Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Przez następne dwie godziny Ania wystartowała jeszcze kilka razy. Nie każdego dała jednak radę pokonać. Mocno przerobiony Dodge Charger zostawił ją daleko w tyle. Również Chevrolet Corvette VI okazał się szybszy. Doszła jednak do wniosku, że przy takiej różnicy mocy, nie ma co się załamywać. Oboje mieli ponad sześćset koni mocy. Nie miała z nimi szans.

I choć przy obu rywalach spodziewała się swojej przegranej. Tak podczas swojego przedostatniego wyścigu, wszystko poszło nie tak jak chciała. Najpierw zorientowała się, że jej przeciwnikiem jest Isaac. Siedział w Toyocie Cressidzie z 1989. Zwykłe niewyróżniające się auto. I choć było tuningowane, to nie wyglądało groźnie.

Oboje uśmiechnęli się szeroko. Jednak nie było w tym radości. Jedynie wyzwanie. Które z nich będzie lepsze.

Rozgrzanie opon, ustawienie się na linii startowej i zmiana świateł, wszystko było tak jak wcześniej. Do chwili startu. To wtedy Ania przekonała się, że to nie jest zwykła Toyota. Przez chwilę jechali równo. Jednak Isaac był szybszy. Nie dała rady go przegonić.

Przejechała linię mety, przeklinając pod nosem. Z nim wyjątkowo nie chciała przegrać. Zjechała z toru i ustawiła się na swoim miejscu. Ściągnęła kask i rzuciła go na siedzenie obok. Za niedługo miała mieć swój ostatni wyścig. A potem czekanie aż skończą się zmagania innych i ogłoszenie wyników.

Czuła, że nie zdobędzie nawet trzeciego miejsca.

Wysiadła z kwaśną miną i podeszła do ojca.
– Niezły wyścig. Walczyłaś do końca – powiedział pocieszająco.

Mimowolnie prychnęła pod nosem.
– Dzięki, ale nawet to nie pomogło.

Od razu wyczuł jej emocje.
– Co się stało? Wcześniej się nie denerwowałaś przegraną.

Nie wiedziała czy mówić mu, o co tak naprawdę chodziło. Westchnęła.
– Nic. Po prostu po tym aucie się tego nie spodziewałam.

Mężczyzna zaplótł ręce na klacie i rzucił jej spojrzenie, mówiące wprost, że jej nie wierzy.

Ania wyrzuciła ręce do góry i zawołała:
– W porządku, jak chcesz. Chodziło o kierowcę. Z nim bardzo nie chciałam przegrać.

– Tym mnie lekko zaskoczyłaś. – Usłyszała głos zza swoich pleców.

Obróciła się i zamarła.
– Chciałem ci tylko powiedzieć, że byłaś naprawdę wymagającym przeciwnikiem – odezwał się Isaac, podchodząc. Stanął naprzeciw niej, wbijając w nią swoje fiołkowe oczy. Po chwili jakby z lekkim trudem oderwał od niej wzrok.

– Witam panie McQueen. Miło mi pana znów widzieć – odezwał się do jej ojca, podając mu dłoń.

– Witaj Isaac. Widzę, że podrasowałeś swoją Cresside – odparł mężczyzna z lekkim uśmiechem.

– Odrobinę. – Zaśmiał się blondyn w odpowiedzi i podrapał kark.

Ania była nieźle zaskoczona, patrzyła to na jednego, to na drugiego. I choć na usta cisnęło się jej sporo pytań, nie wychylała się.

Nie musiała się jednak upominać. Obaj mężczyźni spojrzeli na nią wyrozumiale. 

– Przychodziłem do twojego ojca z autem. Nie wiedziałem jak naprawić pewny denerwujący drobiazg. A pan McQueen wie naprawdę sporo – wyjaśnił Isaac.

Nie mogła się nie uśmiechnąć na jego słowa.

– Znam to. A tak w ogóle masz naprawdę ciekawe auto – przyznała po chwili.

I choć pod jego spojrzeniem czuła skrępowanie, nie dała tego po sobie poznać.
– Dzięki. Twoje MG też jest niczego sobie – przyznał blondyn.

– Jaki w ogóle wsadziłeś silnik do Toyoty? – zapytała szczerze zaciekawiona. Wiedziała, że nie mógł to być jakiś zwykły silnik.

– Chcesz zobaczyć?

Oczywiście, że chciała. Spojrzała na godzinę i widząc, że ma chwilę czasu od razu się zgodziła.

– Widziałem twoje wcześniejsze wyścigi – powiedział Isaac, idąc w kierunku swojego auta – Byłaś naprawdę szybka. Jednak co innego obserwować z trybun, a co innego stanąć z tobą w pojedynku. Zaskoczyłaś mnie.

Ania mimowolnie się zaśmiała. Już dawno nie słyszała by ktoś tak jej słodził. Jednak musiała przyznać, że zrobiło się jej miło.
– Czemu mam wrażenie, że chcesz mnie przekupić miłymi słówkami? – zapytała, zerkając na niego ciekawie.

– Masz rację, ale tylko częściowo – zaśmiał się chłopak. Po czym podszedł do Toyoty i otworzył przednią maskę.

Rozpoznała ten silnik od razu. 2JZ*. Japońskie cudo. Trzy litry pojemności, dwie turbiny i masa ulepszeń. Ten silnik został stworzony by go przerabiać i wyciskać maksymimum mocy. Próbowała oszacować jakie ma osiągi.

– Niech zgadnę. Pięćset koni? – zapytała z ciekawością – Bo wątpię by miał fabryczne trzysta osiemdziesiąt.

Isaac wyszczerzył się, a w jego oczach można było zobaczyć błysk zaskoczenia.
– Blisko. Sześćset. W małym zaokrągleniu.

Gwizdneła cicho. Już się nie dziwiła dlaczego wygrał bez problemu.

– Dawno nie spotkałem dziewczyny, która znałaby się tak na silnikach – przyznał blondyn, bacznie ją obserwując.

Miała ochotę westchnąć, lub wywrócić oczami. Wciąż wkurzały ją opinie i ocenianie innych po wyglądzie i pierwszym wrażeniu.
– Niech zgadnę, nie spodziewałeś się też, że jestem dobrym kierowcą?

– A tego to się akurat spodziewałem – przyznał szczerze, a Ania zamilkła zdziwiona. – Zresztą już jakiś czas temu doszły mnie słuchy, o niezwykłej dziewczynie, która bez problemu pokonała Willa Jonesa, a niedługo potem obiła mu twarz.

Na jego słowa, nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
– Widzę, że plotki szybko się roznoszą.

– Nawet nie wiesz jak szybko – odparł i po chwili już nieco poważniej, dodał – Nawet nie wiesz jak chciałem cię poznać.

Czując ciepło na policzkach, prychnęła i rzuciła mu krzywe spojrzenie.
– Wróg twojego wroga to twój przyjaciel? – zapytała ironicznie.

– Coś w ten deseń.

Słysząc rozbawienie w jego głosie, przyjrzała mu się ciekawie. Coraz bardziej zaczynał ją intrygować. Zerknęła na zegarek i zagwizdała.
– Mam mało czasu. Muszę się zbierać. Dzięki że mogłam obejrzeć to caco.

– Nie ma za co – odparł nonszalancko, po czym zaproponował szybko – Spotkajmy się po twoim wyścigu.

Ania zamrugała zdziwiona. Nie widząc jednak w jego oczach fałszu lub złośliwości, skinęła twierdząco głową, zgadzając się.

***

Stojąc na starcie i patrząc na auto obok, nie mogła pozbyć się wrażenia, że życie lubi sprawiać niemiłe niespodzianki. A mogła się nawet pokusić o określenie, wyjątkowo złośliwe niespodzianki.

Will jednak najwyraźniej był wyjątkowo zadowolony. Uchylił szybkę swojego kasku i wyszczerzył się, ukazując denerwująco białe zęby.

Pomachał do niej i z powrotem zamknął kask.

Przypomniała sobie o ich zakładzie. Nie chciała iść z nim na kolację. A tym bardziej mu za nią zapłacić.

Zacisnęła szczękę i mocniej złapała kierownicę. Musiała się skupić i nie myśleć negatywnie. W końcu miała świetną okazję, by utrzeć nosa Willowi. Uśmiechnęła się na myśl o jego minie gdy przegra.

Zaczęła nawet cieszyć się, że jej ostatni wyścig jest akurat z nim.

– Może to wcale nie taka złośliwa niespodzianka – szepnęła pod nosem.

Skoncentrowała się na światłach. Gdy tylko zobaczyła zielone, wcisnęła gaz do końca. Szybka zmiana biegów. Hałas silników i zapach palonych gum, lekko stłumiony przez kask. Wzrastająca adrenalina i to podniecenie gdy zdawała sobie sprawę, że wysunęła się na prowadzenie.

Kątem oka widziała, że Will nieco zepsuł start. To dlatego został z tyłu.

Zazgrzytała zębami, czując, że nie wygrała do końca sprawiedliwie. Miała wręcz poczucie, że dał jej fory.

Przejechała przez metę, nie czując takiej satysfakcji jakby chciała.

Widząc swój wynik 11,8 sekundy, na tablicy, czuła lekki niedosyt. Zjechała z toru i ruszyła ślimaczym tempem na swój postój.

Zdjęła kask i wysiadła. Zanim zdążyła się oddalić, zobaczyła przed sobą ojca. Nic nie powiedział, jedynie patrzył.

Doszła do wniosku, że to było gorsze niż jakiekolwiek pytania. Ten jego świdrujący wzrok, nieme pytanie wiszące w powietrzu.

– Co? – Nie wytrzymała i odezwała się pierwsza. W odpowiedzi zobaczyła jedynie wzruszenie ramion.

Wywróciła oczami.
– Czasem jesteś gorszy niż matka. Ta to zasypie gradem pytań, ale przynajmniej wiadomo o co jej chodzi.

– Po prostu chce wiedzieć co cię gnębi. Bo ewidentnie coś jest – odezwał się w końcu mężczyzna.

Słysząc przejeżdżające nieopodal Subaru, skrzywiła się mimowolnie.
– On mnie gnębi. Bo nawet jak z nim wygrałam, to nie mogę poczuć satysfakcji, bo wszystko zepsuł na starcie. – Wyrzuciła z siebie, zanim zdążyła się rozmyślić.

Widząc krzywy uśmiech na twarzy ojca, rzuciła mu wkurzone spojrzenie.

– Pomyślałaś, że może jemu tak samo, zależało na wygranie, ale po prostu coś mu nie wyszło? Każdemu zdarzają się błędy – powiedział łagodnie.

– Nie wiem, ale czuję, że znowu będzie zwalał winę na mnie.

A miała już serdecznie dość kłótni z Jonesem.

Odeszła kawałek i rozpuściła włosy. Przeczesała je palcami w geście frustracji. Ostatnio wiele się działo i część z tych wydarzeń, zaczynała ją przytłaczać.

Szkoła, pomoc Ines i treningi. Dodatkowo była jeszcze praca u ojca i wyścigi. A jak jeszcze pomyślała, że następnego dnia miała mieć test z historii, to głowa zaczynała ją boleć.

Gdy usłyszała za sobą głos Willa miała ochotę krzyczeć.

– Gratuluję Aniu – powiedział chłopak.

Dziewczyna odwróciła się i z spojrzeniem pełnym złości, zapytała:
– Dałeś mi góry, czy zepsułeś start niechcący?

Postanowiła wszystko wyjaśnić, niż opierać się na domysłach. Miała dość niedomówień. I choć jej pytanie brzmiało nieco dziwnie, to zrzuciła to na karb nerwów.

Will spojrzał na nią zdziwiony. Najwyraźniej nie wiedział o co jej chodziło. Po chwili jednak jakby coś go oświeciło, zrobił duże oczy i się skrzywił.
– Uwierz mi, chciałbym nie popełnić tamtego błędu. I choć muszę ci pogratulować świetnego przejazdy, to żałuję że przegrałem. Dlatego nie myśl nawet o ty, że przegrałem specjalnie.

Słysząc nutkę irytacji w jego głosie i błyszczące od emocji oczy, uwierzyła mu. Uspokoiła się i rozluźniła.
– Rozumiem i przepraszam – odparła szczerze.

Will uśmiechnął się krzywo i włożył dłonie w kieszenie spodni.
– Coraz bardziej mnie zaskakujesz. Ciekaw jestem czy pamiętasz nasz zakład.

Ania westchnęła cierpiętniczo i przeczesała dłonią włosy.
– Niestety.

Chłopaka zaśmiał się głośno. W głębi ducha Ania musiała przyznać, że miał męski i miły dla ucha śmiech.
– To dobrze, że pamiętasz, bo ja nie rzucam słów na wiatr i zamierzam wypełnić naszą umowę – powiedział patrząc na nią uważnie. Nie wyglądał jakby przegrany zakład mu uwierał.

– Aniu – usłyszała za sobą głos Isaaca. Odwróciła się szybko.

– Isaac? – Słysząc wrogi głos Willa, wiedziała, że będą problemy.

Dwóch chłopaków stało sztywno, patrząc na siebie z przymrużonymi ze złości oczami.
A najgorsze było to, że Ania stała dosłownie pomiędzy nimi. Spięła się i krok po kroku zaczęła się wycofywać, schodząc z potencjalnej strefy rażenia.

– Co chcesz od Ani, Lauda? – zapytał Will,  wręcz sycząc na blondyna.

Ania za to z ciekawością, zarejestrowała nazwisko Isaaca. Brzmiało jej dziwnie znajomo.

– Nie twój interes Jones. Mam prawo rozmawiać z kim chce – odparł w podobnym tonie blondyn.

Will prychnął i miał coś dodać, ale Ania im przerwała:
– Nie ma to jak wybuch męskiego testosteronu, ale się uspokójcie. – Po czym zwróciła się do czarnowłosego. – Odezwę się do ciebie Will i zgadamy się co i jak. I dzięki za dobry wyścig. Do zobaczenia.

Chłopak skrzywił się, ale przytaknął. Rzucił ostatnie wrogie spojrzenie Isaacowi i odszedł. Wciąż widać było u obu napięte mieście i złość na twarzach, ale przynajmniej konflikt został zażegnany.

Ania westchnęła i stanęła przed blondynem, zasłaniając sobą, oddalającą się sylwetkę Willa. Dopiero wtedy Isaac zamrugał i na nią spojrzał.
– Nie wiedziałam, że wasze kontakty są aż tak złe – powiedziała zmartwiona. Zaczęła żałować, że niejako weszła pomiędzy nich.

– Kiedyś tak nie było. Jednak życie weryfikuje pewne rzeczy. – Westchnął smutno.

Po chwili jednak uśmiechnął się lekko do dziewczyny i powiedział:
– Gratuluje wygrania z Jonesem.


___________________
*2JZ– Silnik japoński. 3 litry pojemności. Najbardziej sławny, wykorzystywany nawet w szybcy i wściekli. Oficjalnie 280KM, w praktyce 320KM. Bardzo wytrzymały i mocny. Stworzony do tuningu i mocnego wykorzystania. Bezpiecznie i bez większych problemów można ulepszyć do 800KM. Żeliwna głowica i biturbo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro