Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ni

- Jesteś okropny.- powiedział Yuuri powstrzymując łzy.

- Dziękuję za komplement. Ale wiesz im bardziej mi słodzisz tym szybciej się mnie nie pozbędziesz. Powiedziałem ci. Dam ci spokój jeśli się tobą znudzę, a puki co nie mam na to ochoty.

- Zostaw mnie po prostu w spokoju. Przecież nie potrzebujesz jeść tak często! Jeden stosunek starcza wam na trzy miesiące a ty w ciągu jednego miesiąca musiałeś pieprzyć mnie prawie że codziennie?!

- Wiesz, a czemu dzieci jedzą prawie że codziennie słodycze chociaż ich tak często nie potrzebują? Bo są smaczne i chcą je jeść. A jak chce jeść to jem.- mruknąłem przyglądając się jego zdjęciom.

- Mogę wiedzieć co ty tu jeszcze robisz? Zjadłeś więc możesz już wyjść.

- Oj to boli skarbie. Ja tu chce zbudować lepsze relację a ty mnie tak traktujesz?

- Lepsze relacje? Ach no tak! Przecież, jeżeli twoja ofiara się w tobie zakocha jej smak jest o wiele lepszy, zgadłem?

- Bingo kwiatuszku. Ale to nie wszystko...

- Więc?

- Więc ci nie powiem. Zgadnij, to będzie ciekawsze nie uważasz Yuuri?- ale oczywiście wątpię byś to zgadł. Już nie jeden geniusz swoich czasów próbował to uczynić ale najciekawiej było u Davida. Jego reakcje podczas tej naszej zabawy...

- Co powiesz na małą grę?- spytał przerywając moje rozmyślania.

- Słucham.

- Zagrajmy w poszukiwanie skarbów. Gdzieś na ziemi znajduje się druga połowa tego medalionu. Jeśli uda ci się go znaleźć w ciągu tygodnia, będziesz mógł zażyczyć sobie czego tylko będziesz chciał a ja spełnię to. Jeśli ci się nie uda i nie przyniesiesz do mnie drugiego fragmentu wtedy po prostu pozwolisz się zabić. Co ty na to?

- Interesujące. W takim razie proszę się przygotować na bycie moim wiecznym "kochankiem" panie Katsuki.

- W takim razie zaczynając od następnego poniedziałku masz tydzień na znalezienie i dostarczenie skarbu do mnie.

- Niech będzie.- wyciągnąłem w jego stronę dłoń, którą chwycił w pewny uścisk. Odwzajemniłem go posyłając mu pewne siebie spojrzenie. Nie mam zamiaru tak szybko przegrać panie Katsuki. Już chciał puścić moją dłoń jednak przyciągnąłem go bliżej siebie, zatapiając się w jego ustach. Pogłębiłem pocałunek a ten dalej się bronił, opierał, powstrzymywał. To było słodkie i jeszcze bardziej mnie nakręcało. Przerwałem tę pieszczotę po czym ucałowałem jego czoło czym kompletnie go zaskoczyłem. Na widok jego miny zachichotałem puszczając oczko i nachylając się nad nim.

- Nie martw się. Nic ci nie zrobię. Na razie. Wyczekuj mnie króliczku.- pocałowałem go w lewy policzek po czym wyszedłem jak cywilizowany człowiek  czyli przy pomocy drzwi. No bo ile razy można używać mocy? A potem ludzie myślą, że kogoś tam przetrzymuje.. Chociaż, to nawet nie byłby taki głupi pomysł. Ale to zostawmy na później. Szybko opuściłem kamienicę po czym ruszyłem przed siebie spoglądając na pomarańczowe niebo. Nie ważne jak długo bym spoglądał w niebo ono zawsze mnie zaskakuje. Nigdy nie jest takie samo, coś musi być inne, unikatowe, nietypowe. Wsadziłem dłonie do kieszeni spodni, radośnie pogwizdując skierowałem swoje kroki do tego samego parku, w którym wszystko się zaczęło. Chłopak miał cholernie dużo zdjęć z tego miejsca. Wziąłem porządny wdech, rozkoszując się przyjemnym zapachem dziewictwa. Oblizałem dyskretnie wargi po czym udałem się do tego samego miejsca, w którym go po raz pierwszy spotkałem. Przez całą drogę czułem na sobie pożądające spojrzenia kobiet, jednak jedyne co im dawałem to puszczone perskie oczko. Nikt za mną nie szedł, nie zaczepiał, tylko na mnie patrzył. Uśmiechnąłem się dyskretnie, po czym skierowałem swoje kroki do miejsca gdzie po raz pierwszy spotkałem pana Katsukiego. Byłem tu sam. Nikt się nie kręcił, może nawet nie wiedzieli o tym miejscu? Zachichotałem, siadając pod drzewem i spojrzałem w niebo.

- I co powiesz starcze? Zabrałem ci jednego z twoich i tak szybko nie oddam.- zgiąłem nogę w kolanie, po czym oparłem się o drzewo a rękę ułożyłem na nodze. Nie powiem ciekawe dałeś mi zadanie króliczku, jednak coś czuję, że jak mi je dawałeś to nie brałeś pod uwagę tego, że na pewno je wykonam. Oj nie doceniasz mnie aniołku. Mimowolnie ujrzałem przed oczami nasz ostatni stosunek. Widok ciebie spętanego sznurem oraz spoconego był cholernie pobudzający. Poczułem jak mój głód rośnie. A niby powiedziałem, że nic ci na razie nie zrobię. Westchnąłem po czym cała atmosfera naokoło mnie stała się ciężka, mroczna i zabójcza. Gwałtownie wstałem lecz nie udało mi się zrobić uniku. Zostałem przyszpilony do drzewa o które chwilę temu się opierałem. Przełknąłem ślinę.

- Shi. Cóż za miła niespodzianka. Ty także na polowaniu?- spytałem spokojnym głosem, a raczej miałem nadzieje że tak brzmi. Czerwonooka spojrzała na mnie groźnie.

- Victorze wiesz co mnie tu sprowadza. Złamałeś zasady i spotka cię za to kara.- powiedziała chłodnym i opanowanym głosem. Po moich plecach przeszły dreszcze. Jej drobna dłoń ciaśniej zacisnęła się na moim gardle a po chwili przeniosła nas do mieszkania króliczka.

- Czy ja ci czegoś nie mówiłem?! Masz tu nie przy...- przerwał gdy tylko nas zobaczył. W drugiej dłoni Shi pojawił się bicz, którym złapała Yuuriego i jednym, zdecydowanym ruchem przyciągnęła do siebie, po czym powaliła go na podłogę. Jej stopa znalazła się na jego głowie a pazury przebiły moją skórę.

- Nie martwcie się. Zginiecie szybko i bezboleśnie....


Od autorki: Nie bijcie, mordujcie lub torturujcie! < na wszelki wypadek chowa się za Kuroo> To jest drugi i ostatni rozdział tego opka, bo jednak nie czuję się już w nim tak dobrze jak na samym początku. Ale dałam trzy notki, jak wcześniej mówiłam... Tylko no nie mordujcie za zakończenie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro