Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40

Biały śnieg, wcale nie był biały, a przede wszystkim nie był śniegiem. Na budynku obok znajdował się wielki napis "krematorium".

- Kurwa, kurwa, kurwa, a ja to zjadłem! - Zaczął, wycierać swój język palcami.

Leżące sterty śniegu, a raczej popiołu, tak naprawdę przykrywały rozkładające się ciała i szkielety poległych tu wojowników lub czegokolwiek co tu wyzionęło ducha.

- Co to za miejsce? - zapytał pomarańczowo włosy Jimin.

- Z tego co czytałem opis, jest to miejsce połączenia wszystkich koszmarów - odpowiedział mu RM, który dopiero co zalogował się do gry - cokolwiek to znaczy.

- Aha, ale czekaj, to był jakiś opis? Czemu mi o tym nic nie wiadomo?

- Bo jesteś strachajło Jimin i wolałem uniknąć niepotrzebnej paniki - powiedział beznamiętnie chłopak.

Jimin już otworzył usta, żeby rzucić jakąś ripostą, ale równie szybko je zamknął, gdyż nawet on uważał, że to prawda.

- O chłopaki, wszędzie was szukam, co za pojebany świat. Byłem w jakiejś krainie węży.

- Że kurwa czego? - krzyknął przestraszony J-Hope.

- A... No... Jakieś gumowe węże - wymyślił na poczekaniu V. - Ale, ale, patrzcie! Nowe ciuszki!

W tym samym momencie pojawili się ostatni członkowie teamu BTS - Suga i Jin.

V wręczył wszystkim podarunek z nowym uniformem, jak okazało się, była to czarna jeansowa kurtka z nadrukowanymi nickami. Niby nic nadzwyczajnego, ale w oczach graczy pojawiły się niewielkie łzy. Każdy po kolei założył nowe ubranie i dopiero teraz wyglądali jak prawdziwa drużyna. Może nie byli zbyt dobrymi zawodnikami, ale na pewno byli jedyni w swoim rodzaju.

Od teraz dumnie przechodzili się po ulicach nieznajomego miasta, które spowijał mrok.

Kraina, którą widział na początku J-Hope, w żadnym aspekcie nie przypominała już tego samego miejsca. Biel zmieniła się w czerń. Spadające płatki w popiół z palonych ciał. Króliko-lis w krwiożerczą bestię, która gustowała w krwistym mięsie, a nie jabłkach. Dźwięki skrzypiącego śniegu, to tak naprawdę odgłos łamanych pod ciężarem kości. Z czarnych zaciemnionych zaułków wyłaniały się bliżej nieokreślone postaci, wyglądające początkowo jak czarna smoła, jednak z czasem zamieniały się w potwory. Tak jakby wszystkie lęki i koszmary znalazły się w jednej symulacji.

- Nie rozumiem - zdziwił się Jimin - kiedy zacznie się turniej?

- Jutro - odpowiedział mu jak najbardziej poważnie Jungkook - to tylko przedsmak jutra.

W nowym turnieju nie było żadnych zasad, wszystkie ruchy były dozwolone. Zasadzka, pułapka, gra w drużynie lub samodzielnie. Jedno życie, jedna śmierć. Wszystko albo nic.

Ale jak poradzi sobie nasza grupka chłopaków? Zdecydowanie nie będzie to łatwa rozgrywka, ale na pewno dostarczy im wiele radości, a przynajmniej mają taką nadzieję. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro