Zazdrość
L zawsze wydawał ci się być człowiekiem, który całkowicie poświęcał się pracy i nie zwracał uwagi na nic co nie byłoby z nią w choćby najmniejszym stopniu związane. Poza słodyczami oczywiście. Mimo, że nie rozmawialiście na tematy prywatne czy jakiekolwiek inne niż sprawa Kiry, czułaś, że powoli się w nim zakochujesz. Nie liczyłaś jednak na to, że czarnowłosy odwzajemni twoje uczucia. Myślałaś, że jesteś dla niego tylko dziewczyną, która pomoże mu rozwiązać śledztwo a później zniknie kompletnie z jego życia.
Nic bardziej mylnego.
Nie miałaś pojęcia, że L również się w tobie zauroczył. Nie wiedziałaś o tym, ale to właśnie on zanosił cię do twojego łóżka znajdującego się w bazie, gdy zasypiałaś nad komputerem. Myślałaś, że robił to ktoś z funkcjonariuszy lub Raito.
Raito...
Prawdą było to, że brunet stał się dla ciebie kimś bliskim. Nie ufałaś mu w stu procentach, a nawet podejrzewałaś go o bycie Kirą, ale mimo wszystko go polubiłaś. Jak ci się wydawało, ze wzajemnością. Często razem rozmawialiście lub pomagaliście sobie nawzajem w śledztwie.
Pewnego wieczoru siedziałaś przy komputerze i wyszukiwałaś informacji o kolejnych zgonach. Nawet nie usłyszałaś kiedy Yagami do ciebie podszedł, gdyż byłaś zaabsorbowana tym co wyświetlało ci się na ekranie monitora. Dopiero jego ręce na twoich spiętych ramionach uświadomiły cię o jego obecności.
- Rozluźnij się - powiedział do ciebie i zaczął masować twoje stężałe od nie ruszania się przez długie godziny mięśnie. Wydałaś z siebie przeciągły pomruk zadowolenia, który przykuł uwagę L. Spojrzał na was i poczuł nieznane mu dotąd uczucie gdzieś w głębi jego serca. Przypatrywał się wam jeszcze chwilę, po czym zrugał sam siebie w myślach i chciał już wrócić do pracy gdy usłyszał słowa Raito.
- Tak ci dobrze, kochanie?
Wzrok czarnookiego od razu powrócił do waszej dwójki, a to co zobaczył, wprowadziło go w lekkie osłupienie. Raito przytulał cię od tyłu i przygryzał płatek twojego ucha. Wtedy zrozumiał, że to co czuł poprzednio było zazdrością. Wstał z krzesła i odepchnął od ciebie lekko acz stanowczo Yagamiego.
- (T.I), muszę z tobą porozmawiać - oznajmił i ujął twoją dłoń ciągnąc cię w nieznanym kierunku. Po chwili znaleźliście się w składziku na miotły.
- L, czemu mnie tu przyprowadziłeś? - spytałaś zdumiona a czarnowłosy spuścił lekko głowę.
- Miałem ci to powiedzieć po rozwiązaniu sprawy, ale jeśli nie zrobię tego teraz, to będę bał się, że Raito mi cię zabierze. (T.I) - spojrzał ci głęboko w oczy jednocześnie nachylając się w twoim kierunku - kocham cię - powiedział i nie czekając na twoją odpowiedź złączył wasze usta w pocałunku. Przez chwilę nie wiedziałaś co robić, ale szybko się otrząsnęłaś i objęłaś detektywa jednocześnie pogłębiając pocałunek. Gdy się od siebie oderwaliście, twój oddech stał się lekko przyspieszony. L posłał ci czuły uśmiech i złapał za rękę wychodząc ze składzika. Zaśmiałaś się cicho i oboje wróciliście do pracy w dobrych humorach. Tylko Raito wydawał się być nieco przygaszony.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro