Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zanim zaczniesz nienawidzić

Nikt nie rodzi się nienawistny. Nienawiści zawsze ktoś musi nas nauczyć.

Cytat brzmi jak wyciągnięty rodem z jakiejś psudomądrej książki, albo tumblrowego obrazka, ale jest mój, mój własny. Do takiego wniosku doszłam, podczas ostatnich filozoficznych przemyśleń w środku nocy. Chwilę później słowo ktoś, zastąpiłam słowem coś. I tak sobie przypomniałam, jak dostawałam białej furii na samą myśl o pewnych obrazach, utworach, książkach... wszystkim. Bo tak naprawdę wszystko potrafił wywołać chęć mordu.

Mam wrażenie, że hejt i hejterstwo jako takie jest napiętnowane odrobinę za mocno. Wiadomo - nieuzasadnione wyzwiska czy czepianie się każdego szczegółu dla samego czepiania to już chwyt poniżej pasa, ale powiedzcie sami, ile razy spotykaliście się w różnych źródłach z tekstami w stylu "hejters gonna hejt", "nie przejmuj się hejterami", "hejterzy zawsze się znajdą", "oni po prostu są zazdrośni" w momencie, kiedy ktoś wyraża konstruktywną krytykę i swoje odmienne zdanie. Coś we mnie pękło, kiedy jakiś czas temu natknęłam się na zdjęcie grubej dziewczyny, takiej niezdrowo otyłej, roznegliżowanej i prężącej się do obiektywu. Samo zdjęcie zapewne by mnie nie ruszyło, ot, są gusta i guściki. Pewnym szokiem było dla mnie natomiast to, co wydarzyło się w komentarzach - kilka osób powiedziało, że jej nadwaga to już pewne przegięcie, że powinna o siebie zadbać. Krótko mówiąc, po prostu powiedzieli, co im się nie podoba w normalny, kulturalny sposób, bez wywisk, uszczypliwości... i właśnie wtedy zaczął się hejt tych "hejterów". To już nawet nie był hejt, a lincz, "anty-hejterzy" niemal pluli się złością, że ktoś śmiał skrytykować autorkę posta. Czy tylko dla mnie coś tutaj nie gra? Przecież mamy wolność słowa, możemy chwalić i negować do woli, pod warunkiem, że robimy to kulturalnie.
Swoją drogą, taka dygresja: wyrażanie zachwytu w formie "o kurwa, ale zajebiste" również jest niekulturalne i nie powinno mieć prawa istnienia. Tylko na to nikt uwagi nie zwraca, bo autorom to schlebia.

Tym, którzy mówią negatywnie, często próbuje się zamknąć usta. Takie mam wrażenie. Są fandomy, są koła zachwyconych czytelników, są grupy miłości... ale w drugą stronę nie ma co szukać podobnych form, przecież negować NIE WOLNO. A prawda jest taka, że w kwestiach związanych z popkulturą, tam, gdzie znajdzie się fan, zawsze znajdzie się antyfan, tam gdzie będzie miłość i uwielbienie, pojawi się niesmak i nienawiść. Bo to naturalne, że każdy ma inny gust i jednego dany utwór doprowadzi do łez wzruszenia, a drugiego do zgrzytania zębami. Tylko dlaczego tego drugiego się tępi i mówi mu "jak ci się nie podoba, to nie czytaj/nie oglądaj/nie słuchaj - nie wypowiadaj się"? Od kiedy można tylko chwalić?
Ja rozumiem: ktoś zaraz może powiedzieć, że "krytyka jest niemiła autorowi, więc po co ją wyrażać". Okej, to prawda. Tylko ten, kto wystawia swoje dzieło na publikę, musi się liczyć zarówno z pozytywnym, jak i negatywnym odbiorem. I moim zdaniem nie powinniśmy głaskać autorów tylko dlatego, że im będzie przykro. Mamy prawo wyrażać się negatywnie. Wystarczy, że zrobimy to w odpowiedni sposób.

Tak to wygląda z mojej perspektywy. Wasze zdanie może być inne, dlatego nie traktujcie tego jako prawdy uniwersalnej, a jako subiektywne odczucie.

W tej książce-konwersatorium chciałabym zachęcić do wyrzucenia z siebie frustracji i niezadowolenia elementami popkultury. Powiedzmy głośno czego i za co nie lubimy - książek, wokalistów, piosenek, pisarzy, malarzy, obrazów... w ogóle czegokolwiek. Zasady są proste: możemy hejcić bez chamstwa i bluźnierstwa. Hejćmy tak, jak chcielibyśmy być hejceni. Że tak to ujmę. I dla uniknięcia niesnasek - może lepiej nie wyrażać się na tematy książek i autorów WattPada, bo wyjdzie jedna wielka awantura. Poza nim jest mnóstwo innych celów do nienawiści, tematów nie braknie. Prosiłabym też, by nie brać "hejtu" innych do serca. Nawet jeśli ktoś inny skrytykuje Twojego ulubionego autora, uszanuj to. Możesz wysunąć kontrargumenty na jego niezadowolenie - ale również rób to spokojnie, żeby nie było kłótni. Mam nadzieję, że jakoś to wyjdzie, bo często mnie samej brakuje osób, z którymi mogłabym przedyskutować swoje nienawistki.

Jeśli o mnie chodzi - szczerze nienawidziłam Małego Księcia. Dostawałam szału widząc zachwyt polonistek jego "głęboką i edukacyjną treścią". Jak dla mnie to był zwyczajny bełkot naszpikowany mnóstwem ogólnie znanej prawdy, byle tylko wepchnąć jak najwięcej mądrości w tekst, który nie miał żadnej wartości.
Słysząc w radiu utwory Justina Biebera, 1D, 5SOS i podobnych - mam ochotę rąbnąć ręką w wyświetlacz i podpalić ich wytwórnię. Te zniewieściałe głosiki chłopaczków w ulizanych fryzurkach. No trzymajcie mnie.
Sztuka współczesna i te "współczesne malowidła". Niech mi ktoś wytłumaczy, gdzie jest wartość artystyczna trzech byle jakich maźnięć w przypadkowych kolorach, które wyglądają jak powiększenie rysunków mojej siostry z czasów, kiedy po raz pierwszy trzymała w ręce kredkę. I czemu ktoś za to płaci setki tysięcy, albo nawet kilka milionów. Albo to ja jestem ograniczona, albo świat zwariował. To by było na tyle z "pierwszych skojarzeń".

Otwieram ogólny anty-fandom.
A co Was uczyło nienawiści?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro