Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32

Część 1. - RM, Suho i Chen

Trójka chłopaków usiadła przy dębowym stoliku. Okrągły mebel stał na środku łąki. Okolica należała do tej spokojniejszej. Tutaj moby były niegroźne, a wręcz przyjazne i same łasiły się do nogi, prosząc o wirtualne przysmaczki. RM wziął na kolana króliko-łosia, który nosem trącał go w łydkę.

Delikatny powiew wiatru łagodnie poruszał kwiatami i krzewami znajdującymi się na polanie. Chłopak podniósł głowę do góry i zobaczył lecące ptaki, ale z ogonami pokrytymi łuskami, jakby należały one do gadów.

Scena przypominała tą z filmów, na których to zakochani wybierają się na piknik. Szkoda, że był tu z dwoma facetami.

Było tu tak spokojnie, aż RM zapomniał, że nie znajduje się w prawdziwym świecie, tylko w grze. Wszystko było sztuczne, a jednocześnie takie prawdziwe.

- RM - zaczął Suho - masz może jakieś pytania? - Lider EXO spojrzał na zwierzątko, które uciekło, gdy usłyszało jego głos.

Fioletowo włosy chłopak spojrzał na Chena, który bawił się swoją bronią, ale czując na sobie wzrok, zastygł w bezruchu.

- Masz taką samą broń jak ja? - zapytał RM, widząc pewne podobieństwo w dwóch pistoletach.

- USP z tłumikiem. - Chen podniósł przedmiot do góry i położył na stole.

- Ja mam USP-S. - RM również wyciągnął swoją broń i położył obok.

Obdarzyli się uśmiechem, ale jednocześnie czuli presję, w końcu mają praktycznie tę samą broń. Któryś z nich napewno radzi sobie z nią lepiej, a nikt nie chce być gorszy.

- A ja Dwie Beretty - wybił się Suho, głośno uderzając jednym rewolwerem w blat.

Chłopaki popatrzyli na jego broń, ale zaraz wrócili do swoich, nie zważając na niego.

- Jak sobie radzisz jako lider? - Suho oparł głowę na dłoniach.

- Ciężko - zaśmiał się RM i podrapał po karku. - Są jak rozwydrzone dzieciaki. Biegają, robią wszędzie zamieszanie, a na koniec każdy zwala na kogoś innego.

Suho wstał i wytarł niewidzialną łzę.

- Witaj towarzyszu tej okropnej niedoli! - Rozłożył ramiona, po czym uścisnął RM, pochylając się nad stołem.

Zaskoczony chłopak zaczął się śmiać, ale objął chłopaka.

- Też podważają każde twoje zdanie? - zapytał Suho i spojrzał oskarżycielsko na Chena.

- Ta - potwierdził RM.

- Już tak na nas nie narzekajcie - zaczął Chen - ktoś w końcu musi robić najgorszą robotę.

Suho puścił w końcu RM i usiadł na swoje miejsce. To prawda, ktoś musiał dowodzić. Grupa bez lidera nie dałaby sobie rady. W każdym zespole nie tylko związanym z grą musi być osoba odpowiedzialna za podejmowanie ostatecznej decyzji i kierowanie jej na właściwą ścieżkę. Liderzy niosą na swoich barkach ciężar porażki i radość zwycięstwa. To ich się obwinia za klęskę, że niewłaściwie poprowadzili swoją grupę i są nieodpowiedzialni. Ale również to oni zbierają laury, gdy drużyna wygra, bo w końcu wygrała pod przewodnictwem tak wspaniałego lidera.

- To, co zaczynamy nasz trening? - zapytał uśmiechnięty Suho.

- Tak - odpowiedział mu RM i wstał.

Wziął swoją broń do ręki i spojrzał pytająco na towarzyszów.

- Ale co mam robić?

- Potrenujemy oddech - zaczął śmiać się Suho.

- Że co? - zdziwił się RM i zmarszczył nos.

- Opanowanie i precyzja - powiedział Chen i poklepał chłopaka po ramieniu. - Potrzebujesz opanowania przede wszystkim, żeby opanować tę bandę idiotów, liderze.

- Będziemy wywierać na tobie presję. Będziemy biegać jak szaleni, a ty musisz nas trafić. Ale żeby było trudniej dodamy jeszcze inne zasady - zaśmiał się Suho i kontynuował dalej - masz tylko do wykorzystania jeden magazynek.

RM przełknął ślinę. Jego broń miała jedynie dwanaście naboi. To bardzo mało porównując nawet do rewolweru Suho, który ma ich trzydzieści.

- Plusem jest to, że nie będziemy do ciebie strzelać - dodał Chen.

- I jeśli trafisz, robimy zmianę. Ty będziesz biegać, a ja albo Chen strzelać. Ale jeśli nie trafisz, a skończy ci się magazynek, będzie kara.

Suho wyciągnął marker z kieszeni. RM wiedział, o co chodzi. Będę rysować mu po twarzy niezmywalnym markerem. W grze trochę inaczej to działało, widział ten marker w sklepie, nie należał do najtańszych i jedną z jego właściwości jest niezmywalność. Malunek utrzymywał się około tygodnia. Tygodnia w grze, czyli strasznie długo.

- Czy ta kara obowiązuje też was? - zapytał RM, gdy grupą przeteleportowali się do miejsca treningowego. A był to plac podobny do tego, na którym trenują żołnierze.

- Tak, ale raczej nie będziesz miał takiej okazji - powiedział Suho, a jego aura momentalnie się zmieniła.

Gdy tylko znaleźli się w tym miejscu i Suho i Chen zmienili swoje zachowanie. Tam byli przyjaźni i weseli, a tu wyglądali na groźnych przeciwników. Chyba o to chodzi, zmiana nastawienia i oddzielenie życia prywatnego oraz przyjaźni w rozgrywce dobrze działa. Teraz nawet Suho i Chen stali się dla siebie wrogami, ale tylko na czas treningu. Coś jak oddzielenie pracy od domu. W BTS to nie działało, to co się działo w grze, wpływało na prawdziwe życie. Ale to może właśnie zaleta BTS, niektórzy nie potrafią trzymać urazy w sobie, czy nie lepiej wtedy wyrzucić to z siebie, zamiast dusić w sobie?

RM przyjął pozycję, jako pierwszy miał strzelać do ruchomych celów, czyli do Suho i Chena. Wziął głęboki oddech. Rywale pochowali się za prowizorycznymi głazami i ścianami.

Szukał ich, ale nie mógł znaleźć. Latał wzrokiem od miejsca do miejsca i nerwowo przełknął ślinę, gdy tylko zauważył ruch, strzelił dwa razy.

- Kurw... - nie dokończył, nie lubił przeklinać, gdy był zdenerwowany. Wolał inaczej się wyładowywać. - Zmarnowałem dwa naboje.

Odetchnął głęboko. Chen i Suho porozumiewali się gestami rękoma, nie potrzebowali słów. Mieli wszystko dopracowane. Gdy Lider EXO dał rozkaz robienia zamieszanie Chen ruszył bez najmniejszego zawahania się. Obydwoje zaczęli teraz biegać i różnych kierunkach.

RM widząc na raz dwie osoby, znowu spanikował. Najpierw strzelił do jednej, ale gdy nie trafił, strzelił do drugiej. Znowu niecelnie. Takie strzelanie nie miało żadnego sensu. Marnował tylko cenną amunicję.

Zacisnął pięść. Miał teraz tylko osiem naboi. Jednocześnie dużo i mało.

Suho i Chen znowu schowali się, a RM nawet nie zauważył gdzie.

- Opanowanie - powiedział do siebie chłopak i wstrzymał oddech.

Stał, nie ruszając się ani nie oddychając. Jedynie jego oczy poruszały się szukając EXO.

Zauważył. Widział jak Suho skrada się, uśmiechnął się i wycelował, ale nie spodziewał się, że chłopak poderwie się i zacznie uciekać. RM zaczął strzelać, bojąc się, że zgubi go znowu. Jakie było jego zdziwienie, gdy naboje przestały lecieć. Zmarnował cały magazynek.

- Kurwa! - wydarł się głośno RM i rzucił bronią o ziemię.

Chłopaki wyszli z ukrycia i Suho zaczął klaskać.

- Brawo - powiedział sarkastycznie i zaczął się śmiać. - Przegrałeś.

Wyciągnął marker i zakręcił nim.

- Szykuj policzek! To będzie najpiękniejszy karny kutas, jakiego uda mi się narysować!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro