#5 ,,Wygląda podobnie, jak ty"
Szłam w stroju Oguriego do trzeciej sali muzycznej, jak codzień. Na moje myśli nachodziła upierdliwa grająca piosenka z reklamy o paście do zębów. Raz usłyszysz nuty podobnej melodii i zostaje ci w głowie na zawsze. Wkurzające.
W klubie żigolaków byli wszyscy członkowie rodzinki. Siedzieli na kanapach, więc i ja podeszłam do jednej i usiadłam obok Haruhi.
- Dzień dobry - powiedziałam do zgromadzonych.
- Witaj, Koneko-chan - przywitał się Tamaki, inni powtórzyli czynność - Jest dla ciebie paczka - uśmiechnął się miło, podał mi paczkę do rąk.
Paczkę można nazwać prezentem, ponieważ była starannie zapakowany w błękitny papier. Śliczna zielona wstążka obwiązywała podarek wokół swoich ścianek. Na wierzchu był podpisany bilecik: Dla Shōri Oguriego od jego najwierniejszej wielbicielki. Twoja Śnieżynka. Otworzyłam ostrożnie pudełko, aby oszczędzić dobrą pracę nadawcy. Wszyscy spoglądali z zaciekawieniem na zawartość kartonu. W środku ukazał się czekoladowy kotek o jasnozielonych oczkach. Wyjęłam go z pudełka zwierzątko. Pewnie ledwie dycha przez to opakowanie.
- Kot? - zapytali równocześnie hostci.
- Na to wygląda - mruknęłam i usadziłam kotka na moich kolanach - Biedny zwierzak. Nie wiadomo ile był w tym ciasnym i dusznym kartonie - podrapałam kicie za uszkami, ta na ten gest zamruczała zadowolona. Uśmiechnęłam się lekko, zwierzątko było urocze.
- Co z nim zrobisz? - zapytała Haruhi glaszcząc kotka po grzbiecie.
- Huh - popatrzyłam na nią - Chyba go wezmę z sobą. Szkoda mi go, jest taki uroczy - podniosłam kotka w górę, aby go obejrzeć dokładniej. Futerko było bardzo miękkie w dotyku, a wąski gilgotały dłonie. Puszki pod łapkami były delikatne i miękkie, pazurki ostre i zadbane. Kotek miał chyba z jakoś trzy lub cztery miesiące. Był bardzo odważny, skoro wokół było pełno ludzi.
- Koneko-chan. On wygląda podobnie, jak ty - stwierdził przytulający swojego króliczka Honey-senpai przyglądając się kotowi. Był tak samo zachwycony nim, jak ja, Haruhi i niektórzy żigolacy.
- Rzeczywiście. Mamy mleko? - zapytałam po chwili - I jakąś miskę? - dodałam.
- Tak. Pierwsza szafka obok przenośnej lodówki - powiedział Tamaki wraz z Kyoyą w tym samym czasie. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
Dziwne. Nigdy jeszcze nie mówili w tym samym czasie. Zazwyczaj to Tamaki był skory do pomocy, a Kyoya rzadko kiedy się odzywał, jedynie kiedy było to potrzebne i dla niego korzystne. Może to jest też spowodowane tym, że chce odbudować naszą przyjaźń. Bardzo możliwe. - myśli zakrzątały mi swoją obecnością w głowie.
- Pójdę po potrzebne rzeczy. Haruhi-chan... - zwróciłam się do siedzącej obok mnie dziewczyny - ...chcesz zająć się na chwilę kotkiem - kiwnęła na tak i wyciągnęła ręce, aby go przejąć. Podałam jej zwierzątko i wstałam z swojego miejsca. Skierowałam się do wyznaczonego punktu wyprawy przez chłopaków z równoległej klasy.
Po chwili przyszłam opatrzona w mleko i miskę. Nalałam do naczynia krowi wytwór i położyłam na podłodze. Odebrałam od Haruhi kotka i postawiłam go obok miseczki.
- Jak go nazwiesz? - spytali się rudzi bliźniacy.
- Nie wiem. Podajcie pomysł - poprosiłam.
- Kurzostrzęp - popatrzyłam na nich spod byka ostrzegawczo - Może inne.
- Koneko Numer 2. Bo masz na imię Koneko, czyli kociak - powiedział drugi bliźniak.
- Kyandi! Bo jest tak słodki, jak cukierki! - podpowiedział Haninozuka.
- Mój brat tak ma na imię - stwierdziłam zamyślona nad imieniem dla nowego przyjaciela.
- Mały Król. Hostciak. Chocolate, bo ma futerko koloru czekolady. Mlekozjadacz, ponieważ już wypił całą zawartość miski - spojrzeliśmy na siedzącego nieopodal bezimiennika, który spokojnie usiadł obok pustego naczynia.
- Może Yoto - zaproponował Ootori, który przez ten czas siedział cicho.
- Ścieżka życia? Zgoda - uśmiechnęłam się przekonana. Podniosłam kotka i popatrzyła mu w oczy - Podoba ci się Yoto? - zapytałam kotka, a on w odpowiedzi zamiauczał, co uznałam za tak.
~*~
- Senpai! Podobał ci się prezent ode mnie? - podbiegła do mnie białowłosa Tsuki.
- Witaj, Tsuki-san. Tak, podobał mi się, ale...
- Ale? - zapytała.
- Ale nie powinnaś żywego zwierzęcia zamykać w dusznym pudełku. A jakbym przyszedł później? Nie pomyślałaś, że zwierze mogło umrzeć? - pouczałam ją.
- Ono nadal było żywe? - zapytała zaskoczona.
...nadal było żywe?... Ona jest chora psychicznie. Chciała udusić to niewinne stworzenie? Była nawet zaskoczona, kiedy się dowiedziała, że kot nadal oddycha... - przełknęłam głośno ślinę, bo czułam, że robi mi się gula w gardle.
- C-coś ty chciała zrobić... z tym kotem? - zapytałam trochę objęta strachem o kota i siebie. Jeśli coś takiego wypróbowała to nie wiadomo, czy ze mną będzie podobnie... Za mało ją znam, abym to oceniała sama.
- Chciałam ci podarować zdechłego kota na znak mojej miłości do ciebie - uśmiechnęła się promiennie do mnie z lekkimi rumieńcami.
- Zdechłego...? Miłości...? - czuję, że za chwilę mam zemdleć. Łapię się szybko ściany koło siebie. Na korytarzu nie ma ani jednej duszy oprócz naszej dwójki. Oczywiście, tak mi się wydaje.
- Senpai? Wszystko dobrze? - pyta zatroskana próbując mnie podtrzymać. Odrzucam jej ręce i mocniej chwytam moją torbę, w której jest Yoto i mój laptop.
- Dam radę. Nic mi nie jest - mówię pochylając głowę - Pójdę już - przy pomocy ściany idę korytarzem w stronę wyjścia. Zszokowana przyswajam sobie informacje, których się dowiedziałam przed chwilą.
Watashi Tsuki stoi w tym samym miejscu skąd poszłam i wędruje za mną wzrokiem. Ja nie rozglądając się za siebie skręcam w inny korytarz, aby jak najszybciej dotrzeć do wyjścia. Nie próbuję biec, bo wiem, że to nic nie da w moim stanie. Idę przed siebie wlekąc nogami. Gdy jestem już przed drzwiami frontowymi otwieram je i świeże powietrze docierające do moich nozdrzy powoduje, że dociera do mnie więcej energii, która każe mi biec, jak najszybciej przed siebie. Nie zwlekając słucham energii napływającej do wszystkich moich mięśni i biegnę ile sił w nogach do czarnej limuzyny stojącej przed bramą. Po drodze rozpinam suwak torby, w której jest Yoto, aby odetchnął naturalnym tlenem.
- Do domu, panienko? - zapytał podsiwiały szofer.
- Tak - uśmiechnęłam się i zaczęłam zdejmować perukę z głowy. Szofer jest wtajemniczonych w moje przebieranki, jak i moje rodzeństwo.
- Nowe zwierzątko? - znów pyta herbacianooki.
- Tak, dostałam od fanki - już nie wspominając, że miałam go dostać martwego. Uśmiechnęłam się do mężczyzny, przecież on nie wiedział, co się działo u mnie w liceum i niech tak zostanie. Nie chcę, aby nikt w ogóle się o tym dowiedział, najpierw muszę zebrać informacje o jej stanie psychicznym.
~*~
*Kyoya*
Szedłem właśnie z lekcji, które skończyły się kilka minut temu, dopóki nie usłyszałem kawałka rozmowy mojej Koneko i jakieś dziewczyny. Koneko miała obniżony głos, czyli jest przebrana za Oguriego. Przystanąłem przed zakrętem, gdzie były dziewczyny i nadstawiłem ucho. Wiem, niegrzeczne tak podsłuchiwać, ale coś mnie zmuszało, abym przystanął.
- ... podobał mi się, ale... - Koneko się zacieła w pół zdania. Pewnie mówią o tej paczce, co dostała dzisiaj od fanki.
- Ale? - dopytała się nieznajoma, najprawdopodobniej o rok młodsza od nas.
- Ale nie powinnaś żywego zwierzęcia zamykać w dusznym pudełku. A jakbym przyszedł później? Nie pomyślałaś, że zwierze mogło umrzeć? - jak zawsze Koneko musi dać lekcję nie odpowiedzialnej osobie, aby na przyszły raz tego nie powtórzyła. Gdy byłem mały zawsze, jak coś zrobiłem źle, a ona miała stuprocentową racje to dawała mi wywód, żebym tak więcej nie robił. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
- Ono nadal żyło? - usłyszałem, w drugim głosie zaskoczenie. Zrobiło mi się nie dobrze. Kot miał być martwy, ale na całe szczęście Koneko pojawiła się wcześniej i rozpakowała pudełko. Choć już moj posiłek chciał się wzrucić, powstrzymałem się, aby do tego nie doszło. Myślę, że jeszcze mnie nie zauważyły.
- C-coś ty chciała zrobić... z tym kotem? - w głosie mojej przyjaciółki można było usłyszeć nutkę strachu. Moja Koneko się bała, chciałem interweniować, ale się powstrzymałem i słuchałem dalej.
- Chciałam ci podarować zdechłego kota na znak mojej miłości do ciebie - dziewczyna się zakochała. Szkoda, że w dziewczynie udającego chłopaka. Złudnie się zakochała. Koneko woli chłopaków, albo zmieniła orientację. Zmieniła orientację i teraz woli dziewczyny? Mam nadzieję, że nie. Ale czemu ja się tym tak przejmuję? Później pomyślę.
- Zdechłego...? Miłości...?
- Senpai? Wszystko dobrze?
- Dam radę. Nic mi nie jest. Pójdę już - usłyszałem oddalając się kroki. Ja też myślę, że się oddalę. Wychyliłem się jeszcze na korytarz, gdzie toczyła się rozmowa i zauważyłem z tyłu białe włosy. Po tym wyszedłem tylnymi drzwiami, aby nie wpaść na yandere lub Koneko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro