Skarb
I za każdym razem się boję...
Że zranię Cię mym dotykiem...
Że nieszczęśliwie się ukruszy,
Kawałek Twojej duszy...
Że szepnę zbyt głośno,
Któreś z cichych słów.
Że będę koszmarem,
Twoich nocnych snów.
Że nie będę zbyt dobra by z Tobą być,
Choć chciałabym bardzo u Twego boku żyć.
Że zranię Cię niechcący,
I że Cię stracę...
Nie wiem czy sobie to wybaczę.
Jednak jesteś ciągle cały,
Mój skarb na świecie nie mały.
Gdy serca nasze biją w rytm zegara,
Nam nic więcej już nie trzeba,
Gdy leżymy jako para,
Pod kopułą rozgwieżdżonego nieba.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro