Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

***/***

Ostatni odcinek maratonu...










Rozdział dedykuję marzycielkaXXL






Dzięki że byłaś podczas maratonu ;)


-Lepiej-wtuliłam się w jego umięśniony tors.-Dziękuje kocie...
-Za co?
-Za to że jesteś...-uśmiechnął się.

Nie wiem jak to się stało ale po chwili tkwiłam z kotem w namiętnym pocałunku.

~°~

Teraz zdałam sobię sprawę jaka byłam ślepa. Miałam przy boku najwspanialszego chłopaka, ale go odrzucałam... Wmawiałam sobię że ja i Adrien będziemy parą.... Będziemy szczęśliwi... A on dał mi kosza.... Porzicił na pastwę losu... Myślałam że jego odrzucenie będzie bardziej bolesne.... Myliłam się... To kot jest moją miłością...

Moim powietrzem...

Moim życiem...

Ale boję się... Boję się znów okazać moich uczuć....Boję się odrzucenia, zranienia i wyśmiania....

Być może za mało go znam...

~°~

Całowaliśmy się dość długo... Nie wiem dokładnie ile... Niestety deszcz nie był teraz lekki.... Powiem wprost to była istna ulewa!
-Chodź my lady zaniosę cię do domu bo zmokniesz.
-A ty?
-Mną się nie martw... Poradzę sobię.
-Nie zgadzam się abyś mnie niósł! Jestem stanowczo za ciężka. -czarny kot jak to on mnie
Nie posłuchał i po chwili byłam w swoim cieplutkim pokoju.
-Może chcesz się ogrzać.lub wysuszyć.
-Miła propozycja.
-Rozumiem że zostajesz na noc?-podałam kotu ręcznik.
-Nie chcę się narzucać...Poza tym
na razie nie chcę zdradzać swojej tożsamości.
-Przecież ty się nie narzucasz...
-Oj Mari...-podszedł do mnie i zaczął wycierać moje włosy ręcznikiem. Po wieczornym "suszeniu" Udałam się do łóżka.
(oczywiście przebrana w piżamę)
Czarny kot przykrył mnie kołdrą i usiadł na skraju łóżka.
-Dobranoc księżniczko. Słodkich snów.-pocałował mnie w czoło.
Już miał iść gdy chwyciłam go za nadgarstek.
-Słyszałam że biedronka nie pomogła Adrienowi...-Kot westchnął.
-Nie wiem co o tym myśleć...
-Ale mam nadzieję że ta Mira już więcej do niego nie przyjdzie...
Okropna kłamczucha.-Kot popatrzył na mnie. Dostrzegłam w jego oczach iskierkę radości i nadzieji. Po chwili znowu tkwiliśmy w namiętnym pocałunku.
-Jeszcze raz dobranoc my lady.
-Dobranoc kocie. Przekaż Adrienowi że mu wybaczam...
-Wybaczasz?
-Jeżeli kupi mi żelki.-Kot zaśmiał się.
-Kocie?
-Tak księżniczko?
-Kocham cię.











Koniec maratonu ^^

Wstawiam trochę wcześniej
rozdział ale myślę że to nie problem ;)




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro