Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

      Byłem zmęczony, znudzony swoim dość długim życiem. Ciągłe zaspokajanie głodu może i było interesujące, ale dwieście lat temu, kiedy dziewice łatwo było znaleźć a jej energia starczała i na pół roku. Westchnąłem, spoglądając na Chrisa. Nie wiem czemu dałem się zaciągnąć do świata ludzi i do tego do host clubu w Japonii! Gdyby nie fakt, że jestem głodny, to nigdy bym tu z nim nie wszedł. Lubię szukać, uwieść ofiarę a następnie powoli wysysać z niej tę energię.. Tylko, że ostatnio dość trudno o odpowiednią " partię". Może powinienem pójść za radą Sebastiana i spróbować z kimś z mojej rasy. Niby zaspokaja, jednak na dość krótko, bo raptem na trzy dni, maksymalnie. Znów westchnąłem upijając łyk sake. Spojrzałem na kobiety siedzące po moich bokach. Tyle w nich botoksu ile we mnie seksapilu. Nagle wstałem, uroczo je przeprosiłem i skierowałem się do łazienki. Może by tak zostawić blondyna a samemu udać się na polowanie? Mimowolnie oblizałem wargi, wychodząc i wracając do towarzysza. Powiedziałem coś banalnego, że niby z rana mam pracę po czym wyszedłem z klubu. Wreszcie mogłem wyprostować kości i z zadowoleniem ruszyłem przed siebie. Na dworze panował przyjemny, wiosenny chłód. Poprawiłem grzywkę, która zasłaniała moje jedno oko, po czym w moje nozdrza uderzył przyjemny, podniecający zapach. Aż ślinka napływa do ust! Znów oblizałem wargi, pozwalając prowadzić się instynktowi. Po kilku minutach dotarłem do parku a następnie do strasznie oddalonego miejsca. Wręcz idealnie. Z łatwością będę mógł ją zahipnotyzować , uwieść, upoić swoją osobą, odebrać tę ważną i smakowitą cnotę, oraz się najeść. Do tego ona będzie mieć niezapomniane doznanie, którego nie zapomni do końca życia. Do tego widok, nadaje romantycznego nastroju. Noc, spokojny szum rzeki, piękne, gwieździste niebo, delikatny wietrzyk a to wszystko ukryte za drzewami kwitnącej wiśni...

- Yuuko... Zza ile będziesz?- usłyszałem MĘSKI głos. Zesztywniałem. Czyżbym się pomylił? Znów skupiłem się na moim węchu. Wyczułem tylko tę nieziemską woń.. Aj Victorze. Czemu od razu nie sprawdziłeś płci? Chociaż płeć to nie żaden problem, w końcu żeby życie miało smaczek raz dziewczynka, raz chłopaczek. Tylko problem pojawia się  wtedy gdy mężczyzna jest tym dominującym. Bez ryzyka nie ma zabawy Victorze, pomyślałem i wszedłem do tego azylu. Ujrzałem mężczyznę na oko niższego ode mnie o głowę, drobnej postury z bujnymi, czarnymi włosami. Ciekawe jak wygląda twa twarz króliczku. Wysłuchujesz dalej czegoś przez telefon, po czym zrezygnowany zwieszasz głowę i odwracasz się w moją stronę a ja wiedziałem, że ten niewinny zwierzaczek będzie mój. Chyba mnie nie zauważył lub nie wyczuł mojej osoby, bo dosłownie wpadł na mnie. Musiałem powstrzymać uśmiech bijący mi się na usta, na widok jego rumieńca oraz zmieszania przeplatanego z zachwytem w oczach.

- Jesteś przepiękny.- wyszeptał na co się zaśmiałem.

- A ty bezpośredni. Ale dzięki za komplement,chyba. Poza tym do faceta bardziej pasuje seksowny.- puściłem mu oczko na co jeszcze bardziej się zarumienił, odsuwając ode mnie.Nie powiem, ale zabrakło mi jego ciepła.

- Pprzepraszam..-wyjąkał patrząc w dół. Oj skarbie lepiej tam nie patrz bo to może skończyć się źle. Jaka szkoda, że instynkt nie pod powiada mi czy jesteś dominujący. Cicho westchnąłem, poprawiając włosy oraz powstrzymując uśmiech cisnący mi się na usta. Już dawno nie było w moim życiu żadnej atrakcji przy polowaniu. Dyskretnie oblizałem wargi, rozglądając się za tematem do rozmowy.

-Robisz zdjęcia?- króliczek spojrzał na mnie speszony, na co uśmiechnąłem się przyjaźnie. Widziałem w jego oczach fascynację moją osobą, co oznaczało iż przynęta została chwycona.

-Nnie! Tto znaczy tak! Tto znaczy..-mówił gestykulując rękoma.Zachichotałem i pociągnąłem go w stronę jednego z drzew. Och jak ja bym chciał cię pod nim rżnąć króliczku..

- Spokojnie. Tak poza tym, Victor.

- Yyuuri, miło mi.- mruknął ściskając moją dłoń. Po moim ciele przeszedł dreszcz podniecenia oraz głodu.Spokojnie Victor. Pośpiechem niczego nie zdziałam a gwałty nie są zbyt sycące.

- W takim razie Yuuri, po co ci ten aparat?

-Eto...- podrapał się po karku, czerwony na policzkach. Chciałbym sprawić by całe twoje ciało było przyozdobione czerwonymi śladami. Śladami moich zębów. Victor, idioto opanuj się! Bo spłoszysz króliczka.- Mmiałem w planach rrobienie zdjęć, alle znajomi którzy mieli mi pozować są na.. rrandce.

- A robisz to dla przyjemności?- ten znów na mnie spojrzał. Nie powiem, że chce zobaczyć głód podniecenia w jego brązowych oczach.

- Em..jestem studentem.- trochę mnie zaskoczył. Młodo wyglądach Yuuri.Myślałem, że jesteś uczniem liceum.

- To ile masz lat?

-Dwadzieścia a ty?- oj skarbie gdybyś wiedział to byś się załamał. Dwa tysiące czterysta siedemnaście lat to duużo.

- Dwadzieścia cztery.

- Tteż studiujesz?- spytał trochę pewniej.Brawo! Okazuje jawne zainteresowanie, więc jest dobrze.

- Już po. W Rosji jest inny system.- nie kłamałem. Przez tyle lat zwiedziłem tyle uniwersytetów, że mógłbym wykłócać się z obecnymi uczonymi. Poza tym nic nie pobije średniowiecznych kobiet.Aż wracają wspomnienia...

- A mmożna wiedzieć co studiowałeś?-kiedy króliczku? Ostatnio to chyba znów była medycyna.

-Medycyna. A dokładniej to jestem profesjonalnym masażystą.-puściłem do niego oczko. Oj Yuuri wydajesz się być spięty. Zwieelką przyjemnością cię rozluźnię. Dyskretnie spojrzałem na jego ciało. Powoli się rozluźniał w moim towarzystwie, więc jest dobrze. Chłopak ubierał się skromnie i trochę na takiego.. hm jak to teraz młodzież mówi? A no tak! Kujonka! Jego wzrok skupiony był na aparacie, delikatnie przygryzał wargę, na co musiałem się poprawić. Dlaczego teraz zauważyłem te kuszące usta?! Dobra Victor spokojnie, jeden zły ruch a stracisz ofiarę. Nagle spojrzał na mnie niepewnie, potem znów na aparat i powrócił do mnie.Jeszcze bardziej zacisnął na wardze swoje zęby a a powstrzymywałem jęk oraz chęć rzucenia się na niego. Do tego nie ułatwiało mi tego jego zapach! To chyba kolejny, nieudany żart od Boga... Błagam,do jasnej, kurwa cholery przestań miętolić tę wargę bo cię zgwałcę!

- Em.. Victor bo.. mmam pytanie.- nareszcie uwolniłeś wargę i uratowałeś się przede mną.. Ale tylko na razie.Zachęciłem go uśmiechem by mówił dalej.- Mmasz dziś czas?- dla ciebie? Zawsze.

- Mam. A co?- ten znów przygryzł wagę na co moje spodnie zrobiły się ciasne.

- A czy.. pozwolisz mi.. em zzrobić sobie zdjęcia?

- Pytasz czy zostanę twoim modelem?- ten niepewnie przytaknął.- Nie ma problemu. Ale mam pytanie. Te zdjęcia będą dla ciebie czy na zajęcia.

- Nna zajęcia...

-Rozumiem.- wstałem z trawy, otrzepując spodnie w podniecający sposób. Jak to mówią cel uświęca środki.- W takim razie co dalej panie fotografie?- spytałem, odwracając się i oblizując wargi. Na jego twarzy pojawił się rumieniec, lecz szybko wstał podchodząc do mnie. Nic nie powiedział, tylko pociągnął mnie bliżej rzeki.

- Mmógłbyś usiąść dokładnie w tym miejscu inie ruszać się, dobrze?- przytaknąłem siadając i czekając na dalsze instrukcje. Cofnął się do tyłu o dwa kroki, zrobił z dłoni a la „ramkę" i patrzył przez nią na mnie. Przypomniałem sobie czasy gdy spotkałem Leonarda da Vinciego, gdy był zaledwie szesnastolatkiem. Był z niego interesujący kochanek. A jak smakował! Mhmm... Aż ślinka napływa do ust. Ciekawe jak ty smakujesz mój drogi. Przysunąłeś się bliżej mnie, dotykając i ustawiając po czym znów się na mnie patrzysz i z lekkim uśmiechem sięgasz po aparat robiąc zdjęcia. Co jakiś czas podając instrukcję oraz inaczej ustawiając.....

****

- Tak więc widzimy się jutro?- spytałem wyciągając telefon. Przytaknął wymieniając się ze mną numerami.

- Mhm.Jak coś to napiszę.- powiedział z uśmiechem. Po trzech godzinach rozmawiania i robienia zdjęć rozluźnił się. Ruszyliśmy w stronę wyjścia z parku. Akurat opowiadał o tym jak zainteresował się fotografią. Jego oczy lśniły gdy tylko o tym mówił. Oj maleńki,niebawem te oczy będą lśnić gdy przypomnisz mnie sobie. Naszą rozmowę przerwały dźwięki naszych telefonów. Posłałem mu w tym samym momencie co on przepraszający uśmiech i odebrał, a ja zrobiłem to samo.

- „ Vitya gdzie jesteś?"- nie no naprawdę brak ci wyczucia czasu Chris. Postanowiłem przejść na hiszpański,bo jednak wolę nie ryzykować.

- Mogę wiedzieć czego dusza jęczy?

- „ Bardzo kiepski żart. Ale załapałem. Miłego polowanka."- i się rozłączył a ja spojrzałem na Yuuriego.Jeszcze rozmawiał. Lecz po chwili i on skończył a my zbliżyliśmy się do wyjścia z parku. Musiałem powstrzymać warknięcie, bo właśnie za chwilę miała się skończyć moja przygoda z nim nadzień dzisiejszy. Chłopak spojrzał na mnie a w jego oczach ujrzałem smutek. Tak! Działam na ciebie skarbie! Dotarliśmy do wyjścia z parku i posłałem mu uśmiech. Na jego twarzy pojawił się rumieniec. Przysunąłem się bliżej niego i złożyłem pocałunek na lewym policzku. Mmm... Ależ on bosko smakuje.

-Kolorowych snów Yuuri. Do jutra.- wyszeptałem mu do ucha, widząc jak jego ciało sztywnieje. Reagujesz na mnie skarbie. Jego rumieniec się powiększył, znów przygryzł wargę. Mój drogi jeśli nie przestaniesz to obiecuję, że zaciągnę cię do ciemnego zaułka i zgwałcę.

- Ddobranoc Victorze.- mruknął odwracając się i miał już ruszyć przed siebie, jednak znów na mnie spojrzał.-Mmoże chcesz zzjeść ze mną ramen?- działam na ciebie króliczku,oj działam. Z niecierpliwością mi się przyglądał, więc z uśmiechem otoczyłem go ramieniem.

- W takim razie prowadź.-powiedziałem z radosnym uśmiechem. Odpowiedział mi tym samym,ciągnąc w tylko sobie znaną stronę. Znów rozmawialiśmy, lecz tym race o miejscach, które zwiedziliśmy lub chcielibyśmy zobaczyć. Szczerze? Chciałbym go zabrać do Egiptu za czasów Kleopatry. Ciekawe czy by mu się spodobało, bo on w tamtejszych strojach by wyglądał cholernie seksownie... Tylko jak ty wyglądasz bez ubrań króliczku? Mogę mieć milion wyobrażeń, jednak prawdę pokarzesz mi tylko ty. Dyskretnie oblizałem wargi, a ty nagle umilkłeś. Zatrzymujemy się przed przepełnioną budką z napisem „Ramen". Zerknąłem na ciebie, a ty patrzysz w ziemię.

-Bardzo przepraszam. Ale to jedyna budka całodobowa z ramenem w tej okolicy.

- Nie ma sprawy. Widać, że nie tylko nas wzięło na ramen.- powiedziałem z delikatnym uśmiechem.

- Mimo to na prawdę przepraszam.

-  Niby za co? Przecież przyszłości nie widzisz... Jednak tym ramenem to narobiłeś mi smaka.- mruknąłem na co podrapał się po karku.

- A co powiesz na ramen ze sklepu. Byśmy mogli go zjeść u mnie... Oczywiście do niczego cię nie zmuszam czy coś..

- Z wielką chęcią. W takim razie prowadź.- powiedziałem, mocniej ściskając jego ramię, na co jego policzki stały się czerwone. Zaśmiałem się w duszy, widząc jego zdenerwowanie. Ruszyliśmy znów w tylko jemu znaną stronę. Po piętnastu minutach dotarliśmy do małej kamienicy. Weszliśmy do środka, udaliśmy się na drugie piętro a po chwili zostałem wpuszczony do jednego z mieszkań. Czy nawet numer twojego domu musi być dwuznaczny. Ale 69 jest moją ulubioną pozycją i z chęcią cie jej nauczę króliczku. Rozejrzałem się po mieszkaniu, gdy ty uciekłeś do małej kuchni. Czuć było iż należy ono do studenta. Wszędzie walały się książki, notatki, sprzęt do aparatu oraz fotografii jak i zdjęcia. Niezliczona ilość zdjęć oraz szkiców. Zdjąłem buty, wchodząc do salonu i przyglądając się zdjęciom. Przeważnie była to natura bądź zwierzęta, jednak na tych leżących na kanapie znajdowała się para. Było widać jakie uczucia chce przekazać fotograf na tym zdjęciu. Czy to znaczy iż to ona jest wybranką twego serduszka kruszynko? No nie na długo. Po chwili dało się wyczuć przyjemny aromat roznoszący się po mieszkaniu, więc skierowałem swoje kroki w stronę kuchni. Yuuri posłał w moją stronę niepewny uśmiech, podając kubek z jedzeniem. Chwyciłem za niego pewnie, specjalnie muskając delikatnie jego palce, po czym wziąłem pałeczki i czekałem aż się otrząśnie. Chwilę mu to zajęło jednak, gdy już się ogarnął zaprowadził mnie do salonu. Przeprosił za ten bałagan, położył jedzenie na stoliku od kawy i dosłownie w ekspresowym tempie bo raptem w trzy minuty ogarnął podłogę, kanapę oraz stolik. Zagwizdałem z podziwu, siadając obok niego na kanapie. Znów powróciliśmy do rozmowy o fotografii a raczej o pasjach. Znów nie wiedziałem co powiedzieć gdy tak ufnie mnie zapytałeś o moją. Erotyczne sytuacje? Seks? Szybko jednak palnąłem, że poezja. Po chwili uzmysłowiłem sobie, że to nie jest kłamstwo.

- A mógłbyś coś mi wyrecytować? Oczywiście nie musisz jeśli nie chcesz.- powiedział od razu zaczynając się interesować swoim jedzeniem. Zachichotałem, jednak odłożyłem już pusty kubek. Zamknąłem oczy, odchylając głowę do tyłu na oparcie i nawet na niego nie patrząc zacząłem.

- Czy wiesz co znaczy zgrzeszyć? Zgrzeszyć tak by nie móc otrzymać żadnego wybaczenia? Tym grzechem jest pycha, która tkwi w sercach nas wszystkich. Pragnienie bycia najważniejszym, świadomość iż jest się kimś wyjątkowym a reszta świata to jedynie twe sługusy. Czas, Bóg, wiara czy inne wartości nie mają znaczenia, bądź są na dalszym miejscu. Na pierwszym miejscu musimy być my. Egoiści niewiedzący co tak naprawdę znaczy żyć...- spojrzałem na niego.- Może być?- nastała cisza. Yuuri odłożył swoje chyba już puste jedzenie i... zaczął mi klaskać ze łzami w oczach. Zaskoczyłeś mnie króliczku.

- To było przepiękne Victorze.

- Bez przesady, wymyślane na szybko... A może ty coś spróbujesz?- spytałem pochylając się nad nim. Przełknął ślinę a na policzkach pojawił się rumieniec. Oblizałem wargi, zbliżając się do niego. Znów przygryzł dolną wargę, na co jęknąłem.

- Jezu Yuuri, jeśli jeszcze raz przygryziesz tę wargę nie wiem co ci zrobię.- wychrypiałem a mój oddech owiał jego twarz. Słyszałem jak jego serce przyśpiesza, jak przełyka ślinę i tym razem to on oblizał wargi.

- W ttakim razie może chce byś mi coś zrobił..- wyszeptał cały czerwony a w jego oczach widziałem podniecenie. Zaśmiałem się w myślach. Widać iż w końcu mamy prawidłowe reakcję na Inkuba. Przysunąłem się jeszcze bliżej twojej twarzy, uśmiechając uwodzicielsko. Zdjąłem twoje okulary i złożyłem na twych ustach delikatny pocałunek. Twoja reakcja była idealna. Pogłębiłeś pieszczotę, mrucząc w moje usta. Nie przerywając pocałunku, położyłem twoje okulary na stoliku od kawy a następnie skupiłem całą swą uwagę na tobie króliczku. Smakowałeś nieziemsko, wręcz niebiańsko. Położyłem dłoń na twoim policzku, drugą wplotłem w twoje włosy a językiem prosiłem o pozwolenie, które otrzymałem. Przejechałem językiem po twoim podniebieniu, na co odpowiedziałeś delikatnym muśnięciem mojego języka swoim. Poczułem jak po moim ciele przechodzi dreszcz, jednak różniący się od typowego, wywołanego poprzez podniecenie. Odsunąłem się od ciebie przerywając pocałunek i doznałem szoku. Po twojej twarzy widziałem iż także w nim byłeś.

- Jesteś ANIOŁEM?!

- Jesteś INKUBEM!?

Od autorki: Witam was moje robaczki! Powracam po przerwie z nowym opkiem, które dedykuję pewnemu diabełkowi ;) Mam nadzieje, że was jakoś zaciekawiłam oraz liczę na waszą opinię co do tego.

Ps. Jak wam się podoba okładka?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro