździła do szkoły razem z ojcem. Woził ją i przyjeżdżał po nią po lekcjach. Dzięki temu mogła rozmawiać z nim więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Opowiadał jej anegdoty z przeszłości, śmiali się razem z jego wybryków, a dziewczyna w zamian opowiadała swoje historie. Poznała wiele ciekawych rzeczy o swoim ojcu i dużo zrozumiała.
Jednego z takich poranków Ania ze śmiechem wysiadła z Porsche. Jej ojciec właśnie opowiedział jej jak to jeden z jego kolegów zrobił mu żart po wygranym wyścigu.
Jej dobry humor jednak znikł, gdy zobaczyła przed sobą pewną siebie twarz Willa. Stanęła i podniosła jedną brew.
– O co chodzi Will? – spytała nieco twardym głosem.
– Dowiedziałem się, że zgłosiłaś się na wyścigi na jedną czwartą mili – stwierdził. Na jego twarzy wciąż widniał uśmiech, jednak jego ton wskazywał raczej na zaskoczenie i złość.
– Tak – odpowiedziała w lekkim wahaniem – Nie wiem jednak co ci do tego. Każdy przecież ma prawo wystartować.
Nie bała się go, raczej nie rozumiała sensu tej rozmowy.
– Chyba, że tak się cieszysz tym faktem, że nie mogłeś się powstrzymać i musiałeś podzielić się ze mną swoim szczęściem – powiedziała, nim chłopak zdążył się odezwać.
Will wywrócił oczami.
– Po co ta ironia Aniu. Musiałem się po prostu upewnić, że spotkamy się na tych wyścigach – powiedział i podszedł do niej – Bo widzisz, od dawna czekam na rewanż.
Nie powstrzymała się i zaśmiała się głośno.
– Czyli znów chcesz ze mną przegrać?– zapytała z ciekawością.
– Oj nie – szepnął tuż przy jej uchu – Zamierzam wygrać.
– Jesteś naprawdę wkurzający z tą swoją pewnością siebie, ale wiesz co, mam propozycję – powiedziała coraz bardziej nakręcona. Lubiła te ich przekomarzanki – Załóżmy się.
Chłopak nieco zaskoczony otworzył szerzej oczy. Jego ciemne tęczówki wydawały się wręcz czarne. Musiała przyznać, że miał piękne oczy. Tym bardziej otoczone długimi, czarnymi rzęsami.
– A o co?– zapytał zaintrygowany.
Ania wzruszyła ramionami.
– Może o piwo, albo nowe koła – zaproponowała bez większego namysłu.
Will za to uśmiechnął się szeroko i spojrzał na nią znacząco.
– Przegrany stawia kolację.
Dziewczyna prychnęła śmiechem.
– Że niby randka?
– A czemu nie? O pieniądze się nie zakładam – odparł Will, uśmiechając się uwodzicielsko. Oczywiście w jego mniemaniu. Bo choć widziała reakcje dziewczyn stojących niedaleko, to na niej ten uśmiech nie robił wrażenia.
– Oj Will. Chyba wciąż nie przyjmujesz do wiadomości, że ja nie zamierzam się z tobą nawet zaprzyjaźnić, a co dopiero randkować – odparła zaplatając ręce pod piersiami. Przez to rękaw jej bluzki się podniósł, a spod spodu widać było opatrunek na jej nadgarstku.
Chłopak zmartwiony utkwił spojrzenie na nim.
– Coś ci się stało?– zapytał od razu.
Ania od razu poprawiła rękaw.
– Nie. Nie musisz wiedzieć.
Odpowiedź mu się nie spodobała. Zmarszczył czoło i nieco łagodniej spytał:
– Co się stało Aniu?
– Nie chcę ci opowiadać, a teraz wybacz, ale muszę iść na lekcje – odpowiedziała i minęła go.
Sprawa była dość delikatna, a okoliczności wypadku niejasne. Nie chciał mu się spowiadać.
– Aniu, czemu się denerwujesz?– drążył dalej chłopak, podbiegając do niej.
– Nie denerwuję się, po prostu nie chce tego opowiadać – odparła, podchodząc do szafki i wkładając do niej swoje rzeczy.
– Teraz już jestem pewny, że nie było to nic zwykłego. Inaczej byś się tak nie opierała – stwierdził Will, po czym z pewnym siebie uśmieszkiem dodał: – I tak się dowiem.
Ania westchnęła cierpiętniczo i zawołała do jego oddalających się pleców:
– Po ci ta wiedza Jones?
Will odwrócił się, wzruszył ramionami i odpowiedział:
– Martwię się o ciebie McQueen.
Wywróciła oczami i oparła czoło o szafkę.
– Znów mój braciszek?– zapytał ze śmiechem Indi.
Zerknęła na niego i na Amelię u jego boku. Zamknęła szafkę i spytała:
– Czemu tak lubi mnie denerwować?
– Weź pod uwagę, że ty też lubisz się z nim drażnić – zwróciła uwagę Amelia.
– Może i tak. Ale to nie zmienia faktu, że czasem mógłby się powstrzymać – stwierdziła po namyśle.
– Jesteście po prostu do siebie bardzo podobni wbrew pozorom – powiedział Indi, widząc jednak jej minę, szybko dodał: – Zanim jednak się zdenerwujesz, musisz co nieco o nim wiedzieć.
Nie widząc jej sprzeciwów wyjaśnił:
– Do tej pory, mało kto mógł go pokonać. Ja od kilku lat nie mogę z nim wygrać. A ty, dziewczyna, przybyłaś nagle i od razu go prześcignęłaś. Zdenerwował się, jednak teraz mimo, że wciąż z tobą rywalizuje, czuję do ciebie sympatię.
Ania słuchała tego i nie wiedziała, czy mu wierzyć, czy zacząć uważać za wariata.
– Na podstawie czego w ogóle wyciągnąłeś takie wnioski? – zapytała.
– To mój brat. Znam go bardzo dobrze – odparł nonszalancko chłopak.
– To co niby twoim zdaniem mam z tym zrobić?
– Nie złość się na niego z byle powodu. Spróbuj czasem go zrozumieć – zaproponował łagodnie.
Mimowolnie westchnęła. Spojrzała na niego spod brwi i poprosiła:
– W porządku. Jednak nie mów mu nic o moim wypadku. Nie musi wiedzieć. Zresztą chce najpierw sama to sprawdzić.
Chłopak pokiwał głową zgadzając się.
– Słyszałam, że startujesz jednak w wyścigach równoległych – zagaiła Amelia, zmieniając temat.
– Tak. Spróbuję przynajmniej.
– Czyli się spotkamy. Będę pomagać w organizacji – powiedziała i z podekscytowaniem zaczęła opowiadać co będzie robić.
Nie spodziewała się po Ameli czegoś takiego. Na pierwszy rzut oka czarnowłosa wydawała się roztrzepana i bardzo emocjonalna. Jednak wychodziło na to, że była nieźle zorganizowana i konsekwentna. I dodatkowo całkiem dobrze zorientowana w takich sprawach.
Widząc zaskoczenie na twarzy Ani, dziewczyna wyjaśniła:
– Od jakiegoś roku pomagam przy organizowaniu wszelkich imprez motoryzacyjnych. Rozreklamowanie, dogadywanie się z sponsorami i wystawcami.
Ania uśmiechnęła się szeroko.
– Przyznam, że nie spodziewałam się, ale przynajmniej będę nieźle poinformowana gdzie mam startować – zażartowała.
Amelia wzięła to jednak na serio.
– Jasne nie ma sprawy. Mogę ci powiedzieć gdzie najlepiej się pojawić. Masz to jak w banku.
Nie mogła powstrzymać śmiechu. Mrugnęła do niej i wyjaśniła:
– Żartowałam. Na razie są wyścigi, potem zobaczymy co i jak.
***
Tydzień minął jej na leczeniu nadwyrężonych mięśni, pomaganiu w naprawie i wspieraniu Ines.
Czas leciał jej naprawdę szybko, i nim się zorientował ręką już jej nie bolała, a MG było sprawne. Postanowili się przy okazji zająć jego lakierem. Gdy więc niedługo później do nich wrócił, zdobił go piękny niebieski lakier.
Ania w końcu mogła jeździć do szkoły własnym autkiem.
Zaczęła też treningi do wyścigów. W odróżnieniu do wyścigów na torze, liczyła się prędkość i idealne wyczucie zmiany biegów. Początkowo miała z tym problem. Jednak kilka przejazdów i zaczęła rozumieć co robić.
Bo choć już wcześniej ścigała się na takich dystansach, to w MG jakby uczyła się tego od nowa.
Inny silnik, moc i zachowanie auta podczas gwałtownego przyśpieszenia.
Za każdym razem w wyobraźni widziała jak pokonuje przeciwników. Szczególnie jednego z nich chciała pokonać. Will. Jej rywal. Nie czuła do niego gniewu, lub nie była na niego obrażona. Teraz był jej motywacją. Chciała mu coś udowodnić. To był jej krótkodystansowy cel. Udowodnić, że jest od niego lepsza.
Chciała pokazać, że wtedy wygrała z nim, bo była dobra a nie, że miała mocne auto taty.
Miała cel. Dać z siebie sto dziesięć procent. I pokazać co umie.
____________________________
*Sébastien Loeb – francuski kierowca rajdowy, rallycrossowy i wyścigowy, dziewięciokrotny rajdowy mistrz świata (w latach 2004–2012). Jest najbardziej utytułowanym kierowcą rajdowym w historii, między innymi posiada rekordy największej liczby: tytułów mistrza świata, wygranych rajdów, wygranych odcinków specjalnych, oraz miejsc na podium.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro