Rozdział 16
Avril
Nie miałam pojęcia czemu Gabriel i Emilly się tak szczerzą od paru dni, gdy tylko wchodziłam do pokoju zaraz starali się zachowywać powagę. Głupia nie jestem, wiem, że coś ukrywają. Nawet Adrien był jakiś inny.. Cóż, ich sprawy rodzinne, nie? Ja nie jestem pełnoprawną częścią rodziny, jestem tylko podrzutkiem nie?
Wziełam telefon i wybrałam numer Luki, odebrał prawie od razu
-Hej księżniczko, co słychać?
-Witaj mój książę, masz jakieś plany na dzisiaj?
-Cóż, niestety tak, miałem spotkać się z miłością mojego życia, może znasz?
-Oj obawiam się że nie - zaśmiałam się do telefonu.
-Będę po Ciebie za 15 minut, wyrobisz się?
-Jasne - powiedziałam i spojrzałam do lustra. Ciekawe jak zareaguja na mój nowy kolor włosów.
Kupiłam czarna perukę, dokłada kopia moich włosów, ta sama długość, tak samo obcięte, miałam zamiar udawać , ze to moje włosy.
Ubrałam się w czarna mini i do tego pół przejrzysta koronkowa bluzkę.
Wyszłam z pokoju i wpadłam na Gabriela.
-Wychodze z Luką - powiedziałam
-Dobrze, tylko nie wracaj za późno - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Jasne, nara. - powiedziałam i ruszyłam e kierunku drzwi
-Avril Mistery, stój natychmiast!- usłyszałam glos Gabriela -Coś Ty kurwa zrobiła z włosami?!
-Przefarbowałam, fajnie nie? - powiedziałam usmiechajac się
-Czyś Ty powariowała? Po cholerę tak włosy niszczysz?? I jak Ty wygladasz?!
-Mi się podoba - uslyszałam glos Luki - wygladasz tak...rockowo - pocałował mnie w policzek
-Dziękuje kochanie
-Nigdzie nie wyjdziesz - powiedział Gabriel - a na pewno nie tak.
-No Ty chyba sobie jaja robisz - teraz zgrywał tatuśka? Serio?
-Panie Agreste, proszę wybaczyć ale to, że będziecie mieli teraz kolejne dziecko to nie znaczy, że będzie Pan traktował Avril jak dziecko - powiedział Luka.
Czekaj czekaj, co?! Jakie kurwa dziecko?
- Jakie kurwa dziecko?! - zapytałam
-To Ty o niczym nie wiesz? - widać było że Luka jest szczerze zdziwiony - Dlaczego wiedzą wszyscy poza Avril? - zapytał Gabriela
-Ja...znaczy my...to nie jest Twoja sprawa! - warknal na mojego ukochanego
-Ale moja jest! I chyba miałam prawo kurwa wiedzieć ! Chociaż nie, przecież ja tu jestem tylko podrzutkiem - krzyknełam, wziełam Luke za rękę i wyszliśmy.
-Świetnie, wszyscy kurwa wiedzą, wszyscy tylko nie ja, no bo po chuj mi cokolwiek mówić, taki tam tylko bachor na boku.
Nagle Luka mnie złapał i mocno pocałował. Cala złość zniknęła , dosłownie.
-Jesteś seksowna kiedy się złościsz, wiesz? - szepnął mi do ucha- mam na Ciebie ogromną ochotę.
-Tak? Ty wiesz , że ja na Ciebie też. - objełam chłopaka - masz wolna chatę?
-Niestety, mama i Juleka w domu.
Spojrzałam w jego piękne, lodowe oczy. Matko jak ten chłopak na mnie działał, miałam ochotę zedrzec z niego ubrania tu i teraz.
-A co powiesz na trochę adrenaliny? -zapytałam
-Co masz na myśli? - spojrzał na mnie zdziwiony
-Zawsze marzyłam o tym żeby kochać się na dachu, z widokiem na gwiazdy.
-Jestem za moja piękna - pocałował mnie
Nagle zadzwonił mój telefon. Gabriel...cóż. Od razu go rozłączyłam
-A co Cię wzięło na ten kolor włosów?
-To peruka - zaśmiałam się - ale skoro tak wkurza Gabriela to ja trochę ponosze
Zaśmialiśmy się
-Bardzo Ci pasuje, zresztą, ladnemu we wszystkim ładnie - pocałował mnie.- to gdzie ta miejscowka? Bo jestem cholernie napalony.
Usmiechnełam się, byliśmy na prawdę zgrani, kochaliśmy muzykę, mieliśmy swój świat i tak samo zwariowane pomysły.
Zaprowadziłam Luke na dach jednej z kamienic. Wiedziałam, ze jest tam piękny widok na niebo a z ziemi nikt nas nie zobaczy.
Kochaliśmy się długo i namiętnie, było jak zawsze cudownie. Gdy skończyliśmy leżeliśmy juz ubrani na kocu i patrzyliśmy w niebo.
-Jesteś cudowna, wiesz o tym? - szepnal mi do ucha Luka
-Tylko dzięki Tobie kochany
Dalej byłam zła na Gabriela za zatajenie informacji o dziecku ale teraz się to nie liczyło. Liczyłam się tylko ja i Luka. Oczami wyobraźni widziałam się w białej sukni, idąc do ołtarza. Uśmiechnięłam się do siebie i wtuliłam w ukochanego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro