Rozdział 58
Tom
Byłem z nią taki szczęśliwy. Nie przypuszczałem, że tak się w kimś kiedykolwiek zakocham.
Ona jest największym skarbem jaki mogłem dostać od losu.
Jechaliśmy właśnie do Central Parku, zbiżala się godzina 24.00. Idealnie, miałem nadzieje,że zdążymy i wszystko wypali.
Taksówkarz się zatrzymał, zapłaciłem i wysiedliśmy.
Chwile spacerowaliśmy po tym pięknym parku
-Pięknie tu jest - powiedziała dziewczyna
-Zgadzam się z Tobą- uśmiechnąłem się
Spojrzałem na zegarek, była 23.58. Już czas
-Avril, chciałem Cię o cos zapytać. Wiem, rozmawialiśmy o tym, ze to nie czas ale, nie wiem kiedy ani czy w ogóle tu jeszcze przyjedziemy, a chciałem Cię o to zapytać właśnie tu.
Dziewczyna spojrzała na mnie a ja uklęknąłem przed nią.
-Avril czy zgodzisz się wyjść za mnie i uczynić mnie najszęśliwszym mężczyzną na świecie?
Avril patrzyła na mnie zszokowana, ile bym dał żeby wiedzieć co teraz myśli.
-Tak, Boże oczywiście że tak! - powiedziała a ja czułem,jak rozpięra mnie radość.
Założyłem jej pierścionek na palcu, i objąłem.
Wtedy za nami wybuchły fajerwerki i sztuczne ognie.
Dziewczyna spojrzała na mnie
-To też zaplanowałeś? - zapytała
-Co mam Ci odpowiedzieć - odpowiedziałem z uśmiechem
-Kocham Cię wariacie.
-Ja Ciebie też moja wariatko - powiedziałem i pocałowałem ją
Było idealnie, tak jak chciałem.
Następnego ranka lecieliśmy już samolotem. Przez całą noc chodziliśmy jeszcze po Central Parku. O 5 wróciliśmy do pokoju, spakowaliśmy się i poszliśmy na lotnisko ponieważ samolot odlatywał o 9.
Spojrzałem na Avril, zasnęła od razu po starcie. Uśmiechnąłem się do siebie, wziąłem szkicownik i Zacząłem ją malować.
Lot minął mi bardzo szybko. Na lotnisku czekali na nas Gabriel oraz Marinette z Adrienem.
Byłem ciekaw jak starszy Agreste zareaguje na wiadomość o zaręczynach.
Już sam fakt, że Avril miała wystąpić przed nieznanym mu łowcą talentów ogromnie go wkurzył a co dopiero to.
-Dobrze Was widzieć, całych i zdrowych - powiedział mężczyzna z lekkim uśmiechem.- chodzcie, Marinette zrobiła dla Was późne śniadanie ,na pewno jesteście głodni.
-Jasne - powiedzieliśmy jednocześnie chociaż żadne z nas nie myślało o jedzeniu.
Przyjechaliśmy do domu Agrestów i po przywitaniu z Emilly i Nathalie zasiedliśmy do stołu.
Avril spojrzała na mnie. Wiedziałem, że chciała powiedzieć o zaręczynach, jednak ja chciałem zrobić to po swojemu.
-Skoro już jesteśmy tu wszyscy razem, chciałem coś powiedzieć - zacząłem
-Błagam, tylko nie mów, że Avril jest w ciąży - powiedziała Emilly na co moja ukochana wybuchła śmiechem.
-Nie, to nie o to chodzi... - uśmiechnąłem się nerwowo - Panie Agreste...chciałem prosić Pana o rękę Avril.
Ręce mi się trzesły ze zdenerwowania, mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony, później spojrzał na Avril i znowu na mnie. Serce mi waliło jak szalone.
-Cóż..jeżeli Avril się zgodziła i jest z Tobą na prawdę szczęśliwa, to czemu nie - uśmiechnął się w końcu a ja poczułem jak kamień spada mi z serca.
Dziewczyna posłała mi uśmiech w stylu "a nie mówiłam" a ja usiadłem i zaczęliśmy jeść. Gdy cały stres zszedł to od razu poczułem ogromny głód .
Czytajacy_miraculum oczywiście zepsułeś całą niespodziankę 🤣🤣
Just kidding 🤣🤷🏼
Jak się podobał rozdział? ❤
Jutro nie wiem czy będzie rozdział ale obiecuje w środę będzie na pewno ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro