Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#5 ,,Wygląda podobnie, jak ty"

Szłam w stroju Oguriego do trzeciej sali muzycznej, jak codzień. Na moje myśli nachodziła upierdliwa grająca piosenka z reklamy o paście do zębów. Raz usłyszysz nuty podobnej melodii i zostaje ci w głowie na zawsze. Wkurzające.

W klubie żigolaków byli wszyscy członkowie rodzinki. Siedzieli na kanapach, więc i ja podeszłam do jednej i usiadłam obok Haruhi.

- Dzień dobry - powiedziałam do zgromadzonych.

- Witaj, Koneko-chan - przywitał się Tamaki, inni powtórzyli czynność - Jest dla ciebie paczka - uśmiechnął się miło, podał mi paczkę do rąk.

Paczkę można nazwać prezentem, ponieważ była starannie zapakowany w błękitny papier. Śliczna zielona wstążka obwiązywała podarek wokół swoich ścianek. Na wierzchu był podpisany bilecik: Dla Shōri Oguriego od jego najwierniejszej wielbicielki. Twoja Śnieżynka. Otworzyłam ostrożnie pudełko, aby oszczędzić dobrą pracę nadawcy. Wszyscy spoglądali z zaciekawieniem na zawartość kartonu. W środku ukazał się czekoladowy kotek o jasnozielonych oczkach. Wyjęłam go z pudełka zwierzątko. Pewnie ledwie dycha przez to opakowanie.

- Kot? - zapytali równocześnie hostci.

- Na to wygląda - mruknęłam i usadziłam kotka na moich kolanach - Biedny zwierzak. Nie wiadomo ile był w tym ciasnym i dusznym kartonie - podrapałam kicie za uszkami, ta na ten gest zamruczała zadowolona. Uśmiechnęłam się lekko, zwierzątko było urocze.

- Co z nim zrobisz? - zapytała Haruhi glaszcząc kotka po grzbiecie.

- Huh - popatrzyłam na nią - Chyba go wezmę z sobą. Szkoda mi go, jest taki uroczy - podniosłam kotka w górę, aby go obejrzeć dokładniej. Futerko było bardzo miękkie w dotyku, a wąski gilgotały dłonie. Puszki pod łapkami były delikatne i miękkie, pazurki ostre i zadbane. Kotek miał chyba z jakoś trzy lub cztery miesiące. Był bardzo odważny, skoro wokół było pełno ludzi.

- Koneko-chan. On wygląda podobnie, jak ty - stwierdził przytulający swojego króliczka Honey-senpai przyglądając się kotowi. Był tak samo zachwycony nim, jak ja, Haruhi i niektórzy żigolacy.

- Rzeczywiście. Mamy mleko? - zapytałam po chwili - I jakąś miskę? - dodałam.

- Tak. Pierwsza szafka obok przenośnej lodówki - powiedział Tamaki wraz z Kyoyą w tym samym czasie. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.

Dziwne. Nigdy jeszcze nie mówili w tym samym czasie. Zazwyczaj to Tamaki był skory do pomocy, a Kyoya rzadko kiedy się odzywał, jedynie kiedy było to potrzebne i dla niego korzystne. Może to jest też spowodowane tym, że chce odbudować naszą przyjaźń. Bardzo możliwe. - myśli zakrzątały mi swoją obecnością w głowie.

- Pójdę po potrzebne rzeczy. Haruhi-chan... - zwróciłam się do siedzącej obok mnie dziewczyny - ...chcesz zająć się na chwilę kotkiem - kiwnęła na tak i wyciągnęła ręce, aby go przejąć. Podałam jej zwierzątko i wstałam z swojego miejsca. Skierowałam się do wyznaczonego punktu wyprawy przez chłopaków z równoległej klasy.

Po chwili przyszłam opatrzona w mleko i miskę. Nalałam do naczynia krowi wytwór i położyłam na podłodze. Odebrałam od Haruhi kotka i postawiłam go obok miseczki.

- Jak go nazwiesz? - spytali się rudzi bliźniacy.

- Nie wiem. Podajcie pomysł - poprosiłam.

- Kurzostrzęp - popatrzyłam na nich spod byka ostrzegawczo - Może inne.

- Koneko Numer 2. Bo masz na imię Koneko, czyli kociak - powiedział drugi bliźniak.

- Kyandi! Bo jest tak słodki, jak cukierki! - podpowiedział Haninozuka.

- Mój brat tak ma na imię - stwierdziłam zamyślona nad imieniem dla nowego przyjaciela.

- Mały Król. Hostciak. Chocolate, bo ma futerko koloru czekolady. Mlekozjadacz, ponieważ już wypił całą zawartość miski - spojrzeliśmy na siedzącego nieopodal bezimiennika, który spokojnie usiadł obok pustego naczynia.

- Może Yoto - zaproponował Ootori, który przez ten czas siedział cicho.

- Ścieżka życia? Zgoda - uśmiechnęłam się przekonana. Podniosłam kotka i popatrzyła mu w oczy - Podoba ci się Yoto? - zapytałam kotka, a on w odpowiedzi zamiauczał, co uznałam za tak.

~*~

- Senpai! Podobał ci się prezent ode mnie? - podbiegła do mnie białowłosa Tsuki.

- Witaj, Tsuki-san. Tak, podobał mi się, ale...

- Ale? - zapytała.

- Ale nie powinnaś żywego zwierzęcia zamykać w dusznym pudełku. A jakbym przyszedł później? Nie pomyślałaś, że zwierze mogło umrzeć? - pouczałam ją.

- Ono nadal było żywe? - zapytała zaskoczona.

...nadal było żywe?... Ona jest chora psychicznie. Chciała udusić to niewinne stworzenie?  Była nawet zaskoczona, kiedy się dowiedziała, że kot nadal oddycha... - przełknęłam głośno ślinę, bo czułam, że robi mi się gula w gardle.

- C-coś ty chciała zrobić... z tym kotem? - zapytałam trochę objęta strachem o kota i siebie. Jeśli coś takiego wypróbowała to nie wiadomo, czy ze mną będzie podobnie... Za mało ją znam, abym to oceniała sama.

- Chciałam ci podarować zdechłego kota na znak mojej miłości do ciebie - uśmiechnęła się promiennie do mnie z lekkimi rumieńcami.

- Zdechłego...? Miłości...? - czuję,  że za chwilę mam zemdleć. Łapię się szybko ściany koło siebie. Na korytarzu nie ma ani jednej duszy oprócz naszej dwójki. Oczywiście, tak mi się wydaje.

- Senpai? Wszystko dobrze? - pyta zatroskana próbując mnie podtrzymać. Odrzucam jej ręce i mocniej chwytam moją torbę, w której jest Yoto i mój laptop.

- Dam radę. Nic mi nie jest - mówię pochylając głowę - Pójdę już - przy pomocy ściany idę korytarzem w stronę wyjścia. Zszokowana przyswajam sobie informacje, których się dowiedziałam przed chwilą.

Watashi Tsuki stoi w tym samym miejscu skąd poszłam i wędruje za mną wzrokiem. Ja nie rozglądając się za siebie skręcam w inny korytarz, aby jak najszybciej dotrzeć do wyjścia. Nie próbuję biec, bo wiem, że to nic nie da w moim stanie. Idę przed siebie wlekąc nogami. Gdy jestem już przed drzwiami frontowymi otwieram je i świeże powietrze docierające do moich nozdrzy powoduje, że dociera do mnie więcej energii, która każe mi biec, jak najszybciej przed siebie. Nie zwlekając słucham energii napływającej do wszystkich moich mięśni i biegnę ile sił w nogach do czarnej limuzyny stojącej przed bramą. Po drodze rozpinam suwak torby, w której jest Yoto, aby odetchnął naturalnym tlenem.

- Do domu, panienko? - zapytał podsiwiały szofer.

- Tak - uśmiechnęłam się i zaczęłam zdejmować perukę z głowy. Szofer jest wtajemniczonych w moje przebieranki, jak i moje rodzeństwo.

- Nowe zwierzątko? - znów pyta herbacianooki.

- Tak, dostałam od fanki - już nie wspominając, że miałam go dostać martwego. Uśmiechnęłam się do mężczyzny, przecież on nie wiedział, co się działo u mnie w liceum i niech tak zostanie. Nie chcę, aby nikt w ogóle się o tym dowiedział, najpierw muszę zebrać informacje o jej stanie psychicznym.

~*~

*Kyoya*

Szedłem właśnie z lekcji, które skończyły się kilka minut temu, dopóki nie usłyszałem kawałka rozmowy mojej Koneko i jakieś dziewczyny. Koneko miała obniżony głos, czyli jest przebrana za Oguriego. Przystanąłem przed zakrętem, gdzie były dziewczyny i nadstawiłem ucho. Wiem, niegrzeczne tak podsłuchiwać, ale coś mnie zmuszało, abym przystanął.

- ... podobał mi się, ale... - Koneko się zacieła w pół zdania. Pewnie mówią o tej paczce, co dostała dzisiaj od fanki.

- Ale? - dopytała się nieznajoma, najprawdopodobniej o rok młodsza od nas.

- Ale nie powinnaś żywego zwierzęcia zamykać w dusznym pudełku. A jakbym przyszedł później? Nie pomyślałaś, że zwierze mogło umrzeć? - jak zawsze Koneko musi dać lekcję nie odpowiedzialnej osobie, aby na przyszły raz tego nie powtórzyła. Gdy byłem mały zawsze, jak coś zrobiłem źle, a ona miała stuprocentową racje to dawała mi wywód, żebym tak więcej nie robił. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie.

- Ono nadal żyło? - usłyszałem, w drugim głosie zaskoczenie. Zrobiło mi się nie dobrze. Kot miał być martwy, ale na całe szczęście Koneko pojawiła się wcześniej i rozpakowała pudełko. Choć już moj posiłek chciał się wzrucić, powstrzymałem się, aby do tego nie doszło. Myślę, że jeszcze mnie nie zauważyły.

- C-coś ty chciała zrobić... z tym kotem? - w głosie mojej przyjaciółki można było usłyszeć nutkę strachu. Moja Koneko się bała, chciałem interweniować,  ale się powstrzymałem i słuchałem dalej.

- Chciałam ci podarować zdechłego kota na znak mojej miłości do ciebie - dziewczyna się zakochała. Szkoda, że w dziewczynie udającego chłopaka. Złudnie się zakochała. Koneko woli chłopaków, albo zmieniła orientację. Zmieniła orientację i teraz woli dziewczyny? Mam nadzieję, że nie. Ale czemu ja się tym tak przejmuję? Później pomyślę.

- Zdechłego...? Miłości...?

- Senpai? Wszystko dobrze?

- Dam radę. Nic mi nie jest. Pójdę już - usłyszałem oddalając się kroki. Ja też myślę, że się oddalę. Wychyliłem się jeszcze na korytarz, gdzie toczyła się rozmowa i zauważyłem z tyłu białe włosy. Po tym wyszedłem tylnymi drzwiami, aby nie wpaść na yandere lub Koneko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro