Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

intro: glith

006..

Prostym ludziom wydawałoby się, iż wiedzą wszystko o otaczającym ich świecie. Od czasu stworzenia zawsze byli w błędzie; zagubieni niczym w labiryncie potężnej Meduzy. Jak inaczej możnaby określić istoty o rozumowaniu gorszym niż nie jeden symbiot. 

Min Yoongi przebudził się w obrzydliwie jasnym pomieszczeniu. Potarł zmęczone powieki poczym podniósł się do pozycji siedzącej. Coś w jego żołądku mówiło mu, iż cokolwiek widzi jest kompletną iluzją. Obawiał się, iż jego nowe życie stało się idealną koncepcją na książkę nad którą ciągle pracuje Yixing. 

— Oh, już wstałeś, hyung? 

Yoongi zerknął w stronę Taehyunga, który wcinał krwistoczerwone jabłko bawiąc się przy okazji kredkami jakie leżały na dziecięcym stoliku. Chłopak burknął tylko coś pod nosem po czym rozejrzał się ponownie po całym pomieszczeniu. Odczuwał ogromny ból musząc znosić intensywny odcień bieli, jednakże samoświadomość wręcz rozkazywała mu, aby przypomniał sobie. Przypomniał o czymś co wydawałoby się, iż zżera go od środka. 
Był na przegranej pozycji. Walka z czasem, umysłem, strachem oraz duchem jaki tkwił w jego narządach. Nie czuł się sobą, nie miał pojęcia dlaczego obudził się koło jedynej osoby, której imię pamiętał lecz samej przeszłości już nie.

Miał wrażenie, iż dni mijały mu niczym w filmie. Siedział w jednej pozycji wgapiając się przed siebie, a za ogromnym oknem zanikała flora i fauna całego dzikiego lasu. 
Nie było ono mylne, oczywiście. Nie odczuwał potrzeb fizycznych. Jedyne co pobudzało go do funkcjonowania było zdanie jakie tkwiło mu w głowie od momentu otworzenia oczu: 

 Zdradziecki bowiem był ten, który pierwszy wyciągnął rozżaloną pięść w kierunku przeciwnika, stojącego na drugim brzegu życia.

Był tym, który miał wygrać czy przegrać?

— Haloooow. — Kim machnął ręką przed twarzą brata, jednak ten nie drgnął chociażby o milimetr. — Ziemia do Yoongiego. Przysięgam, jeśli nie dasz znaku życia to wcisnę ci w tyłek kabel od ładowarki.

Problem był taki, iż żaden z nich telefonu nie posiadał. Nie przeszkodziłoby to jednak młodszemu, który od dwóch dni kipiał taką energią oraz pewnością siebie, iż Min mógłby sobie przysiąc, że ten uległ zmianie. Nie wiedział tylko czy na lepsze czy gorsze. 

— Kim ja jestem? — Spytał w końcu drobniejszy.

Taehyung zamrugał powiekami nie do końca rozumiejąc co ten ma na myśli.

— To znaczy?

— Gdzie jestem. Kim jestem. Dlaczego tak wyglądam. Co to za szopka? — Warknął w jego stronę, jednak po chwili zreflektował się kiedy ten uronił pierwszą łzę. Potrząsnął głową, mając ochotę uderzyć nią o ścianę. Oczywistym było, iż swoje pragnienia spełni jednakże nawet sam on nie spodziewał się, że tak szybko. 

— Cholera.. — Mruknął pod nosem, łapiąc się za nasadę nosa. Coś było zdecydowanie nie tak, a fakt, iż nie potrafił zapanować nad tym co robi w danej chwili był przerażający. Zachowywał się tak jakby coś lub ktoś sterował jego ciałem, zaś umysł oraz usta stanowiły jego osobę.

Ściana w którą uderzył opadła, zaś większa część betonu posypała się na polanę za nią. Skąd miał w sobie tyle siły? Dlaczego nie czuł się bezpiecznie? Taehyung tylko złapał się za czarne włosy, jakby próbując uspokoić nadchodzący atak paniki zaś Miętowłosy opuścił cztery ściany w jakich tkwił kilka dób. Rozejrzał się, jednakże nic poza polaną oraz lasem nie był w stanie dojrzeć. Dopiero gdy zerknął za lewy róg budynku zobaczył małą chatkę. Czuł jak jego ciało próbuje uciec, zaś głowa znalazła się w innej sferze bólu. Nie mógł drgnąć, chociażby mięśnie pracowały same bez intencji w tamtej chwili po prostu zamarzły. 

— Witaj, Yoongi. 


Tymczasem rudowłosy mężczyzna spędzał czas w ukryciu, będąc przywiązanym łańcuchami do ściany w obrzydliwie zapuszczonej piwnicy. Miał na oczach szarą opaskę, zaś jego ręce okryte były otarciami od prób wyrwania się z kajdan oprawcy. Klękał w bezruchu, co jego kompan zaprzestał komentowania po kilku dniach. 

Park Jimin miał swój cel.

Park Jimin stał się wędrowcą umysłu, który jako jedyny mógł kontrolować.

Park Jimin próbował uratować komuś życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro