Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Gabriel

Właśnie wychodziłem z komisariatu. Personel szpitala wezwał policje wiec musiałem złożyć zeznania.
Jeszcze jak mnie odsuwali od Adama, ten skurwiel powiedział że nie złoży donosu jeżeli nie powiem dlaczego go pobiłem.
Zgodziłem się, tylko dlatego, że chciałem żeby Avril go zgłosiła.
Emilly czekała na mnie przy samochodzie
-Kochanie - rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła. - tak się bałam, że Cie nie wypuszczą.
-Emilly moja cudowna, Ty chyba zapominasz kim ja jestem - pocałowałem ją
-Ale dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego pobiłeś tego mężczyznę?
-On molestował Avril gdy była dzieckiem.

Emilly zrobiła zaskoczona minę, nie mówiłem jej nic o problemach Avril .
-Em, muszę Ci zadać pytanie.
-Słucham
-Dlaczego byłaś taka oschła dla Avril?
-Ja..ja nie wiem no, czułam się zła chociaż wiedziałam, że to było zanim się poznaliśmy... Czułam że kochałeś jej matkę i byłam...
-...zazdrosna? Kochanie ...- przytuliłem moja ukochana - kiedyś faktycznie ją kochałem ale później zakochałem się w pewnej cudownej i pięknej kobiecie - powiedziałem a kobieta się usmiechneła - nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak z Tobą. Kocham Ciebie i Adriena ale Avril tez jest częścią mnie, jest nasza rodziną.
-Rozumiem, obiecuje, że teraz będzie zupełnie inaczej.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Męczy mnie to okropnie. Na prawdę nie pamiętasz jak się obudziłaś? Przecież tak samo przejść nie mogło...
-Szczerze, coś tam pamiętam. Jakiegoś starca, mówił dziwne słowa. Tylko tyle
-Dobrze kochanie - powiedziałem ale w głowie miałem tysiąc myśli. To był strażnik Miraculi, dlaczego on to zrobił!? Skąd wiedział ze ja to Władca Ciem?

Avril

Otworzyłam oczy, czułam się tak lekko. Nie czułam bólu ani cierpienia. Spojrzałam na moje nadgarstki. Nie było na nich śladu po cieciach. Dziwne...
Rozejrzałam się gdzie jestem ale było zbyt jasno.
-Avril...córeczko - uslyszałam głos...mamy? To znaczy że...umarłam?
-Mamo! Mamo gdzie jesteś?!
-Moja księżniczko, to nie Twój czas, wracaj.

Nagle poczułam jak spadam w dół. Stałam w sali szpitalnej, patrzyłam na...siebie? Lezałam na łóżku a lekarz próbował mnie reanimować. Obok stał Luka, płakał. Podeszłam do niego, chciałam pogłaskać po policzku. Nagle poczułam ból w klatce piersiowej i coś mnie ściągnęło spowrotem do mojego ciała. Otworzyłam oczy
-Luka - wyszeptałam a chłopak w sekundę był przy mnie - nie płacz.
-Ale, skąd Ty wiesz?
-Widziałam Cie, mamę tez widziałam, mówiła że to nie mój czas.
-Boże Avril...nie rób mi tego więcej. Tak bardzo Cie przepraszam. Mogłem Cie odprowadzić ...
-To nie Twoja wina..to...
-Wiem, Twój ojczym... Gabriel go pobił.
-Co?! - aż usiadłam tak gwałtownie aż zakrecilo mi się w głowie. - Jak to? Skąd wiedział?
-Cóż, Twój ojciec wszystko znajdzie - zaśniał się - teraz byl na posterunku policji, składał zeznania ale jedzie tu.

Wtedy drzwi się otworzyły i wbiegł Gabriel a za nim stała Emilly. Mężczyzna podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Avril..Boże tak się balem,ze Cie strace...
-Widziałam mamę..-szepnełam mu do ucha
-Jak to? Przecież ona nie żyje...
-Musieli ją reanimować , miała zapaść - wytłumaczył mu Luka.
-Avril ja...- zaczęła Emilly - przepraszam Cie.. Byłam okropna dla Ciebie..
-To fakt - przerwał jej Luka a kobieta uciszyła go wzrokiem.
-Wybacz mi..
-W porządku, nie dziwie się Pani - powiedziałam
-Avril...wiem, ze to nie odpowiedni moment, ale chciałbym żebyś zeznawala przeciwko temu skurwielowi - powiedział Gabriel - to mu nie może tak ujść
-Gabriel, ja nie mam żadnego dowodu słowo przeciwko słowu, to nie ma sensu..
-Musi być jakiś dowód! Jakiś świadek, no cokolwiek...tyle lat Ci to robił i nic?
-Niestety - powiedziałam
-Cóż jeszcze się coś pomyśli, a teraz już będziemy szli, powinnas odpocząć. Ja pójdę załatwić żebyś nie musiała zostawać znowu na oddziale psychiatrycznym, zalatwie najlepszego psychiatrę który będzie przychodził do domu, zgadzasz się?
-Tak, jasne - odpowiedziałam słabo
Gabriel z Emilly wyszli, Luka tez się zaczął zbierać
-Luka...zostaniesz?
-Jasne, zostanę nawet na cala noc - powiedział chłopak - poczekaj - wyszedł na chwile z sali i wrócił po paru minutach.
Położył się obok mnie, delikatnie żeby nie odłączyć całej aparatury, przytulił sie do mnie.
-Kocham Cię Avril
-Ja Ciebie tez Luka - powiedziałam i zasnełam. Nie mogłam juz dłużej walczyć ze zmęczeniem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro