9
Sabin
Latam i latam za tym bachorem już chyba blisko godzinę! Gdzie ten Ezra się podziewa! To stanowczo trwa zbyt dużo czasu! Już dawno powinniśmy to skończyć!
- Hej! Prze pani! - Krzykną rudzielec zatrzymując się na niewielkim wzniesieniu blisko rzeki - Mam może dać ci jakie fory? - Spytał z kpiącym uśmieszkiem. Już chciałam w niego rzucić granatem z farbą ale przerwał mi głos dochodzący z za moich pleców
- To chyba nie będzie konieczne! - Krzykną ku mojej uldze Ezra. Oboje z rudzielcem spojrzeliśmy na niego. Uśmiechnięty stał kilka metrów od nas a w rękach trzymał piłkę rudzielca - To chyba twoje? - Wskazał na piłkę
Popatrzyłam na rudzielca. Oczy w szoku miał wbite w przedmiot. Nagle na jego twarzy pokazał się grymas złości
- To moje! Oddawaj! - Krzykną
- Jak ty oddasz śrubki - Powiedział Ezra a ja tym czasem powoli wylądowałam i wyłączyłam Hologram. Thrawn natomiast powoli zachodził Hinate od tyłu
Hinata przez jakiś czas stał w miejscu wpatrując się w ziemie. Pewnie zastanawiał się co zrobić. Nagle błyskawicznie dosłownie wystrzelił w stronę Ezry. Thrawn strzelił w jego kierunku pociskiem ogłuszającym lecz w ostatniej chwili Schoyo skoczył wystarczająco wysoko by ominąć strzał który o mały włos nie trafił Ezry. Ten w ostatniej chwili odskoczył w bok.
- Ej! Uważaj jak...! - Nie dokończył bo musiał zrobić kolejny unik by uniknąć ciosu rudzielca a następnie wykonać fikołka w celu szybszego odsunięcia się od niego po czym szybko się odwrócił w jego stronę - Łoł! Spokojnie!
- Oddawaj - Warkną rudzielec
- Oddasz nam śrubki to my oddamy ci piłkę - Negocjował Ezra
- Haha! Nie ma tak łatwo! - Powiedział i rzucił się w stronę Ezry tak szybko że gdybym nagle go nie poderwała do góry za pomocą plecaka odrzutowego stracilibyśmy piłkę
- Ezra ogarnij się i uważaj! - Krzyknęłam na niego
- Przepraszam - Usłyszeliśmy strzały. To Thrawn strzelał do rudzielca pociskami ogłuszającymi. Strzelał na tyle szybko i celnie że Hinata nie mógł do niego podejść - Mówię to trochę z oporem ale on jest niesamowity - Stwierdził Ezra i z musiałam się z nim zgodzić
- To co robimy? Nowy plan? - Spytałam
- Chyba nie mamy wyboru - Stwierdził - Postaw mnie na ziemię, najlepiej jak najbliżej rzeki - Posłuchałem się go i zrobiłam jak prosił
- To jaki masz plan? - Spytałam
- Chyba go nie potrzebujecie - Powiedział jakiś głos z za moich pleców. Nie zdążyłam się odwrócić a zostałam popchnięta w bok i upadlam na ziemię a kątem oka dostrzegłam tylko rudą czuprynę
Ezra
Myślałem że będę mieć więcej czasu na przemyślenie planu. Okazuje się że w ogóle go nie miałem. W jednej sekundzie patrzę na Sabin a w drugiej patrzę na szeroko uśmiechniętego rudzielca który odpycha Sabin i pędzi w moją stronę. Nie wiedziałem co robić! Nie miałem czasu na nic! Nie mogłem skoczyć, zrobić uniku ani odeprzeć ataku! Gdy jego ręce sięgały już po piłkę odruchowo wyciągnąłem prawą rękę przed siebie i przymknąłem oczy spodziewając się że to nie wiele do i że zaraz zostanę powalony. Nagle usłyszałem jęk rudzielca a po kilku sekundach dźwięk mocno uderzenia ciała o ziemię. Otworzyłem oczy i spojrzałem na wprost i zaniemówiłem. Hinata leżał kilka metrów ode mnie cały obolały. Przez jakiś czas stałem w tym samym miejscu nie wiedząc co się właśnie stało. Z osłupienia wyrwał mnie widok Thrawna. Podbiegł szybko a zarazem ostrożnie do leżącego rudzielca i zabrał śrubki. Szybko podbiegłem do rudzielca razem z Sabin.
- Oj, nic ci nie jest? - Spytałem spanikowany - Przepraszam, ja nie wiem jak to.... się stało... ja... - Rudzielec odkaszlną próbując złapać powietrze
- Od.. oddaj pił.. piłkę.. - Wyjęczał i tak też zrobiłem
- Co z nim? - Spytałem
- Nic poważnego - Powiedziała Sabin - Będzie miał parę siniaków i ewentualnie guza ale nic po za tym - Zapewniła - Żadnych złamać czy poważniejszych uszkodzeń - Odetchnąłem z ulgą
- Całe szczęście
- No muszę przyznać że całkiem nieźle sobie poradziliście - Powiedział Who pojawiając się z Robinem i Feliksem znikąd
- Zgadzam się - Powiedział Robin a Feliks się tylko szeroko uśmiechną
- Czy to znaczy... - Zacząłem
- ...że... - Dodała Sabin
- ...zdaliśmy? - Dokończył Thrawn
- Ależ oczywiście że tak moi mili - Powiedział Who
- Ale nie musieliście tak Hinaty urządzać - Zauważył Feliks
- No właśnie Ezra co to było? - Spytał się z lekka zirytowany Robin a ja stałem teraz całkiem zakłopotany
- Ja... nie wiem - Powiedziałem - Naprawdę! - Who zaczął się nad czymś zastanawiać po czym zwrócił się do Robina
- Być może to jakaś jego zapomniana umiejętność - Stwierdził a Robin po paru sekundach przytakną
- W sumie to możliwe - Stwierdził pocierając brodę - Ale teraz nie będziemy się tym zajmować - Oznajmił - Toph! - Krzykną a po chwili przybiegła do nas niska czarnowłosa, ślepa dziewczynka o białej cerze w zielonych ubraniach - Zabierz Hinate do Lucy, niech się nim zajmie - Poprosił dziewczynkę
- Lucy jest teraz nieosiągalna - Powiedziała jakby znużona
- A to niby dlaczego - Spytał zły Robin
- Wiesz... - Zaczęła - Jakbyś widział w taki sposób jak ja to też byś wiedział że jej i Natsu przeszkadzanie w tym momencie było by bardzo... niestosowne - Przez chwilę wszyscy się zastanawiali co miała na myśli ale jej rumieńce na twarzy powiedziały nam o co chodzi. Teraz wszyscy, prócz Thrawna, spalili buraka
- Alle.. zaraz... co znaczy że widzisz inaczej? - Spytałem próbując zmienić temat
- Jak byś nie zauważył to jestem ślepa a widzę dzięki magii ziemi - Odpowiedziała zirytowana
- Aha
- No to nie mamy wybory, zabierz go do Rika, i tylko go nie budź bo znowu zacznie krzyczeć jakby go ze skóry obdzierali - Zdecydował Robin a ta tylko przytaknęła i zabrała Hinate ciągnąc go po ziemi a ten ciągle był przyklejony do swojej piłki - Natomiast wy marsz się umyć i widzimy się jutro z samego rana przed budynkiem głównym - Oznajmił a my bez słowa poszliśmy się odświeżyć i odpocząć. Dziś mieliśmy dość wrażeń a jeszcze mieliśmy mieć bitwę z jedzeniem szefa
- Boże ratuj - Jakimś cudem wspólnie wyjęczaliśmy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro