4
- Tu jesteście! - RM podszedł do dwójki wraz z Jinem. Szatyn ewidentnie obrażony trzymał swój karabin obiema rękoma, obejmując go. Rozglądał się po obiektach znajdujących się dookoła. Gra, jak i to miasto było raczej w ciemnych zimnych kolorach. Inaczej to sobie wyobrażał. Nie lubił surowych odcieni, które dodawały grozy. - Gdzie Jimin, Suga?
- A co ja jestem jego matką? Nie wiem. - Wyprostował się i skrzyżował ręce na piersi, gdy zobaczył gdzie, patrzy się chłopak.
- Urocze.
- Spieprzaj. - Zakrył swoje uszy dłońmi i uciekł wzrokiem na swoją broń.
- Jezu szukałem Was wszędzie! Czemu ta mapa jest taka wielka? - Do grupy dołączył pomarańczowo włosy Jimin. - Na szczęście dostrzegłem uszy! - Wskazał ręką na głowę chłopaka.
- Nie jest wielka, tylko masz krótkie nóżki. - Odgryzł się Suga.
Patrzyli na siebie wrogim wzrokiem, aż pomiędzy nimi można było dostrzec pioruny spowodowane wysokim napięciem.
- Meh. Kiedy zaczynamy? - zapytał obojętnie Suga spuszczając wzrok w dół. Zrezygnował z walki na spojrzenia z Jiminem.
- Czekamy jeszcze na Jungkooka i J-Hope - odpowiedział mu V i uruchomił przed głowami chłopaków zaproszenie do grupy. - Dołączcie. Dzięki temu już się nie zgubimy w tłumie.
Wszyscy zgodnie zaakceptowali zaproszenie i na mapie od razu mogli dostrzec znaczniki ze swoimi nickami.
Cała mapa była naprawdę ogromna, oprócz głównego miasta, które samo w sobie było niewyobrażalnie wielkie, były jeszcze inne krainy, gdzie odbywały się różne instancje.
V nerwowo podrygiwał nogą, nie mogąc doczekać się, aż dołączy do nich reszta i wreszcie będą mogli zacząć grę. Przez myśl przeszło mu nawet, że może zrezygnowali ze wspólnej rozgrywki.
- Sorry za spóźnienie chłopaki, ale J-Hope nie mógł nic ogarnąć. - Jungkook przeczesał swoje brązowe włosy ręką i spojrzał na towarzysza.
- Mówiłem, że nic nie ogarniam! - wykrzyczał zdyszany J-Hope i zmarszczył nos.
- Nie ważne-e - przeciągnął V niecierpliwie i zaprosił resztę do grupy. - Po prostu bawmy się dobrze!
Automatycznie zostali przeteleportowani do pola, gdzie miał odbyć się pojedynek. Mapa rozgrywki została wybrana losowo. Dostali postapokaliptyczne miasto. Ruiny z wysokimi zniszczonymi biurowcami, dookoła gruzy, powalone drzewa i wraki samochodów. Jedynie brakowało tu chodzących zombie. Dla nowej niedoświadczonej grupy ze słabymi graczami, taka mapa była jedną z lepszych. Dużo miejsc do ukrycia oraz całkiem sporo wolnej przestrzeni na ulicach do walki na krótki dystans.
-Wow - powiedzieli chórem po zobaczeniu tak realistycznej sceny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro