Rozdział 37
Na poczatku chciałam wszystkim życzyć Wam wszystkim zdrowych, wesołych i spokojnych świąt wielkanocnych ❤❤
Zajączek był? 😁🤣
Gabriel
Gregory zadzwonił, że mają chłopaka i żebym przyjechał. Mieliśmy jechać na sesje.
Cholera.
No trudno, trochę się spóźnie.
-Nathalie, jedź z Avril i Tomem, ja muszę jeszcze coś załatwić. Znasz wytyczne, możecie zacząć w razie jakbym się spóźnił.
-Oczywiście Panie Agreste.
Wsiadłem do swojego samochodu i pojechałem pod dany adres.
Mężczyzna czekał na mnie przed budynkiem.
-Witaj Gabrielu - podał mi rękę - miło Cię znowu spotkać - powiedział chłodnym głosem.
-Mi Ciebie również
-Jak syn? Ciągle niczego nie pamięta?
-Dobrze, niczego nie pamięta. Co z Luką?
-Za chwilę zaczynamy czyszczenie pamięci wiec dobrze, że przyjechałeś. Powiesz co mamy usunąć.
Weszliśmy do środka. Widziałem Luke, całego we krwi, przywiązanego do krzesła.
Jakoś nie było mi go żal, serio.
Może serio jestem zimnym, bezuczuciowym skurwielem?
-Widzę, że jakoś nie bardzo Cię porusza ten widok. Pasowałbyś do nas - powiedział
-Nie, dzięki, zostanę przy moich szmatkach - zaśmiałem się
-Więc, co usuwamy? Oczywiście poza pobiciem bo to oczywiste.
-Usuwasz wszystko co miało związek z Avril, ma jej nie pamiętać, tego że byli razem. Ja jakoś to Avril wytłumacze. Poprosze znajomego lekarza żeby powiedział, że to od "pobicia".
-Jak sobie życzysz - uśmiechnął się do mnie.
-A co wszczepić zamiast pobicia?
-Zdaje się na Twoja wyobraźnię.
Pracownicy Greg'a zaczęli podłączać aparaturę do chłopaka, wiele małych kabelków przyczepiali mu do skroni.
Znałem ten widok, tylko wtedy siedział tam Adrien.
Ogarnij się, żadnych emocji Agreste. Nie możesz okazywać emocji - powiedziałem do siebie w duchu.
-Dobrze, wiem, że jesteś zajęty wiec wiem juz wszystko możesz iść.
-Szkoda, że nie widziałem jak go bijecie - powiedziałem po cichu ale mężczyzna mnie usłyszał.
-No no Agreste, zaskakujesz mnie. Ale wiesz co? Jeszcze nie zaczęliśmy więc jak chcesz, możesz mi jeszcze poprawić.
-Mogę?
-Pewnie.
Podszedłem do Luki, spojrzałem prosto w jego zakrwawiona twarz
-To za moją córkę skurwielu! - powiedziałen i przyłożyłem mu w twarz, nie zdawałem sobie że uderzyłem go aż tak mocno dopóki nie wypluł paru zębów.
Wstałem, pożegnałen się i wyszedłem na sesje.
Przed wejściem do samochodu sprawdziłem czy nie mam gdzieś śladów krwi.
Avril
Spodziewałam się, że sesja to będzie chwila, parę zdjęć i do domu.
Nieźle się pomyliłam. Chociaż nie powiem, z Tomem czas leciał mi jak przez palce.
Gabriel ciągle się nie pojawił, trochę mnie to martwiło, jednak Nathalie mówiła, że coś musiał załatwić.
Pod koniec sesji mężczyzna się pojawił. Sprawdził szybko rezultaty i podszedł do nas.
-No Świetnie Wam poszło, zdjęcia wyszły fantastycznie - powiedział z uśmiechem
-Cieszę się - powiedział Tom - bo szczerze to balem się, ze nie dam rady.
-Świetnie Ci poszło - powiedział Agreste - to na pewno nie ostatnia Twoja sesja. Mam jeszcze jedno pytanie, pieniądze wolisz przelewem czy do reki?
-Może być do reki, majątek to nie będzie - zaśmiał się chłopak
Gabriel spojrzał na niego z uśmiechem, wziął karteczkę, napisał kwotę i podał ją Tomowi. Chłopak gdy zobaczył sumę aż zbladl.
-Ale to za jedną sesje? - zapytał
-Tak, ale tak jak mówię, sesji będzie więcej i do tego pokazy mody.
Chłopak uśmiechnął się szeroko
-Tyle to ja w rok był musiał pracować w każdy weekend żeby tyle dostać.
-A widzisz - uśmiechnął się mężczyzna i odszedł.
Przytuliłam chłopaka
-Nie boisz się, że będę z Tobą dla pieniędzy? -zażartowałam
Chłopak wybuchnął śmiechem
-Kocham Cię, mój głupolku kochany.
-Ja Ciebie też - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie.
-To co robimy? -zapytałam
-Może się przejdziemy? Chciałbym porozmawiać.
Spojrzałam na niego zdenerwowana.
-Stało się coś? - zapytałam
-Nie księżniczko, chce porozmawiać o nas, ale na spokojnie.
-Dobrze - powiedziałam - Idę się ogarnąć i mozemy iść. Aaa i Nathalie mówiła, że możemy sobie zabrać coś z sesji. - powiedziałam z uśmiechem i poszłam się przebrać.
Wybrałam mietową sukienkę wiązaną na szyje z odsłomietymi plecami. Sukienka rozszerzała się od pasa w dół i sięgała przed kolana.
Włosy zostawiłam rozpuszczone.
-Pięknie w niej wyglądasz - usłyszałam głos Gabriela.
-Dziękuje tato, masz na prawdę talent.
-Na pięknej kobiecie wszystko będzie pięknie wyglądało.
Zarumieniłam się
-Jesteś tak podobna do Liz, piękna, inteligentna i...- zawahał się - ten uśmiech...jakbym patrzył na nią w Twoim wieku.
-Bardzo ją kochałeś, co?
-Tak, była moją pierwszą kobietą, pierwszą miłością.
Spojrzał na mnie
-Obiecuje Ci, że już nigdy, nikt Cię nie zrani.
-Jakby tak można było tato...
-Nie pozwole - powiedział i pocałował mnie w czoło - a teraz leć, Tom oszaleje na Twoim punkcie.
-Mam taką nadzieje -zaśmiałam się
Tom
Czekałem na Avril, ubrałem się w granatową koszule i jeansowe spodnie.
Gdy ją zobaczyłem, wyglądała obłednie w miętowej sukience i czarnym płaszczyku.
-Wygladasz....przepięknie - powiedziałem zgodnie z prawdą
-Dziękuje - zarumieniła się, uważałem to za urocze.
Wyszliśmy i spacerowaliśmy chwile rozmawiając o bzdurach.
Denerwowałem się trochę naszej rozmowy, ale musiałem wiedzieć jakie plany miałaby Avril na naszą przyszłość.
Usiedliśmy na ławce i dziewczyna spojrzala na mnie.
-Widzę że się denerwujesz, o czym chciałeś porozmawiać?
-Wiesz...bo ja...jestem niestety takim typem, że muszę wiedzieć na czym stoję... - powiedziałem nieśmiało.
Dziewczyna patrzyła na mnie z zachecajacym do mówienia uśmiechem wiec kontynuowałem.
-Chciałbym wiedzieć jakie masz plany na przyszłość..wiesz dla siebie...dla nas..cholera jakie to dla mnie trudne...
Avril złapała mnie za rękę
-Chcę być z Tobą to wiem na pewno - uśmiechneła się- i na pewno nie chce teraz brać ślubu, mieć gromadki dzieci ani nic z tych rzeczy. Chociaż zamieszkać z Tobą bym mogła - pocałowała mnie - Chciałabym żebyśmy się rozwijali, pracowali, zwiedzali świat.
Uśmiechnąłem się, ulżyło mi ponieważ również nie chciałem teraz zakładać typowej rodziny, chciałem się nią nacieszyć. Nie chciałem żeby była typowa "kurą domową", kochałem jej niezależność.
-Czemu się smiejesz? - zapytała
-Ponieważ bałem się, że jak zaproponuje taki "układ" to będziesz zła, ze tak na prawdę Cię nie kocham itd
-Głuptas mój kochany - powiedziała dziewczyna - lubię romantyzm, romantyczne niespodzianki itd ale ślubu brać nie chce.
-Jesteś moim ideałem - powiedziałem i pocałowałem ją namiętnie.
Kochałem ją, całym sercem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro