Rozdział 68
Avril
Następnego dnia zebrałam się do szkoły.
Poznanie mojej mamy z Emilly wczoraj poszło nie najlepiej.
Emilly gdy dowiedziała się że to moja mama nie zamieniła z nią ani słowa, wzięła Lilly i poszła do siebie.
Adrien na szczęście zachował się jak należy, przywitał się, był bardzo miły i rozmawiał z moją mama. Wiedziałam, że ta sytuacja mu nie odpowiadała, pewnie czuł, że moja mama jest "konkurencją " dla Jego mamy. Jednak chłopak nie dał tego po sobie poznać i byłam mu bardzo wdzięczna.
Zeszłam na śniadanie, Gabriel siedział przy stole z Adrienem i Emilly. Westchnęłam
-Cześć wszystkim- powiedziałam biorąc tosta do ręki. Napiłam się szybko kawy
-Usiadź jak człowiek i zjedz śniadanie - zaśmiał się Gabriel
-Eee nie mam czasu, muszę być wczesniej w szkole - skłamałam. Nie chciałam im mówić, że nie mam ochoty na ich rodzinną sielankę
-Zero kultury, zupełnie jak jej matka - westchneła Emilly
-Em proszę Cię - skarcił ją Gabriel
-Spiesze się , nie wiem o której wrócę - powiedziałam i wyszłam nie reagując na wołanie Gabriela
Ona mi będzie morały prawiła?
Cholerna "idealna" pani domu, która nie radzi sobie ze swoim dzieckiem.
Boże jak ja jej niecierpie.
Fałszywa jak nie wiem co.
-O czym tak myślisz piękna?- usłyszałam glos Toma
-Hej - powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam
-Skarbie co się stało?- zapytał zmarwiony
-Emilly i jej zazdrość. Jak ona mnie wkurza. Wolałabym żeby tata był z mamą.
-Wiem kochanie, może kiedyś tak będzie?
-Mama powiedziała, że nie chce rozbijać ich rodziny. Mimo tego że ona go kocha i ja wiem, że on kocha ją.
Chłopak mnie przytulił
-Nie martw się tym teraz. Najważniejsze, że masz mamę przy sobie - powiedział
-Tak, masz racje. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jest tu ze mną. - powiedziałam wchodząc do szkoły.
Gabriel
-Musiałaś?- zapytałem Emilly po wyjściu Adriena i Marinette do szkoły.
-O co Ci chodzi?- zapytała
-Nie udawaj że nie wiesz. Dlaczego taka jesteś wobec Avril ?
-Posłuchaj, od poczatku jej nie lubię, okey? Pamiętam jaki byłeś zakochany w tej całej Elizabeth i pewnie gdybyś wiedział o ciąży to na 100% byś ze mną nie był, mam racje?
-Kiedyś to było kiedyś, teraz jest teraz, rozumiesz?- chyba nawet samego siebie probowałem przekonać.
Prawda była taka że wraz z tym jak zobaczyłem Liz moje uczucia do niej wróciły. Ale musiałem z tym walczyć. Przecież nie zdradze żony.
Nagle kobieta mnie objęła
-Kocham Cię Gabriel - powiedziała wtulona
-Ja..Ciebie też - powiedziałem chociaż juz wcale nie byłem tego tak pewien.
Szczerze powiedziawszy zanim zjawiła się Avril moje życie było puste. Brakowało mi czegoś. Teraz przeszło mi przez myśl że gdyby Emilly się wtedy nie obudziła, mógłbym żyć teraz z Liz.
I właśnie sobie zdałem sprawę, że chciałem żeby tak było.
Rozdziały ostatnio krótsze ale są codziennie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro