Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Jak tam chcesz- po chwili zabolał mnie tył głowy. Syknąłem z bólu. Dostrzegłem kątem oka jak odbiega. Następnie widziałem tylko ciemność.

____________________________________

~Ladybug~

Gdy otworzyłam oczy szybko zamknęłam je z powrotem.
Oślepiające światło słońca padało wprost na mnie. Wszystko mnie bolało. Zmusiłam się do podniesienia. Teraz siedziałam  rozglądając się dookoła. Byłam na jakiejś łące...? Wstałam, moje nogi zachwiały się.
-Tikki?- popatrzyłam na swoje ręce.....-Nie! Tikki!! Moje miraculum!- dotknęłam swoich uszu.- To tylko zły sen Marinette... To się nie dzieje...-mówiłam do siebie, teraz biegłam przed siebie z załzawionymi oczami. Upadłam.
Przetarłam swoje oczy i pozbyłam się pojedyńczych łez.
-Musisz być silna- powiedziałam do siebie. Otrzepałam się z niewidzialnego kurzu i popatrzyłam prosto. Co jest..?
Przedemną nic się nie znajdowało, ale musiałam o coś uderzyć, bo napewno się nie potknęłam. Zrobiłam jeden krok.
-Ała-syknęłam z bólu masując czoło.-Tu jest jakaś niewidzialna szyba...

~Cat~

-Wstawaj!!- obudziły mnie krzyki.-No ile będziesz spał?!!-otworzyłem swoje oczy. Katlin...
-Co ty tu robisz?!
-Oj Adrien... Ja chce ci tylko coś pokazać.
-Co?-Próbowałem spojrzeć na swoje ręce... Niestety były one związane. Spuściłem wzrok na moje nogi. Nie było na nich lateksowego kostiumu. Tylko zwykłe, codzienne
jeansy (czyt. dżinsy).-Ale jak?!- odpowiedział mi ironiczny śmiech.
-Spójrz przed siebie. Teraz zobaczysz jaka twoja biedronka jest naprawdę!-Czyli ona wie że to Marinette... Musiała nam zabrać miraculum...
(brawo za spostrzegawczość 😂-dop autorki) Przed sobą zobaczyłem Marinette za jakąś szklaną szybą. Stała i mówiła coś do siebie. Po chwili zaczęła biec prosto. -Nie!!Uważaj! -Katlin się zaśmiała. A Marinette upadła na ziemię. Tak strasznie chciałem ją teraz przytulić. Poczuć jej zapach. Otrzeć jej łzy, które teraz sama ociera. Nagle przymknąłem mocniej oczy. -Mari...-szepnąłem z bólem gdy zobaczyłem jak rozmasowuje swoje czoło po kolejnym zderzeniu.
-Przepraszam że nie ma mnie przy tobie..-Powiedziałem w myślach.
-No a teraz... Druga część mojego planu!Teraz dopiero będzie zabawa!-wcisnęła czarny guzik na białym pilocie, który trzymała w rękach. Zobaczyłem że za Marinette... pojawiam się JA?!!
-Nie! Katlin!  Prosze nie rób jej tego! Znienawidzi mnie! Zrobi sobie coś głupiego!!
-O to chodzi...-powiedziała słodkim głosem pchając mnie przywiązanego do  krzesła bliżej "szyby".

~Marinette~

Powoli podniosłam się poraz kolejny.
-Co ty się tak przewracasz?-usłyszałam głos Adriena.Nie odpowiedziałam. -Znowu zamieniasz się w niedołęgę? Nie umiesz ustać bez przewrócenia się?!-Dość Tego...zacisłam pięści.
-Posłuchaj mnie teraz uważnie modelowa lalko! Nie masz prawa tak do mnie mówić! Przewróciłam się... No i co z tego?! Tobie zato codziennie przewraca się muzg!-odwróciłam
się na pięcie, już miałam iść w inną stronę gdy nagle pojawił się tuż przedemną.
-No co się tak denerwujesz ciamajdo. Przeciesz nic ci się nie dzieje.-Nie wytrzymałam! Uderzyłam go z całej siły w policzek. Po chwili Adrien rozpłynął się w powietrzu.
-Co tu się dzieje?!

~Adrien~

Z smutkiem przyglądałem się sytuacji. Lecz po chwili zobaczyłem że ona nie da sobą pomiatać. Uderzyła "mnie" w policzek. Po chwili zniknąłem.
-Szlak! Zepsuło się! -Katlin wyszła z pomieszczenia. Zostałem sam. Teraz mogłem dokładniej się mu przyjrzeć. Szare ściany, wszędzie pusto... Przede mną wielka szyba
czy coś... No i krzesło na którym siedzę przywiązany. Nagle rozległ się dźwięk stłuczonego szkła. Marinette stałe teraz obok mnie.-Musisz stąd uciekać, ratuj się!-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro