Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 55

Tydzień później

Avril

Byłam już na prawdę poirytowana sytuacja w domu. Emilly prawie wcale nie zajmowała sie Lilly, w dzień zajmowała się nią opiekunka a w nocy wstawał do niej Gabriel.

Nawet Adrien zwracał uwagę Emilly, ale jakoś się tym nie przejęła.
Pomagałam Gabrielowi jak mogłam ale cholera, to nie moje a ich dziecko...
Byłam tym wszystkim na prawdę zmęczona.

Zajełam się ostatnimi zadaniami które nam zadali na przerwę świąteczną. Wolałam odrobić od razu, żeby cale święta mieć spokój i odliczać czas do wyjazdu z Tomem do Nowego Jorku.

Po skończeniu lekcji zebrałam się, miałam zamiar kupić z Tomem jakieś prezenty dla Adriena i Marinette.
Napisałam Gabrielowi SMS-a i wyszłam, spotkałam się z Tomem pod Galerią Handlową.

-Hej kochanie - powiedział i mnie pocałował
-Hej skarbie..
-Coś nie tak? - zapytał zmartwiony
-Niby nie, po prostu irytuje mnie już ta sytuacja w domu. Emilly albo nie ma, albo jest ale olewa małą, Gabriel chodzi wykończony.. Chyba Adrien jest bardziej odpowiedzialny od niej. - Powiedziałam- Ciekawe czy jak Adrien się urodził to czy się tak zachowywała.

Chłopak złapał mnie za rękę.
-Kocham Cię taka troskliwą - powiedział uśmiechając się - Ale też cieszę się, że niedługo będę Cię miał tylko i wyłącznie dla siebie - puścił mi oczko a ja się uśmiechnęłam- No w końcu widzę Twój piękny uśmiech. To co idziemy?
-Tak, chodźmy.
-Masz już jakiś pomysł co im kupisz?
-Częściowo, chce dla każdego z osobna cos kupić i jeden wspólny dla ich maleństwa.
-Super pomysł - powiedział Tom i ruszyliśmy do środka.

Po godzinie miałam już wybrane prezenty: Dla Adriena zegarek z grawerem "Dla najlepszego brata na świecie".
Dla Marinette złotą bransoletkę o której tyle mówiła.
Jako wspólny prezent kupiłam malutkie body, jedne z napisem "Kocham Mamusie" a drugie z napisem "Kocham Tatusia".

-To co, idziemy do mnie? - zapytał Tom gdy wyszliśmy- Zrobię Ci najlepsza gorąca czekoladę jaką w życiu piłaś.
-Takiej propozycji nie można się oprzeć- powiedziałam śmiejac się.

Parę godzin później wracałam od Toma do domu, juz przed wejściem słyszałam kłótnie.
Gdy weszłam do domu usłyszałam kłótnie Gabriela z Emilly.

-Skoro chciałaś dziecko to dlaczego się nią nie zajmujesz?! Na cholerę Ci opiekunka?!
-Jestem zmęczona!- odkrzykneła Emilly
-Czym?! Kurwa czym? Ja do niej wstaje w nocy i zajmuje się przez polowe dnia! A Ty nie dajesz rady zająć się nią przez parę godzin?! - Wcale się nie dziwiłam, że był wściekły.

Kobieta nagle wyszła i trzasneła drzwiami, nawet nie zwróciła na mnie uwagi.
-W końcu jej to wygarnął - na głos Nathalie aż podskoczyłam - Przepraszam, nie chciałam Cię wystraszyć
-Nic się nie stało. Mnie też to ogromnie wkurza, on pracuje, zajmuje się mała cała noc i przez połowę dnia a ona co? Nic tylko gdzieś wychodzi, zatrudnia opiekunki...nie rozumiem tego. Z Adrienem też taka była? - Spojrzałam na kobietę
-No właśnie nie, Adrienem się zajmowała cały czas, wstawali na zmianę do niego w nocy. Nie wiem co się z nią teraz stało.
-Może powinna porozmawiać z psychologiem? Może to depresja poporodowa?
-Cholera ją wie, ale teraz ja będę musiała z nim wkurwionym pracować. Nawet nie wiesz jaki wtedy jest czepliwy. - wywróciła oczami a ja się zaśmiałam
-Powodzenia - powiedziałam i poszłam do siebie.

Po drodze podkradłam butelkę wina z piwnicy, należało mi się trochę relaksu.
Napuściłam wody do wanny, nalałam sobie kieliszek wina i weszłam do wanny.
Wypiłam cały kieliszek od razu.

Powinnam być szczęśliwa, w końcu moje życie się w miarę układa, stabilizuje. Jednak martwię się o Gabriela..
Przyjeżdżając tu nawet nie pomyślałam, że stanie mi się tak bliski, że tak bardzo go pokocham. Źle go oceniłam na początku, okazał się dobrym ojcem, gotowym poświęcić wszystko dla dobra rodziny.

Nalałam drugi kieliszek, wypiłam do połowy i zamknęłam oczy. Wino i gorąca kąpiel działały cuda, czułam się rozluźniona a złe myśli odpływały.

Przy trzecim kieliszki wyszłam z wanny, ubrałam się w ulubiony dres i postanowiłam pójść coś zjeść. Zakradłam się do kuchni i na szybko zrobiłam tosty z mozzarella i pomidorem w piekarniku.
Oczywiście podwędziłam druga butelkę wina. Trochę to smutne, że piłam sama ale cóż
-Avril - aż posdkoczyłam gdy usłyszałam Gabriela
-Taato, co Ty tu robisz?- tak, wiem, to było głupie pytanie bo był przecież w swoim domu
-Chciałem zjeść kolacje, czy Ty piłaś? - zapytał

Ahaa, będzie wykład, że nie jestem pełnoletnia itp
-Ja...ja..bo chciałam
-Dobra, już się nie tłumacz. Przygarniesz ojca?

Teraz to mnie zszokował. Ale w sumie nie dziwie mu się, ze chciał wypić.
Wzieliśmy tosty, wino i poszliśmy do mojego pokoju.

Po godzinie, mężczyzna poszedł po kolejna butelkę wina. W głowie mi szumiało ale chuj z tym. Większość czasu milczeliśmy, lecz gdy mężczyzna otwierał butelkę zaczął mówić
-Macie racje, Ty, Nathalie, Adrien, coś jest nie tak z Emilly. Kurwa, co ze mnie za mąż? Nie radze sobie z własną żoną..nie mogę do niej dotrzeć. Nie rozumiem, przecież się cieszyła, chciała tej ciąży wiec o co chodzi?
-Tato, ale może ona powinna pójść do psychologa? Może ma depresje?
-Na to nie wpadłem...ale cholera Avril jak ona mogła dostać depresji? Przecież dzieckiem zajmuje się sam, ona jej dotknąć nie chce...
-Właśnie na tym to polega, uwierz, powinna porozmawiać z psychologiem.

Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Tak bardzo chciałam mu teraz pomóc tak jak on mi wcześniej. Uśmierzyć jego ból.

Przytuliłam się do niego.
-Kocham Cię tato.
-Ja Ciebie też moja księżniczko.



Jak się podoba? 🙈🙈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro