Rozdział 9
Gabriel
Była godzina 2 nad ranem, siedziałem w jadalni, i tak nie mogłem spać, nie ma sensu kłaść się do łóżka. Czułem się jak wrak człowieka, którym się zresztą powoli staje. Trzy razy sprawdzałem czy Avril na pewno śpi, czy oddycha, czy jest w pokoju... Ona nawet nie zdaje sobie sprawy jak ważną jest dla mnie.
-Czemu nie Spisz? - usłyszałem głos Avril
-Nie umiem, od jakiegoś czasu cierpie na bezsenność
-Od zniknięcia Emilly?
-Miedzy innymi - co jej miałem powiedzieć? Ze nie zniknęła tylko leży w komorze podtrzymującej życie? Na pewno uwierzy
-Powiedz mi, jest jakakolwiek szansa że się odnajdzie? - zapytała
-Jest, bardzo nikła ale jest - miałem ochotę wszystko jej opowiedzieć, o Emilly, o Władcy Ciem. Czułem, że mogłoby mi to pomóc...ale jak by zareagowała? Tego nie byłem pewien i wolałem nie ryzykować.- A Ty dlaczego nie Spisz?
-Ech, obudziłam się - powiedziała nie patrząc na mnie, to znaczy że kłamała
-Av powiedz, mi możesz zaufać - "niezły z Ciebie hipokryta " pomyślałem. Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie. Nagle zacząłem rozumieć.
-Czy ktoś Cię kiedyś skrzywdził ?- zapytałem niepewnie a dziewczyna lekko skineła głową. - I dlatego chciałaś odebrać sobie życie?
-Częściowo - po jej policzku spłynęła łza. Przytuliłem ją mocno a ona zaczęła mówić - Facet z którym była mama, wiesz najpierw był miły, dbał o nas ale w pewnym momencie zaczął przychodzić po "zapłatę ". Najpierw po prostu chciał ze mną spać, po jakimś czasie zaczynał mnie dotykać, później kazał dotykać siebie...do dzisiaj pamiętam jego glos jak sapał mi do ucha. - rozpłakała się
-Boże...dziecko moje...- tak bardzo chciałem jej pomóc
-Miałam wtedy 10 lat, później zaczełam się buntować, mama sobie ze mną nie radziła i nie wiedziała co się dzieje. Gdy miałam 15 lat przyłapała nas, on wtedy próbował mnie zgwałcić. Mówił jaka to jestem cudowna, śliczna itd. Mama zawsze cierpiała na depresje, leczyła się ale to przelało czarę. Wytrzymała 1.5 roku, później się zabiła
-Avril, to nie byla Twoja wina. - spojrzałem jej w oczy
- Pomożesz mi? Błagam...
-Obiecuje, znajdę najlepszego psychologa, będę przy Tobie - wtuliła się we mnie - Avril a byłaś na policji?
-Nie, mama mi zabroniła - Teraz byłem w szoku, jak ona mogła?! Ten bydlak skrzywdził jej...nasze dziecko! Głaskałem ja po głowie aż zasnęła. Nie pozwole żeby ktokolwiek ja znowu skrzywdził. A tego skurwysyna znajdę, wykastruje i zamkne do pierdla. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Rano obudziłem się i rozejrzałem. Gdzie ja byłem? Aaa jadalnia, Avril spała obok z głową na ramieniu. Spojrzałem na zekarek, była godzina 9 "pierwszy raz od dawna przespałem większość nocy" pomyślałem.
-Która godzina?- zapytała zaspana Avril
-Dziewiąta - powiedziałem z uśmiechem
-Nie chciałam Was budzić - do jadalni weszła Nathalie - przynieść śniadanie? Adrien chciał poczekać na Was
-Tak, pewnie. - powiedziałem, ta kobieta zawsze wiedziała czego nam trzeba
-Ide wziąć prysznic, będę za pięć minut - powiedziała Avril i uciekła na górę.
Również poszedłem się odświeżyć. Wziąłem prysznic, przebrałem sie i szybko poszedłem do kryjówki. Zjechałem windą pod ziemie z bukietem kwiatów.
-Witaj ukochana - powiedziałem i zamarłem. Komora była pusta. To niemożliwe! Gdzie jest Emilly?! Gdzie do cholery moja żona!
Wybrałem numer do Nathalie
-Zejdz tu! Natychmiast! - krzyknalem do telefonu. Kobieta przybyła w ciągu minuty.
-Słucham Panie...- przerwała gdy zobaczyła pusta komorę - gdzie jest Emilly?
- To ja się kurwa pytam! Tylko Ty wiedziałaś że ona tu leży!
-Gabriel ja...ja nie wiem , nie schodziłam tutaj.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Szybko wyjechaliśmy na górę, wyszedłem z gabinetu. Gdy zobaczyłem ją przy drzwiach, straciłem przytomność
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro