Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38

Gabriel

Rozejrzałem się, nie bardzo wiedziałem gdzie jestem. Było cholernie ciemno, czułem chłód. Nagle upadłem na kolana a moje ciało przeszedł niewyobrażalny ból, jakby ktoś raził mnie prądem i wbijał noże jednocześnie.
Chciałem krzyknąć ale nie potrafiłem, poczułem jedynie ogień w płucach.

Nagle zobaczyłem postać mężczyzny, stał do mnie tyłem.

-Kim jesteś? - udało mi się wyszeptać
-Diabłem, szatanem, nazywaj mnie jak wolisz. - odpowiedział chłodno
-Czego...ode mnie chcesz?

Wtedy mężczyzna się odwrócił, jego twarz była cała we krwi, oczy miał cale czarne, uśmiechnął się ironicznie.

-Twojej duszy Agreste.

-Gabriel - usłyszałem głos żony i otworzyłem oczy.

Rozejrzałem się, byłem w domu, w swoim łóżku. Serce waliło mi jakby miało wyskoczyć z piersi.
Musiałem się uspokoić, żebym znowu nie miał zawału.

-Znowu, Gabriel, znowu się dzieje to samo, prawda?- była na mnie wściekła - Tak samo było wtedy gdy Adrien...
-Wiem - przerwałem jej i wyszedłem do łazienki.

Musiałem dojść do siebie.
Usiadłem na ziemi, schowałem twarz w dłoniach i wrociłem pamięcią do tamtych wspomnień.

Adrien miał wtedy 4 lata, zawsze był naszym oczkiem w głowie, robiliśmy z Emilly wszystko, żeby był szczęśliwy.

Chłopak poszedł wtedy do przedszkola. Zaprzyjaźnił się z jednym chłopakiem, nawet teraz nie pamiętałem jak miał na imię, ojciec go wychowywał sam. Mężczyzna dziwnie się zachowywał, teraz wiem dlaczego.

Adrien długo nas prosił żebyśmy mu pozwolili pojechać do kolegi i żeby mógł tam zostać sam bez nas. Nie chcieliśmy się zgodzić, zawsze jechałem albo ja albo moja żona. Po prawie roku w końcu pozwoliliśmy mu zostać pod opieka ojca kolegi. To był największy błąd w moim życiu. Do dzisiaj tego żałuje, chociaż chłopak tego nie pamięta.

Gdy przyjechaliśmy po chłopaka był całkiem inny, cichy, smutny , nieobecny.
Wieczorem zapytałem syna, czy pokłócił się z kolegą, wtedy chłopak się rozpłakał i opowiedział mi co ten skurwiel mu robił... Kazał mu się rozbierać, robił mu zdjęcia, dotykał go.

Wsiadłem do samochodu, skatowałem mężczyznę i zadzwoniłem po Gregorego. Znaliśmy się, ponieważ parę razy przyjechał po garnitury dla siebie i swoich ludzi. Wiedziałem czym się zajmuje, opowiedziałem mu o wszystkim i przyjechał w ciągu 20 minut.

Wykasował pamięć Adrienowi, wtedy również miałem takie koszmary. To była cena za "usługę".

Tylko wtedy byłem młodszy, nie wiem czy teraz dam rade zapłacić...

Czego się nie robi dla dzieci, co nie?

Avril

Rano zeszłam na śniadanie, Gabriel wyglądał kiepsko, był blady, miał wory pod oczami, mimo to nie dawał po sobie poznać, że coś jest nie tak.

Skąd ja to znałam.

Po śniadaniu zbieraliśmy się z Adrienem do szkoły, chłopak zapomniał jakiejś książki i wrócił do pokoju.

-Tato...- zaczełam nieśmiało

Mężczyzna natychmiast się odwrócił z uśmiechem na twarzy.

-Słucham się Cię kochana moja.
-Tylko bądź ze mną szczery. Co się dzieje?
-Ach...dużo stresu, pracy, wiesz jak jest.
-Przecież wiem że to nie tylko to...nie jestem głupia.
-Nie martw się o staruszka, dam sobie rade - powiedział i pocałował mnie w czoło - Adrien bo się spóźnicie!
-Ide! - krzyknął chłopak
-Miłego dnia Wam życzę - powiedział mężczyzna i poszedł do gabinetu.

Po szkole miałam się spotkać z Marinette i Adrienem, chłopak poprosił mnie o to jeszcze przed lekcjami.

Ciekawe co się znowu stało. Jak mam pomagać kolejnej ich koleżance, dziękuje bardzo ale nie....już mi wystarczy.

Zobaczyłam Juleke zapłakaną. Cholera, jej nie mogłam olać. Podeszłam do dziewczyny.

-Co się stało? - zapytałam niepewnie.

Dziewczyna spojrzala na mnie i przytuliła się do mnie.
-Avril, Lukę ktoś napadł , pobił go, ma częściową utratę pamięci - płakała dziewczyna.

Byłam w szoku , nie miałam pojęcia. Fakt, byłam wściekła na Luke ale szkoda mi się go zrobiło.

-Będzie dobrze, zobaczysz - pocieszałam dziewczynę
-Jaka Ty jesteś dobra, on Cię tak zranił a Ty jesteś taka kochana - płakała
-Spokojnie, ułoży się, nie martw się.

Po chwili dziewczyna poszła a przyszli Adrien i Marinette.
-Słyszeliście? Ktoś pobił Lukę - zapytałam.
-Tak, Juleka mi dzisiaj mówiła
-Nie martwmy się tym skurwielem - powiedział Adrien - idziemy?
-Tak, jasne - powiedziałam jednak myślami byłam daleko.

Chłopak nie był mi obojętny, mimo tego co mi zrobił.

Ech, czasami bym chciała wylądować sobie pamięć chociaż częściowo...

Siedzieliśmy w kawiarni, chwile rozmawialiśmy o głupotach.
-Dobra, to teraz mówcie o co Wam tak na prawdę chodzi? - zapytałam

Spojrzeli na siebie i później na mnie.
Boże, błagam tylko nie kolejna ciąża..

-Chcemy żeby Mari mogła z nami zamieszkać, jej rodzice muszą wyjechać na pół roku minimum..ona musiała by jechać z nimi a ja nie wytrzymam bez niej tyle czasu.
-Dobra, ale co ja mam do tego?
-No wiesz...może zagadasz tatę? Mi na bank odmówi a Tobie może nie... - powiedział nieśmiało chłopak
-Jasne, czemu nie, mogę z nim porozmawiać. Ale mam jeden warunek.
-Jaki? - powiedzieli jednocześnie
-Jak się będziecie bzykać, to się zabezpieczajcie, bo potem bedzie na mnie - zaśmiałam się

Wróciliśmy do domu. Oczywiście od razu mnie wysłali do Gabriela.

Zapukałam do Gabinetu i weszłam.
W pierwszej chwili nie wiedziałam co mam zrobić, zobaczyłam jak mój ojciec płacze..

Zamknełam natychmiast drzwi i podeszłam do mężczyzny. Przytuliłam go , mężczyzna bez słowa wtulił się we mnie, jak male dziecko.

-Tato... Co się stało? - szepnełam
-Nie wiem czy dam rade - odpowiedział również szeptem.
-Ale co się stało? - zapytałam

Spojrzał na mnie, tyle bólu w oczach widziałam ostatni raz w spojrzeniu mamy.

-Tato, powiedz prosze.
-Nie mogę..przepraszam...
-Tato, powiedz, wszystko będzie lepsze niż patrzenie na to jak Cierpisz.

No i powiedział, wszystko mi powiedział, o Adrienie, o Luce, o tym tajemniczym mężczyźnie.

Każde słowo wprawiało mnie w osłupienie.

Mój ojciec tyle cierpiał, w sumie przeze mnie...

-Tato, mogę Ci jakoś pomóc? Zrobię wszystko.
-Mogłabyś ale ja na to nie pozwole, nie dam Cie zranić.

Spojrzałam mu w oczy, przyłożyłam dłonie do jego skroni i poczułam przeraźliwy ból. Starałam się nie krzyczeć. Wytrzymałam dopóki ból sam nie minął.

-Avril, dlaczego to zrobiłaś?
-Ponieważ Cie kocham tato i nie dam Ci cierpieć - mężczyzna mnie przytulił.

-A właściwie po co przyszłaś?

Zaśmiałam się i mu wszystko opowiedziałam.

Wyszłam z gabinetu, zasmucona.

-Nie zgodził się - powiedział Adrien
-Właściwie...to się zgodził! - zaśmiałam się - tylko wiecie jaka była umowa
-Jasne jasne, masz to jak w banku - powiedział Adrien i pobiegli uradowani

Napisałam SMS-a do Toma

Avril ❤❤
Kochanie, wybacz, nie dam rady się dzisiaj zobaczyć. Słabo się czuje.

Tommy 💜
Ale wszystko okey? Może przyjade, położe się obok Ciebie?

Avril ❤❤
Nie, wszystko jest okey, po prostu jestem zmęczona 😘

Tommy 💜
Ale nie chodź o Luke i jego wypadek?

Avril ❤❤
Nie, zwykłe zmęczenie. Obiecuje jutro sobie odbijemy
Kocham Cię 😘😘

Tommy 💜
Ja Ciebie też ❤❤ Jesteś moim promykiem 😘😘

Kochałam Toma, na prawdę go kochałam ,ale musiałam się położyć bo czekała mnie cieżka noc, Gabriel mi mówił co mnie czeka.

Nie takie rzeczy przechodziłam...nie?


Jak rozdział? 😁
Podoba się?

Zaskoczyło Was coś? ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro