do trzech razy sztuka
[pogadanka o mnie, wattpadzie i naszej małej rocznicy. nie interesuje cię całokształt — nie zmuszaj się do czytania. also jeśli znamy się w rzeczywistości zachowaj to dla siebie lub nie czytaj ]
dzień dobry, dobry wieczór.
może nie całkowicie dziś, ale w niedalekich dniach miną trzy lata od kiedy zaczęłam prowadzić konto na wattpadzie. jak wszyscy wiemy, bywało różnie. bardzo różnie. chciałabym być w stanie prowadzić je tak idealnie, ale sam wattpad nie daje ku temu możliwości, rozpuszczając dane osób, które mu zaufały. jednakże nie będę wracać do tego, co się ostatnio działo, bo już sporo o tym powiedziano.
dygresja — czy wy tez nie lubicie pomarańczowych żelków?
przez te trzy lata sporo się zmieniło, czy to jeśli chodzi o prowadzenie konta, moje pisanie czy to o mnie. mam wrażenie, że wciąż nie składam słów na tyle dobrze, na ile bym tego chciała. wciąż jednak nie jest to poziom gorszy od...
...właściwe to sama nie wiem czego.
to była dość długa droga i ciekawa przygoda. zawsze, gdy coś się waliło, pozostawał mi wattpad. ostatnio nie ma shotów z sherlocka, wiecie czemu? bo to tam pakowałam wszelkie nagromadzone uczucie smutku i pozostałe negatywne chwile. pewną nostalgię. z jednej strony to dobrze, z drugiej zaś rzadziej piszę już shoty.
dziękuję każdemu, kogo tutaj poznałam. z kim przyszło mi rozmawiać ale i tym, którzy nie śmiali się, gdy pokazałam im to, co tworzę.
nawet nie wiem, jak ubrać w słowa to wszystko. ostatni rok był nierówny. wiem, że często znikałam na długie tygodnie bez odzewu. czegokolwiek. wmawiałam samej sobie, że coś napiszę. ostatecznie jednak kończyłam wpatrując się bez uwagi w filmy na YouTube, które nawet mnie nie interesowały. nad zawieszonym w dłoni długopisem, z którego już zapomniałam jak się korzysta, by robić coś innego niż żmudnie przepisywać notatki. nad literami, które nie chciały się składać i łzami w oczach.
nie mogę ukrywać, że olałam wszystko, co kochałam. rzadziej czytałam, pisałam i rysowałam. może trochę przygniotła mnie nowa szkoła, ludzie, a przede wszystkim brak przyjaciół w ławce obok...
hej, dlaczego w ogóle to pisze? bo, może zabrzmi to jak najgorszy tani cytat, chce pokazać, że po burzy zawsze wychodzi słońce.
powoli się odnalazłam. przez jakiś czas sama nie wiedziałam kim jestem, czułam się nic nie warta, a teraz wiem, że nikt nie powinien tak myśleć. nawet nie wiecie, jak dziwnym jest, gdy ktoś zwraca uwagę na to, że częściej się uśmiechacie. że jesteście inni. polubiłam siebie. polubiłam kolor żółty, którego nigdy nie lubiłam. pozbyłam się większości czarnych ubrań, a z kawy przerzuciłam się na zieloną herbatę [ polecam ].
ostatnio nawet zaczęłam pisać regularnie. pisać i nie bać się, że zostanę zjedzona przez innych. zaczęłam po prostu żyć, co polecam każdemu. czasem nie warto zatrzymywać się na chwile w tumanie czarnych myśli, bo z czasem można się zagalopować i zostać w nich na dużo dłużej...
pamiętajcie, że wszyscy macie w sobie coś pięknego, jedynie należy to dostrzec. nie bójcie się samotności, nie zatracajcie się, a po prostu kochajcie. może uznacie to za zbędny bełkot, ale przecież nikt nie każe wam się do niego stosować. nie jestem psychologiem, a tym bardziej psychiatrą, ale nie odbiera mi to umiejętności słuchania. jeśli kiedyś ktoś poczuje potrzebę się wyżalić, po prostu pogadać — jestem. czasem łatwiej jest zwrócić się do obcej osoby z internetu niż najbliższych nam osób. ponad to podobno wysyłam dobre memy, więc czemu nie?
po raz kolejny dziękuję za stworzenie tego miejsca
— Joanna Jadwiga
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro