Rozdział 43
Gabriel
Byłem w swoim gabinecie gdy nagle przyszła Nathalie.
-Będziesz mnie jeszcze dzisiaj potrzebował? -zapytała
-Zawsze - odpowiedziałem z uśmiechem a ona się zarumieniła
-Pytam poważnie, bo jeżeli nie to chciałabym wyjść dzisiaj wieczorem.
Spojrzałem na kobietę...zdziwiony? Zazdrosny? Nieee no, nie mogłem być o nią zazdrosny. To co było miedzy nami gdy Emilly...
-Jasne, możesz iść śmiało - odpowiedziałem - randka?
-Tak, chyba tak.
-Skąd go znasz?
-Poznałam go na jednym z przyjęć na które nie chciałeś iść gdy Avril była w szpitalu.
-Wiec baw się dobrze - powiedziałem i udawałem, że zająłem się pracą.
Kobieta wyszła a ja pogrążyłem się w swoich myślach.
Cóż niejedna kobieta by mnie uznała za skurwiela. Uprawiałem seks z Nathalie? Nie raz.
Czy uważam że zdradziłem moją żonę? Nie. To co było miedzy mną a kobietą to było czysto fizyczne. Żadnych uczuć, żadnych wyznań miłosnych czy zauroczeń.
Po prostu seks którego oboje potrzebowaliśmy jako odskocznia od problemów i stresów.
Nathalie sama zaproponowała ten "układ". To było jakoś rok po tym jak Emilly zapadła w śpiączkę.
Kobieta przyszła do mojego gabinetu późną nocą, bez ogródek powiedziała czego chcę i widziała że i ja tego potrzebuje.
Pieprzyliśmy się jak króliki? Zające? Jakoś tak się ponoć mówi. Fakt faktem, była całkiem niezłą w te klocki. W dzień surowa i zdyscyplinowana asystentka a nocą dzika kocica.
Westchnąłem na samo wspomnienie.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
To był Tom
-Możemy porozmawiać? - zapytał
-Jasne, wejdz, co się dzieje.? Gdzie Avril?
-Jest już u siebie a ja chciałem porozmawiać.
-Słucham Cię.
Widziałem, że chłopak się denerwował. Czyżby wpadli?
-Otóż, wynająłem mieszkanie, musiałem wyprowadzić się od moich rodziców...i chciałbym zapytać czy Avril...mogła by ze mną zamieszkać?
-Wow, zaskoczyłeś mnie.. Wolałbym żeby na razie Avril mieszkała ze mną - blondyn posmutniał - Ale możemy iść na kompromis. Mogę się zgodzić żeby była u Ciebie w weekendy a w tygodniu mieszkała tu. Co Ty na to?
-Cóż, zapytam Avril, ale myślę że się zgodzi - powiedział z uśmiechem.
-Coś jeszcze? - zapytałem
-W sumie to tak, niby do sylwestra daleko ale zaprosiłem Avril do Nowego Jorku. Zgodzi się Pan?
-Nie rozpieszczasz jej za bardzo? - zaśmiałem się
-Zasługuje na wszystko co najlepsze - powiedział chłopak
Czy ja już wspominałem że lubię tego gościa?
-Zgadzam się - powiedziałem na co Tom się rozpromienił
-Dziękuje! - wyściskał mnie i się pożegnał
Avril
Rano do pokoju zapukał Gabriel. Akurat skończyłam się malować. Nie spałam za dobrze i obudzilam się po 5. Teraz to już dla mnie norma.
-Jak spałaś? - zapytał
-Przejdzmy do następnego pytania - powiedziałam ziewając
-Rozumiem - mężczyzna posmutniał - Rozmawiałem wczoraj z Tomem, mówił Ci?
-Szczerze to nie, dzwonił wczoraj ale ja już zasnęłam a dzisiaj jeszcze śpi.
-Ustaliliśmy, że możesz u niego spędzać na razie weekendy.
-Na prawdę? - szczerze się ucieszyłam - Dziękuje tato
Przytuliłam mężczyznę
-Dalej męczą Cię te koszmary? - zapytał zasmucony
-Tato to mało ważne, na prawdę. Minie i będzie dobrze a ja jestem teraz na prawdę szczęśliwa.
-Ale...
-Nie ma ale tato, gdy tu przyjechałam byłam pewna że to będzie największy błąd w moim życiu, miałam jeden plan, odebrać sobie życie.
Zauważyłam łzę spływającą po policzku Gabriela
-Dzięki Twojemu uporowi, trochę też dzięki Luce, żyje, ale nie tak jak wcześniej, to była wegetacja nie życie. Teraz jestem na prawdę szczęśliwa, czuje się kochana, spełniona, mam marzenia i plany na przyszłość, chyba pierwszy raz w całym moim życiu tato.
Sama poczułam łzy napływające mi do oczu.
-Wiem, że mama nad nami czuwa i jestem pewna na 100%, że jest szczęśliwa. Myślę czasami jakby to było, gdyby żyła, gdybym miała Was za rodziców, tak razem. Nie ma dnia żebym o tym nie myślała, ale wtedy wszystko byłoby inne i ja bym była inna, pewnie bym nie doceniała tego co mam. No i nie miałabym najlepszego młodszego brata na świecie - powiedziałam a mężczyzna się uśmiechnął
-Będę to powtarzał do oporu - już nawet nie powstrzymywał łez - Jesteś zupełnie jak Liz..tak samo piękna, tak samo dobra. - spojrzał mi w oczy - W każdym znajdowała jakieś zalety. Ty jesteś taka sama.
-Nieprawda...
-Prawda, nawet Luce jesteś wdzięczna, pomimo tego jak Cie zranił.
-No bo...uratował mi życie..
-Widzisz? Szukasz w każdym dobrych cech
Uśmiechnełam się, może miał i racje.
Mama mnie tego nauczyła, że każdy ma w sobie cząstkę dobra.
Mężczyzna mnie przytulił.
-Jej już mojej miłości nie mogę przekazać - spojrzał mi w oczy- Ale Tobie oddam całą - uśmiechnął się
Wtuliłam się w niego. Czułam się taka szczęśliwa.
Nagle drzwi się otworzyły. Wszedł jakiś mężczyzna.
-Jaki piękny widok - powiedział
-Gregory? Co Ty tu robisz? - zapytał Gabriel
-Znasz go? - zapytałam wstając
-Gregory, miło mi Cię w końcu poznać - wyciągnął dłoń a ja ją uścisnełam.
Wtedy przed moimi oczami pojawiały się jakby urywki, widziałam porwanie Luki, jego pobicie, jak Gabriel rozmawia z tym całym Gregorym, później Agreste przyłożył już zakrwawionemu Luce i usłyszałam "to za moją córkę, skurwielu".
I znowu byłam w swoim pokoju. Obaj mężczyźni patrzyli na mnie zszokowani.
Później Gregory spojrzał na Gabriela
-Nie mówiłeś, że ona również ma Twoje moce.
-Porozmawiamy na osobności - powiedział Agreste.
-Chwila, jakie kurwa moce?
Byłam wytracona z równowagi, o czym oni do cholery mówili, jakie kurwa moce? Ja nie mam żadnych mocy.
-To dlatego ona mogła przeżywać te koszmary nie Ty!- powiedział mężczyzna
-Greg, proszę porozmawiajmy.
-Chętnie , ale ona ma być przy tej rozmowie, ciekawią mnie jej moce.
-Porozmawiamy, ale później, muszę jej wszystko wytłumaczyć. - powiedział Agreste
Mężczyzna spojrzał na mnie i na Gabriela.
-Dobrze, widzimy się jutro - powiedział i wyszedł.
Spojrzałam na ojca.
-Masz mi coś do powiedzenia?
Już miał zacząć mówić gdy zadzwonił mój telefon. To był Tom.
- Poczekaj - odebrałam - Hej kochanie, oddzwonie do Ciebie za chwile, dobrze?
-Wszystko okey? - zapytał
-Tak, wszystko Ci później wytłumacze, pa - powiedziałam i się rozłączyłam.
Spojrzałam na mężczyznę.
-Słucham
-Cholera...nie wiem jak zacząć.. Tak, mam pewne moce, nie miałem pojęcia, że możesz je po mnie odziedziczyć, byłem pewien że nie, Adrien ich nie ma na pewno. One były tłumione, tak samo w moim przypadku, dopóki Gregory ich nie odkrył. Chciał żebym z nimi pracował, też maja podobne moce...
Nie wierzyłam w to co słyszę.
-Ja mam moce? Co ja potrafię?
-Na razie Twoje moce mogą się uaktywnić tylko przy osobie która również je posiada. Wiedziałem, że je masz gdy mogłaś za mnie śnić te okropne sny ale...balem się Ci powiedzieć i nie chciałem żeby Greg się dowiedział. Wiedziałem, że będzie chciał je wykorzystać ale to nie są dobrzy ludzie .. Chciałem Cię chronić...
Nie wierzyłam.. To nie możliwe. Ja miałam mieć jakieś moce?
-Dobrze, a teraz mi powiedz co bym mogła jakbym miała całkiem ujawnione moce?
-Mogłabyś widzieć przeszłość innych ludzi, czasami można zobaczyć przyszłość.
Spojrzałam na niego ale on uciekał wzrokiem
-Czy Ty widziałeś moją przeszłość?
-Tak
-Kiedy?
-W szpitalu po drugiej próbie samobójczej.
-A moją przyszłość?
Nie odpowiedział, nie spojrzał na mnie.
-Tato!
-Tak - powiedział szeptem.
Podeszłam do mężczyzny i zmusiłam go do spojrzenia mi w oczy.
-Co widziałeś?
Milczenie
-Tato powiedz co widziałeś.
-Widziałem Twój ślub z Luką, widziałem, że macie dzieci, że byłaś nieszczęśliwa bo Cię zamknął w domu, bil i zdradzał.
-To dlatego go tak nie lubiłeś...- szepnełam
-Chciałem Cię chronić... Proszę..wybacz mi..
Spojrzałam na niego ze łzami w oczach
-Czyli to mnie czeka?
-Przyszłość nie jest wykuta w kamieniu, dlatego robiłem wszystko żebyś zbliżyła się do Toma, czułem, że on Cię nie skrzywdzi. A im dalej od Luki tym lepiej.
Nie wierzyłam w to co słyszę. Czy to może okazać się snem?
-Tato co teraz będzie?
-Nie pozwole Cię skrzywdzić, nikomu, za wszelka cenę będę Cię bronił.
Dzisiaj mnie wena poniosła i mam juz 3 rozdziały zapisane 🤣🤣
Jak wrażenia?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro