Rozdział 51
Avril
Obudziłam się rano, najpierw nie pamiętałam gdzie jestem, rozejrzałam się. A no tak, byłam u Toma, spojrzałam na chłopaka jak spał. Przytuliłam się do niego a chłopak automatycznie mnie objał.
To był cudowny wieczór, cudowna noc, nic nadzwyczajnego ale to było w tym wszystkim piękne. Spędzić tyle czasu z kimś kogo się kocha, móc przytulić go w nocy.
-O czym tak myślisz zaraz z rana? - zapytał z uśmiechem - normalnie aż czuje ile myśli przechodzi Ci przez głowę
-O Tobie i o tym jak jestem szczęśliwa - odpowiedziałam z uśmiechem
-Nawet nie wiesz ile Ty mi szczęścia dajesz - powiedział i pocałował mnie - Seksownie wygladasz, wiesz?
-Bez makijażu i w Twojej koszulce? -zaśmiałam się
-Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział i pociągnął mnie na siebie i pocałował namiętnie.
Takie seks pobudki to ja rozumiem.
Luka
Od jakiegoś czasu zawalałem szkołe, olewałem Kagami, moja mamę i Juleke.
Miałem dość wszystkiego.
Tyle ludzi mnie nienawidziło a ja nie wiedziałem dlaczego.
Dlaczego mam odpowiadać za coś czego nie pamietam? Człowiek nie może się zmienić? Cholera no!
Nie miałem pojęcia o tych mocach Avril. Przerażały mnie , jej spojrzenie które zadawało ból, czarne oczy nawet białka, miałem nawet wrażenie, że widzę jakby ogień w jej oczach..
Ale była i druga strona, widziałem swoja przyszłość z Avril, widziałem, że jesteśmy szczęśliwi.. Miałem to tak zostawić? Żeby była z tym debilem Tomem. Swoją droga niezły przyjaciel, nie ma co...
Cholera, z jednej strony chciałem o nią walczyć, z drugiej przerażało mnie co by mogła zrobić mojej rodzinie...
Nagle do pokoju weszła Juleka
-Będziesz się tak użalał nad sobą do końca życia?
-Daj mi spokój.
-Kagami dzwoniła, chyba już dziesiąty raz...
-W dupie to mam, na prawdę mam to w dupie.
-Luka ..ona będzie matką Twojego dziecka !
-To jeszcze nie jest pewne! Jak zrobię badania, wtedy uznam to dziecko! A teraz dajcie mi wszyscy święty spokój!
-Luka..
-Wynocha!
Dziewczyna wzruszyła ramionami i wyszła.
Tak na prawdę nie miałem pewności czy na pewno to moje dziecko. Kagami spała z kim popadnie... Jakby się okazało, ze nie jest moje...wtedy będę walczył o Avril, jeżeli będzie moje, poddam się .
Gabriel
Od samego rana pracowałem, nie mogłem spać bo za dużo myślałem, musiałem zająć czymś myśli. O 9 do gabinetu przyszła Nathalie, bez słowa zajęła się swoją pracą.
I dobrze, nie miałem ochoty na rozmowy. Zająłem się projektami do kolejnej sesji zdjęciowej.
Około 13 do gabinetu przyszła Emilly.
-Hej kochanie - powiedziała i pocałowała mnie - spałeś dzisiaj chociaż trochę?
Cala Em, zawsze się martwiła o każdego .
-Nieee, nie mogłem zasnąć - powiedziałem, zerknąłem katem oka na przysłuchiwała się naszej rozmowie. - Jak się czujesz?
-Dzisiaj dużo lepiej, mała kopie jak szalona -zaśmiała się - Znajdziesz trochę czasu dla nas popoludniu? Czy będziesz pracował do nocy?
-Wiesz co, myślę, że jeszcze godzina, góra półtorej i będę wolny - uśmiechnąłem się do ukochanej
-Świetnie , to zrobię coś pysznego na obiad, co Ty na to?
-Cudownie - powiedziałem - Jesteś cudowna - pocałowałem ją
Kobieta z uśmiechem wyszła z gabinetu.
Nathalie podeszła do mnie
- Unikasz mnie - powiedziała
- Wydaje Ci się - zająłem się praca, chciałem to skończyć i zająć się żoną.
- Gabriel, zawsze o wszystkim rozmawialiśmy. Od naszej nocnej rozmowy nie zamieniliśmy ani słowa.
Spojrzałem jej prosto w oczy
-Chcesz prawdy? Na prawdę chcesz?
-Tak, właśnie tego chcę.
-Dobrze, proszę bardzo! Kręcisz mnie, mam ochotę na Ciebie o czym bardzo dobrze wiesz, ale wiesz też że teraz mam zone, którą kocham, rozumiesz?! Kocham! To co jest między nami to zwykle pożądanie, nic więcej! I albo to uszanujesz, albo będziemy musieli się pożegnać
Kobieta patrzyła na mnie , bez żadnych emocji, chciałbym wiedzieć o czym teraz myśli.
-Rozumiem - powiedziała w końcu - jest jeszcze jedno..
-Tak?
-Avril...ona wie..o nas
Poczułem, że robi mi się słabo.
To nie możliwe.
-Jak to? Skąd?
-To nie moja wina, ona tylko chciała wiedzieć co planujesz względem Luki i ..i zobaczyła wszystko... Gabriel ja...
-Nieważne, kończyny na dzisiaj. Masz wolny weekend, widzimy się w poniedziałek.- powiedziałem i wyszedłem z gabinetu.
Kurwa kurwa kurwaaa!
To nie miało być tak!
Nikt! Nikt miał nie wiedzieć!
Wziąłem telefon i wybrałem numerr do Avril.
-Hej tato, już za mną tęsknisz? - zaśmiała się
Brzmiała tak beztrosko...może jednak nie wie?
-Oj tak, nie wiesz jak bardzo...ale nie po to dzwonie..
-Tato, coś nie tak? Dziwnie brzmisz.. - od razu rozpoznała
-Tak..ja... Rozmawiałem z Nathalie i...powiedziała mi, że wiesz o tym..o mnie
-Tato, nie musisz mi się tłumaczyć.
-Ja wiem ale nie chce żebyś o mnie myślała, że..
-Tato, uważam ,że jesteś najlepszym tatą na świecie, nie może się wypowiadać o tym jakim jesteś mężem, ale widzę, ze Emilly jest szczęśliwa, wiec proszę Cię o jedno, nie spieprz tego.
Uśmiechnąłem się do siebie.
-Nie, masz moje słowo. Miłego weekendu i przyjdzcie jutro razem na kolacje.
-Jasne, będziemy, pa.
Rozłączyłem się i odetchnąłem z ulgą, nie oceniała mnie mimo tego, że znała prawdę.
I miała racje, Emilly jest przy mnie szczęśliwa, a ja przy niej. Nie mogę poddać się pożądaniu bo zniszcze wszystko o co tyle walczyłem .
Jutro się wydarzy coś ciekawego 🙈
Domyślacie się co? 🤣
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro