Rozdział 29
Gabriel
Przyjechałem do szpitala jak najszybciej się dało.
Znalazłem oddział na którym miała być Avril. Wchodziłem do każdej sali lecz nigdzie jej nie było.
"Co do cholery" pomyślałem
Żadna pielęgniarka nie mogła bądź nie chciała mi powiedzieć gdzie jest moja córka.
Nagle znalazłem lekarza.
-Przepraszam, nazywam się Agreste, szukam mojej córki, Avril.
-Przykro mi, tutaj jej Pan nie znajdzie.
-To gdzie w takim razie?
Mężczyzna spojrzał na mnie z pogardą.
-W piwnicy..
-Jak to do cholery w piwnicy?! - krzyknąłem - jaki jest tam oddział.?
-Oddział? Tam jest kostnica proszę Pana..
Wtedy oniemiałem.
Czy to Znaczyło że Avril nie żyje?
Jak to możliwe?! Przecież tylko zemdlała...
-To nie możliwe... - powiedziałem bardziej do siebie niż do lekarza.
-Możliwe, jej organizm był wykończony, nie miał siły walczyć...
-Ale ona tylko zemdlała.
-Ona nie żyje! Niech się Pan w końcu ocknie Panie Agreste!
-Panie Agreste, niech się Pan obudzi
Nagle się poderwałem... Boże jak dobrze, to byl tylko sen...
Przysnąłem na korytarzu czekając na wyniki badan Avril.
-Przepraszam, ma Pan już wyniki mojej córki? - zapytałem lekarza
-Tak, Pana córka ma krwiaka w mózgu. - powiedział to tak spokojnie jakby to było zwykłe przeziębienie.
-Jak to krwiaka?
-Czy córka nie miała ostatnio jakiegoś wypadku? Nie uderzyła się w głowę?
Ach tak, faktycznie, ukradła mi uszkodzone Miraculum i go używała, jak straciła przytomność to jebła głową o ziemie, a co?
Oczywiście tego na głos nie powiedziałem.
-Cóż, jakiś czas temu faktycznie miał miejsce mały wypadek u nas w domu ale córkę zbadał lekarz i mówił że wszystko jest w porządku...
-Wie Pan, taki krwiak może się ujawnić jakiś czas po uderzeniu.
Zrobiło mi się słabo.
-I co teraz? Musicie ją operować?
-Na razie będziemy obserwować. Taki krwiak może się sam wchłonąć. Jest nieduży więc są duże szanse że sam zniknie. Tylko córka musi unikać dużego stresu.
-Rozumiem, zrobię wszystko żeby wyzdrowiała. Mogę się z nią zobaczyć?
-Tak, oczywiście, zaprowadze Pana.
Ruszyłem za lekarzem. Czułem,że ręce trzesa mi się ze zdenerwowania. Musiałem się uspokoić żeby nie zdenerwowac dziewczyny.
Gdy wszedłem do sali spokrzałem na nią. Była blada ale uśmiechnięta.
-Hej tato - powiedziała
-Hej córeczko, jak się czujesz? - zapytałem
-Dziękuje, dużo lepiej.
-Niezłego stracha nam napędziłaś wiesz o tym?
-Przepraszam..- Powiedziała zasmucona
-To nie Twoja wina - powiedział lekarz - masz krwiaka.
-I co teraz ze mną będzie - zapytała
-Na razie obserwacja, później się zobaczy - powiedział
-Czy się zobaczy to znaczy że będziecie mi grzebać w mózgu? - zapytała
-Ja bym to ujął innymi słowami ale sens jest ten sam - zaśmiał się mężczyzna.
Swoja drogą zazdrościłem Avril, ze potrafiła się z tego śmiać.
Lekarz wyszedł a do Avril przyszli Luka, Adrien i Marinette więc zostawiłem ich samych.
Avril
Gdy Gabriel zostawił nas samych, zapanowało niezbyt przyjemne milczenie.
-Jak się czujesz? - zapytał nieśmiało Luka
-A teraz Cie to obchodzi - powiedział Adrien
-Obaj się uspokujcie - próbowałam załagodzić sytuacje. - To nie czas na kłótnie...
-Avril, sorry ale Twój chłoptaś przystawiał się do mojej dziewczyny - powiedział ze złością blondyn
-Tylko tańczyliśmy - powiedziała nieśmiało dziewczyna..
-Taaa, tak samo jak wcześniej TYLKO rozmawialiście gdy Avril mdlała, nie?
-Posłuchaj, wykuzuj człowieku - zaczął Luka co niekoniecznie pomogło bo Adrien aż kipiał ze złości.
-Taki jesteś kurwa mądry?! Plagg, wysuwaj pazury! - krzyknął i przemienił się w czarnego Kota - kotaklizn!
To co wydarzyło się później to były ułamki sekund. Domyśliłam się, ze zaatakuje Luke, nie mogłam na to pozwolić.
W ostatniej chwili odepchnełam chłopaka i zamkmełam oczy.
Czekałam na swoj koniec.
🙈🙊🙈
Jak zakończenie rozdziału? Podoba się? 🤣🤣
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro