Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

- Tu jesteście! - RM podszedł do dwójki wraz z Jinem. Szatyn ewidentnie obrażony trzymał swój karabin obiema rękoma, obejmując go. Rozglądał się po obiektach znajdujących się dookoła. Gra, jak i to miasto było raczej w ciemnych zimnych kolorach. Inaczej to sobie wyobrażał. Nie lubił surowych odcieni, które dodawały grozy. - Gdzie Jimin, Suga?

- A co ja jestem jego matką? Nie wiem. - Wyprostował się i skrzyżował ręce na piersi, gdy zobaczył gdzie, patrzy się chłopak.

- Urocze.

- Spieprzaj. - Zakrył swoje uszy dłońmi i uciekł wzrokiem na swoją broń.

- Jezu szukałem Was wszędzie! Czemu ta mapa jest taka wielka? - Do grupy dołączył pomarańczowo włosy Jimin. - Na szczęście dostrzegłem uszy! - Wskazał ręką na głowę chłopaka.

- Nie jest wielka, tylko masz krótkie nóżki. - Odgryzł się Suga.

Patrzyli na siebie wrogim wzrokiem, aż pomiędzy nimi można było dostrzec pioruny spowodowane wysokim napięciem.

- Meh. Kiedy zaczynamy? - zapytał obojętnie Suga spuszczając wzrok w dół. Zrezygnował z walki na spojrzenia z Jiminem.

- Czekamy jeszcze na Jungkooka i J-Hope - odpowiedział mu V i uruchomił przed głowami chłopaków zaproszenie do grupy. - Dołączcie. Dzięki temu już się nie zgubimy w tłumie.

Wszyscy zgodnie zaakceptowali zaproszenie i na mapie od razu mogli dostrzec znaczniki ze swoimi nickami.

Cała mapa była naprawdę ogromna, oprócz głównego miasta, które samo w sobie było niewyobrażalnie wielkie, były jeszcze inne krainy, gdzie odbywały się różne instancje.

V nerwowo podrygiwał nogą, nie mogąc doczekać się, aż dołączy do nich reszta i wreszcie będą mogli zacząć grę. Przez myśl przeszło mu nawet, że może zrezygnowali ze wspólnej rozgrywki.

- Sorry za spóźnienie chłopaki, ale J-Hope nie mógł nic ogarnąć. - Jungkook przeczesał swoje brązowe włosy ręką i spojrzał na towarzysza.

- Mówiłem, że nic nie ogarniam! - wykrzyczał zdyszany J-Hope i zmarszczył nos.

- Nie ważne-e - przeciągnął V niecierpliwie i zaprosił resztę do grupy. - Po prostu bawmy się dobrze!

Automatycznie zostali przeteleportowani do pola, gdzie miał odbyć się pojedynek. Mapa rozgrywki została wybrana losowo. Dostali postapokaliptyczne miasto. Ruiny z wysokimi zniszczonymi biurowcami, dookoła gruzy, powalone drzewa i wraki samochodów. Jedynie brakowało tu chodzących zombie. Dla nowej niedoświadczonej grupy ze słabymi graczami, taka mapa była jedną z lepszych. Dużo miejsc do ukrycia oraz całkiem sporo wolnej przestrzeni na ulicach do walki na krótki dystans.

-Wow - powiedzieli chórem po zobaczeniu tak realistycznej sceny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro