Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Gabriel

Otworzyłem oczy, czułem ścisk i ból w klatce piersiowej, słyszałem jakieś pikanie, rozejrzałem sie : obok mnie była maszyna podłączona do mnie, kontrolująca moja prace serca, miałem maskę z tlenem na twarzy. To chyba szpital. Ale co sie stało? Nie pamietałem do końca co jest grane. Nagle sobie przypomniałem
-Emilly!- krzyknałem

Drzwi się otworzyły i wbiegł lekarz
-Spokojnie, Panie Agreste, dopiero miał Pan zawał.
-Zawał? Jaki zawał? Zresztą to nie ważne, gdzie moja zona?!
-Jest na korytarzu - powiedział a ja poczułem euforię. Czy to możliwe? To nie był sen? Anioł? Omam? Moja Emilly.

Wtedy ją zobaczyłem, tak, to bez wątpienia była ona, moja cudowna żona
-Boże, Emilly Ty żyjesz - powiedziałem a kobieta natychmiast mnie przytuliła.
Ból w klatce się nie liczył, liczyła się ona. -Jak? Jakim cudem? Powiedz mi kochana

Lekarz wyszedł, ja patrzyłem na ukochaną, na jej cudowny uśmiech, oczy, ciągle nie wierzyłem że to nie sen. Pocałowała mnie a ja wiedziałem że juz wszystko będzie dobrze.

-Emilly jak to się stało? Pamiętasz coś?
-Pamiętam jak zasłabłam w domu, nie wiem jak dawno temu to było...
-Trzy lata prawie
-O matko, serio? Straszne... Później się obudziłam byłam przed domem, nic więcej nie pamiętam.
-To nie możliwe...jak?
-Gabriel, czy to ważne?
-W sumie, to nie , najważniejsze ze jesteś. Zawołaj lekarza, chce iść do domu.
-Kochanie, proszę Cie, zostań tu, dopiero miales zawał. Obiecuje, że będę tu z Tobą.

Patrzyłem w jej piękne oczy, dla niej zrobię wszystko, na prawdę wszystko.

Avril

Zostałam z Luką w domu. Adrien dzwonił zaraz jak przyjechali do szpitala i mówił ze podejrzewają zawał. Denerwowałam się, Luka mnie objął a ja się w niego wtuliłam.
-Będzie dobrze moja piękna, Pan Agreste to twardy facet, nie tak łatwo go wykończyć.
-To była na prawdę jego żona?
-Adrien mówił, że tak.
-To chyba dobrze, nie? Wróciła, będą szczęśliwą rodziną.
-Będziecie
-Ja nie wiem jak ona na mnie zareaguje, w końcu jej córka nie jestem nie?
-Nie podejmuj pochopnych wniosków kochanie.

Zadzwonił telefon
-To Adrien - powiedziałam i odebrałam - Halo?
-Hej, słuchaj z tata juz dobrze, to był zawał ale juz wszystko w normie. Nie martw się, nawet się wypisać chciał .
-Cieszę się, ze wszystko okey
-Ja przyjade z Nathalie wieczorem, mama zostanie z tatą
-Super, będę czekała na Ciebie - powiedziałam i się rozłączyłam- wszystko już dobrze - powiedziałam do Luki a on mnie pocałował
-Mówiłem, musisz się mnie częściej słuchać
-Chyba będę musiała - wtuliłam się w chłopaka.

Chyba nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego objęciach.

-Co tutaj się dzieje?!- usłyszeliśmy kobiecy głos.
Otworzyłam oczy, leżałam z Luką w łóżku, przed nami stała Emilly.
-Ja..znaczy my..- zaczełam
-Pani wybaczy , Pani Agreste. Avril martwiła się o ojca i poprosiła mnie żebym został na noc. To wszystko - powiedział Luka a ja uśmiechnełam się do niego.
-Mam nadzieje, że to się wiecej nie powtórzy, nie jesteście ani po ślubie, ani pełnoletni wiec nie możecie razem spędzać nocy w tym domu. Takie są tu zasady - powiedziała z surowym uśmiechem
-Oczywiście Pani Agreste- powiedział Luka.
-Jaaasne - powiedziałam..nawet nie wiedziałam jak mam się do niej zwracać. Pani Agreste? Emilly? Ciociu? Cholera wie..- a jak się czuje tata?
-Już jest dobrze, jutro go powinni wypuścić jak dobrze pójdzie. Teraz chodzcie na śniadanie - tym razem jej uśmiech był bardziej przyjazny.
Kobieta wyszła a ja poszlam do łazienki żeby się ogarnąć. Zaczełam się rozbierać i nawet nie zauważyłam, że Luka stoi za mną. Odwrociłam się i go zobaczyłam.
-Ej, a Ty tu czego? - zapytałam z uśmiechem
-Mam ochotę na prysznic - odpowiedział, ściągnął koszulkę i podszedł do mnie.
-A Emilly?
-Powiedziałem jej ze będziemy za 30 minut jak weźmiemy oboje prysznic. Zgodziła się.

Usmiechnełam się i wciagnełam chłopaka pod prysznic. Rozebraliśmy siebie nawzajem i odkreciłam wodę. Zaczęliśmy się całować a dłonie chłopaka błądziły po moim ciele. To było cudowne.  Nie mieliśmy dużo czasu wiec gre wstępną odpuściliśmy i wszedł we mnie.
-Och Luka - jeknełam z rozkoszą a on poruszał się coraz szybciej i szybciej.

Gdy skończyliśmy szybko się ubraliśmy  i z usmiechami zeszlismy na dół.
Denerwowałam się trochę, Emilly byla dla mnie oschła ale tego się mogłam spodziewać. W końcu byłam nieślubnym dzieckiem jej męża.
Adrien siedział przy stole z szerokim uśmiechem. Wcale mu się nie dziwiłam, to jego matka, tez bym się cieszyła na jego miejscu.
-Siadajcie - powiedziała kobieta a my usiedliśmy. Wiedziałam że z nerwów nic nie przełkne. - Opowiedz mi cos o sobie, kochana.

Spojrzałam na kobietę, Boże jeszcze mam z nią rozmawiać, przecież z tych nerwów zdania dobrze nie złoże.
-Ja...ja...nie ma o czym mówić - powiedziałam nieśmiało a kobieta odpuściła i w ciszy zjedliśmy śniadanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro