Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 42

Avril

Dzisiaj w końcu weekend. Rano miałam przymiarkę strojów na pokaz mody w przyszłym tygodniu.

-Będziesz na obiedzie? - zapytała Emilly po przymiarkach
-Pogniewacie się jakbym spotkała się z Tomem? - zapytałam niepewnie
-No coś Ty, Adrien z Marinette też gdzieś wychodzą więc będę miała okazje być sam na sam z Gabrielem - uśmiechneła się
-W takim razie ide się przebrać i miłego popołudnia - powiedziałam i poszłam do siebie.

Poszłam do siebie i napisałam SMS-a do Toma, że widzimy się za godzinę.

Wziełam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, pomalowałam się , i ruszyłam w szlafroku w stronę szafy, żeby wybrać w co się ubrać.

Nagle drzwi się otworzyły i wszedł....

-Luka? Co Ty tu do cholery robisz!? - zapytałam ze złością.
-Udało mi się przemknąć, chciałem porozmawiać.

Westnełam.
Serio? Teraz będzie zgrywał idealnego? No ja pierdole

-Słuchaj, my nie mamy o czym rozmawiać... Było minęło nie ma do czego wracać.
-Ale ja nie wiem co się stało rozumiesz? Ludzie sa na mnie wściekli a ja nie wiem czemu.

Co on myśli? Ze ja go będę pocieszać?

-Luka, nie chce do tego wracać. To zbyt bolesne.
-Przepraszam...
-Kurwa, Luka! Myślisz że zwykłe przepraszam wystarczy? Boże...po.cholerę ja z Tobą w ogóle rozmawiam.

Chłopak podszedł do mnie bliżej...jakby chciał mnie...przytulić?
Chyba śni.

-Odsuń się ode mnie i wyjdz stad.
-Avril...
-Odsuń się ode mnie i wyjdz stąd !
-Prosze...
-Jak nie wyjdziesz zaczne krzyczeć.
-Błagam, daj mi się wytłumaczyć
-Tato! - krzyknełam i po chwili Gabriel wszedł do pokoju

Spojrzał na chłopaka ze złością.
-Czy ja się nie wyraziłem jasno?! Wypierdalaj stad albo tak Cię urzadze że juz niczego nie będziesz pamiętał!
-Ja chciałem przeprosić...porozmawiać
-Szczerze? Gówno mnie obchodzi co chciałeś. Wynocha!

Chłopak na szczęście się posłuchał bo mimo że Gabriel był raczej osobą o stalowych nerwach to teraz raczej by nie wytrzymał.

-Wszystko okey? - zapytał
-Tak, na szczęście tak - przytuliłam się do niego - dzięki
-Przysięgam, jeszcze raz tu przyjdzie a na prawdę go zamorduje.

Mężczyzna po chwili wyszedł, ochrzanił ochroniarza o wpuszczenie chłopaka i poszedł do siebie.

Ja się szybko ubrałam w czerwona obcisłą, krótką sukienkę.
Przejrzałam się w lustrze.
Nie skromnie mogłam stwierdzić, że wygladałam cholernie seksownie.

Ubrałam czarny płaszczyk i ruszyłam.

Spotkałam się z Tomem pod kawiarnią w której kiedyś pracował.

Specjalnie ściagnełam płaszcz zanim podeszłam do chłopaka.
Gdy mnie zobaczył szczeka mu opadła.

-Wow, wygladasz zjawiskowo - powiedział gdy tylko mnie zobaczył
-Dziękuje - uśmiechnęłam się

Weszliśmy do kawiarni i usiedliśmy przy stoliku. Obsługiwał nas sam Pan Blanc.

-Mówiłem, że wyglądasz obłednie?
-Tak - zaśmiałam się - ale chętnie jeszcze posłucham.
-Wygladasz tak ponętnie, że najchętniej zerwałbym z Ciebie tą sukienkę i kochał się z Tobą tu i teraz - powiedział szeptem
-Thomasie Black, nie wstyd Ci - uśmiechnełam się kusząco

Chłopak odwzajemnił uśmiech
-Ani trochę.

Pan Blanc przyniósł dla nas kawy i jego przepyszne rogaliki.

-To o czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam. Byłam na prawdę ciekawa co planuje chłopak.
-Wyprowadzam się od rodziców - powiedział niby z uśmiechem ale widziałam, że jest mu smutno.

Złapałam go za rękę.
-Co się stało? -zapytałam
-Wiesz...mój ojciec to tyran. - spojrzał mi w oczy - zawsze musiałem mieć najlepsze oceny, pokój wysprzątany na błysk, inaczej mnie lał. Kazał mi iść do " normalnej" szkoły, na normalne studia. Ale ja nie chce skończyć jakiejś gównianej szkoły, po której będę musiał robić coś czego nie chce i nie lubię. Kocham malować, projektować na komputerze różne obrazy i tak chciałem pracować. - westchnął - Wczoraj mu powiedziałem no i skończyło się na tym że muszę się wyprowadzić.

Uśmiechnął się do mnie
-Ale ja to już planowałem od jakiegoś czasu.
-Jak to? - zapytałam
-Chciałem się wyprowadzić tak czy tak. Dzięki  zleceniom u Twojego taty, stać mnie na wynajem i na start. - zawahał się - Bardzo bym chciał żebyś zamieszkała ze mną - spojrzał na mnie z nadzieja.

Tego się nie spodziewałam..

-Tom...ja..
-Nie chcesz?- zapytał zasmucony
-Nie, to nie o to chodzi, bardzo bym chciała. Tylko...chodzi o...
-Gabriela?- dokończył za mnie

-Wiesz, on teraz jest mega przewrażliwiony teraz jeżeli chodzi o mnie...
-Rozumiem - powiedział
-Po drugie, został mi cały rok do osiemnastki więc wiesz..
-Jasne, przynajmniej na razie będziemy mieli się gdzie spokojnie spotykać - powiedziałam z uśmiechem

Chłopak również się do mnie uśmiechnął jednak nagle jego mina zrzedła. Spojrzałam w miejsce w które patrzył Tom.

Stał tam nikt inny jak Luka.
-Cholera, znowu? - jęknęłam
-Jak to znowu? - zapytał Tom
-Wtargnął dzisiaj do nas do domu, niby chciał porozmawiać, przeprosić bla bla bla. Na szczęście Gabriel go pogonił.
-Skurwiel jebany... Ja wiem on tego nie pamoeta ale mnie cholera bierze...
-Wiem, kochanie..nie zawracajmy sobie nim głowy, nie warto - spojrzałam mu prosto w oczy - Dla mnie liczysz się tylko Ty - uśmiechnełam się a Tom mnie pocałował
-Kocham Cię Avril
-Ja Ciebie też Tom

Po godzinie wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy na spacer.

Doszliśmy do małej kamienicy.
-Chcesz zobaczyć moje mieszkanie? -zapytał
-Pewnie - powiedziałam z uśmiechem.

Weszliśmy do środka. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Było nieduże ale piękne.

Miało dużą kuchnie połączoną z jadalnią, łazienkę z wanna rogową, salon i małą sypialnie.

-I co myślisz? - zapytał chłopak
-Jest przepiękne - powiedziałam szczerze - ma taki uroczy klimat
-Też tak uważam - zaśmiał się- idealne będzie gdy Ty tu zamieszkasz ze mną - objął mnie i pocałował namiętnie.

-Jesteś cudowny, wiesz o tym? - zapytałam
-Wiem - pocałował mnie ponownie. - Mam coś jeszcze dla Ciebie.

Podał mi kopertę, spojrzałam na niego nie pewnie.
-Otwórz - powiedział

Otworzyłam kopertę a w niej były bilety, bilety do Nowego Jorku.

-Nie, nie wierze - szepnełam
-To uwierz - powiedział z uśmiechem - To spóźniony prezent urodzinowy, wiem, że marzyłaś żeby tam pojechać.
-No tak, marzyłam ale...Boże nie wierze.

Na prawdę byłam w szoku, nie dochodziło to do mnie.
-Wyjazd jest w 30. Grudnia, spedzimy tam sylwestra i Zostaniemy przez tydzień.
-Tom ja...nie wiem co powiedzieć.
-Powiedz, że mnie nigdy nie zostawisz.
-Nigdy, kocham Cię. Ale...
-Ale co?
-Wiesz, że nie musiałeś. Nie potrzebuje drogich prezentów.
-Wiem, nie przyzwyczajaj się - zaśmiał się

Kochałam tego wariata, na prawdę.

-Chce spróbować porozmawiać z Gabrielem, o naszym wspólnym zamieszkaniu - powiedział - zapytać nie grzech, nie?
-Masz racje- powiedziałam rozpinajac sukienkę - a teraz trzeba ochrzcić mieszkanie, nie uwazasz?
-Zdecydowanie  - powiedział zrzucajac ze mnie sukienkę i całując po szyi.

Przeszedł mnie cudowny dreszcz. Ściągnęłam z chłopaka koszulkę i zaciągnełam do sypialni.

Na prawdę byłoby cudownie gdybyśmy mogli razem zamieszkać.


Dzisiaj rozdział trochę później 🙈
Pisałam go 3 razy i mi się nie podobał 🤣😱

Mam nadzieje że ta wersja Was zadowoli 🙊

W następnym będzie kolejna tajemnica Gabriela, jakieś pomysły? 🤔🤔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro