Rozdział 54
Gabriel
Marinette i Adrien czekali na mnie na dole, oboje byli zdenerwowani.
Wsiedliśmy do auta i ruszyłem.
Przez cala drogę panowała cisza.
Dziewczyna weszła do gabinetu sama, po 10 minutach lekarz mnie poprosił do środka.
-Pan jest jej opiekunem?
-Można tak powiedzieć, mieszka u nas bo jej rodzice wyjechali.
-Rozumiem, więc Marinette jest w 7 tygodniu ciąży.
Cholera, a miałem cicha nadzieje.
-Ale wszystko w porządku?- zapytałem
-Tak, oczywiście, zleciłem więcej badan i zapraszam do mnie tak za 2 tygodnie.
Dziewczyna wyglądała na załamana, wyszliśmy z gabinetu.
-Moje gratulacje, zostaniesz ojcem - powiedziałem do Adriena.
Jego reakcja mnie zdziwiła, zaczął przytulać Marinette z uśmiechem...on się naprawde cieszył? Serio? On nawet nie jest świadom tego co go teraz czeka. Rodzicielstwo, studia, praca.
Westchnąłem i ruszyłem do samochodu.
Avril
Lilly była cudowna, słodka, kochana, w miarę grzeczna. Wkurzalo mnie tylko, że w nocy zajmuje się nią tylko Gabriel, a w dzień Emilly też się nie paliła do opieki nad córka.
Cóż nie moja sprawa.
Gabriel z rana gdzieś pojechał z Adrienem i Marinette. Gdy przyjechali spacerowałam z Lilly wokół domu, malutka zasnęła w wózku.
Agreste podszedł do mnie, minę miał zdenerwowaną.
-Co się stało, tato?
-Zostaniesz ciocią .
-Coo!!? Marinette jest w ciazy?!
-Jaki ojciec taki syn - westchnal i spojrzał na mnie
No tak, mama i Gabriel mieli po 17 lat gdy mama zaszła w ciążę. Nie chciałam mu wypominac tego, ale za bardzo się nie przyczynił do mojego wychowania i dzieciństwa.
-No to zostaniesz dziadkiem, gratulacje - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem i wywrócił oczami.
-Gdzie Emilly?
-Cóż dała mi mała żebym z nią po spacerowała ale gdzie jest to nie wiem.
Agreste westchnął.
-Tato wszystko...okey? Martwie się.
-Co masz na myśli?
- No wiesz,Emilly nie bardzo się zajmuje Lilly..nie martwi Cię to?
-Potrzebuje odpocząć i tyle - powiedział ze sztucznym uśmiechem - Daj wózek i idź do domu.
-Dla mnie to nie problem, mogę z nią posiedzieć na dworze. Pójdę do altanki, odrobie lekcje przy okazji.
-Dziękuje , przyjdę za 30 minut, jakby cos to wołaj.
-Nie ma problemu - powiedziałam
Po 40 minutach zabrałam Lilly do domu. Delikatnie wziełam ja na ręce i zaniosłam ją do łóżeczka. Właczyłam e-nianie i poszłam poszukać Emilly. Gdy jej nie znalazłam poszlam do gabinetu Gabriela.
-Tato, Lilly śpi, za godzinę musi zjeść, jest w łóżeczku i właczyłam e-nianie. Gdzie jest Emilly?
-Musiała wyjść..
Spojrzałam zdziwiona na Gabriela i Nathalie. Kobieta tylko wzruszyła ramionami i zajęła się pracą.
-Ja się nią zajme, dziękuje Ci bardzo Avril.
Cóż, wzruszyłam ramionami i wyszłam, nie podobała mi się ta sytuacja.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię, to była Nathalie.
-Zgadzam się z Tobą -powiedziała
-Co masz na myśli?- zapytałam
-Chodzi o Emilly, też uważam, że się dziwnie zachowuje. Powinna zajmować się córką a ona...- westchnęła- Spróbuje porozmawiać z nimi - powiedziała i wróciła do gabinetu.
Ja zebrałam się i postanowiłam pójść do Toma. Nagle Lilly zaczęła płakać. Uslyszałam, ze Gabriel kłócił się z Nathalie. Co miałam zrobić? Poszłam do pokoju i wziełam malutką na ręce, od razu przestała płakać.
Spojrzałam na jej słodka buzie
-Co to się dzieje księżniczko? Znudziło Ci się spać siostrzyczko? Cóż musimy sobie radzić dopóki dorośli się nie dogadają. - powiedziałam
Chwile później do pokoju wszedł Gabriel
-Przepraszam - powiedział
-Nic się nie stało, dla mnie to nie problem zajmować się Lilly - powiedziałam, podałam mu małą i wyszłam z pokoju.
Poszłam do Toma. Chłopak otworzył drzwi z uśmiechem
-Witaj moja piękna - pocałował mnie
-Hej przystojniaku- oddałam mu pocałunek
Weszłam do środka, na stoliku oczywiście standardowo były książki i zeszyty.
-Czy Ty się ciągle uczysz? - zapytałam z uśmiechem
-Cóż, czasami myślę o Tobie - odpowiedział śmiejąc się - Jak tam mała siostra?
-Cóż, Gabriel chodzi wykończony bo ciągle zajmuje się Lilly, Emilly sobie gdzieś jeździ aaa no i Adrien będzie miał dziecko z Marinette.
Chłopak patrzył na mnie z otwartymi ustami.
-Tak dokładnie, tez tak uważam - zaśmiałam się
-O matko, sporo się dzieje u Was.
-Nawet nie mów, chciałabym czasami od tego odpocząć...
-No wiesz, mogę ponowić prośbę o to żebyś ze mną zamieszkala.
-Chciała bym, bardzo ale dopóki nie będę pewna że Emilly zajmuje się Lilly i to że dobrze się nią zajmuje, to nie mogę się wyprowadzić.
-Jak zawsze troszczysz się bardziej o innych niż o siebie
Przytuliłam się do niego. Miał racje, zawsze bardziej patrzyłam na innych niż na siebie .
Myślałam że nic nie napisze ale jednak 🤣🤣
Co myślicie? ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro